Tamten tydzień minął dość szybko i nawet przyjemnie pod warunkiem że pominiemy wszystkie kłótnie z panią Judasz, która stała się teraz moim największym wrogiem. Właściwie to nie tylko moim ale całej szkoły.
Aktualnie jest sobota a ja jestem z Asią na jej imprezie. Nudzi mi się w cholerę, ale co mogę na to poradzić? No właśnie nic. Próbowałam namówić Lenę żeby przyszła ze mną ale się nie udało.
Nagle poczułam wibracje telefonu w tylniej kieszeni. Nie znałam tego numeru, więc wyszłam na zewnątrz i odebrałam
-Słucham - powiedziałam
-Jennifer?
-Ymm tak, z kim rozmawiam?
-To ja, twój tata - zamarłam
-No ta jasne, a tak poważnie?
-Mówię poważnie. Chcę wszystko naprawić. Proszę cię, przyjedz do szpitala - zaczęłam się trząść - nie zostało mi zbyt wiele czasu na to, ale zrobię co w mojej mocy żebyś mi wybaczyła - rozłączyłam się, nie chciałam tego słuchać i nie chciałam tu być. Zadzwoniłam po Lenę która obiecała po mnie przyjechać. Zostało mi jeszcze tylko wytłumaczyć się Asi dlaczego tak szybko ją opuszczam.
-Co się stało? Jesteś cała blada
-Ojciec... Zadzwonił do mnie
-Chyba kurwa nie odebrałaś
-Odebrałam bo nie wiedziałam kto to. Prosił żebym przyjechała do niego do szpitala
-Pojedziesz tam?
-Nie wiem. Jeszcze nie wiem. Ale muszę to przemyśleć. Teraz.
-Poprosić kogoś kto nie pije żeby cie odwiózł? Bo rozumiem że w domu chcesz to przemyśleć
-Lena po mnie przyjedzie. Przepraszam że tak wyszło i obiecuje że następnym razem najebiemy się w trzy dupy
-Jak jeszcze obiecasz że z Leną to ci wybaczam
-Obiecuje
-Kurwa w końcu zobaczę najebaną polonistkę, japierdole
-Ty to masz marzenia - zaśmiałam się - a teraz chodź. Jebniemy ostatniego shota zanim pójdę
-Na taką propozycję liczyłam - odpowiedziała i udałyśmy się do kuchni. Wypiłyśmy po kieliszku i po chwili zauważyłam, że Lena właśnie podjechała. Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam
-Wow co się stało że mój mały menel się nie najebał i tak szybko wraca do domu?
-Ojciec się stał. Zadzwonił do mnie
-Po co? - powiedziała tak jak by wiedziała że zadzwonił
-Chce żebym przyjechała do niego do szpitala. Podobno chce to wszystko naprawić - powiedziałam a dziewczyna położyła dłoń na moim udzie
-Może warto dać mu szansę?
-Może... Masz jakieś plany na jutro?
-Coś mi się wydaje że chyba już mam - spojrzała na mnie i się uśmiechnęła
-Dobrze Ci się wydaje. Rano wyjeżdżamy.
-Rano masz na myśli po 9, tak? - popatrzyła się na mnie swoimi słodkimi oczkami
-Jak się wyśpimy, pasuje?
-Pasuje. - Powiedziała dumnym głosem. No w końcu mnie urobiła. No ale do cholery, nawet choć bym chciała to nie potrawie jej odmówić!
Po 5 minutach byłyśmy pod domem mojej dziewczyny. Była dopiero 22.43 więc stwierdziłyśmy że obejrzymy jakiś film i wypijemy po piwie. To piwo to na pewno po to żeby mnie upić już do końca i wykorzystać. Innej opcji nie ma.
*Następnego dnia, godzina 9.26*
Powoli zaczęłam się przebudzać. Dopiero po chwili doszło do mnie co się wczoraj wydarzyło i co się za kilka godzin wydarzy. Nie byłam na to gotowa. Ale jak już powiedziałam że dzisiaj jedziemy to nawet gdybym miała się do tego zmusić to pojadę.
-Wstawaaaj, naleśniki zrobiłam - Ta kobieta wie co zrobić żebym wstała bez zbędnego marudzenia. Szybko podniosłam się z łóżka, przez co lekko zakręciło mi się w głowie i po sekundzie stałam w drzwiach na wprost Leny. Dałam jej buziaka i udałam się w stronę kuchni.
Zjadłyśmy posiłek i doszłyśmy do wniosku że pasowałoby się już powoli zbierać do wyjazdu. Spakowałam w plecak zapasowe ubrania na wszelki wypadek jak by nasz wyjazd się przedłużył. Niedługo potem siedziałyśmy już w aucie i rozmawiałyśmy na różne tematy.
Kilka godzin spokojnej jazdy i byłyśmy na miejscu. Zaparkowałam na szpitalnym parkingu.
-Gotowa? - zapytała troskliwie
-Nie, ale na to nigdy nie będę gotowa. Miejmy to już za sobą - odpowiedziałam troche zdenerwowana. Lena chyba to wyczuła gdyż od razu po wyjściu z samochodu mnie przytuliła. Po chwili weszłyśmy do szpitala i udałyśmy się w stronę recepcji
-Dzień dobry, chciałabym się dowiedzieć w której sali leży Krzysztof Sage - zapytałam
-A Panie to kto?
-Ja jestem córką a to moja yy za niedługo żona
-sala numer 273. Czwarte piętro, winda nie działa
-mhm, prawie żona - odezwała się moja dziewczyna gdy oddaliłyśmy się od recepcjonistki
-Jak dla mnie to mogę nawet w tym momencie zostać twoją żoną - powiedziałam bez namysłu ale no to była najszczersza prawda
-Gdybyśmy nie mieszkały w Polsce to już bym dzwoniła po księdza - zaśmiałyśmy się
-wejdziesz ze mną? - zapytałam stojąc już pod salą
-Jeśli chcesz - odpowiedziała i mnie pocałowała w czoło. Słodkie ale nie lubie wrr
![](https://img.wattpad.com/cover/250376519-288-k265596.jpg)