27

4.7K 182 54
                                    

Tamten tydzień minął dość szybko i nawet przyjemnie pod warunkiem że pominiemy wszystkie kłótnie z panią Judasz, która stała się teraz moim największym wrogiem. Właściwie to nie tylko moim ale całej szkoły.

Aktualnie jest sobota a ja jestem z Asią na jej imprezie. Nudzi mi się w cholerę, ale co mogę na to poradzić? No właśnie nic. Próbowałam namówić Lenę żeby przyszła ze mną ale się nie udało.

Nagle poczułam wibracje telefonu w tylniej kieszeni. Nie znałam tego numeru, więc wyszłam na zewnątrz i odebrałam

-Słucham - powiedziałam

-Jennifer?

-Ymm tak, z kim rozmawiam?

-To ja, twój tata - zamarłam

-No ta jasne, a tak poważnie?

-Mówię poważnie. Chcę wszystko naprawić. Proszę cię, przyjedz do szpitala - zaczęłam się trząść - nie zostało mi zbyt wiele czasu na to, ale zrobię co w mojej mocy żebyś mi wybaczyła - rozłączyłam się, nie chciałam tego słuchać i nie chciałam tu być. Zadzwoniłam po Lenę która obiecała po mnie przyjechać. Zostało mi jeszcze tylko wytłumaczyć się Asi dlaczego tak szybko ją opuszczam.

-Co się stało? Jesteś cała blada

-Ojciec... Zadzwonił do mnie

-Chyba kurwa nie odebrałaś

-Odebrałam bo nie wiedziałam kto to. Prosił żebym przyjechała do niego do szpitala

-Pojedziesz tam?

-Nie wiem. Jeszcze nie wiem. Ale muszę to przemyśleć. Teraz.

-Poprosić kogoś kto nie pije żeby cie odwiózł? Bo rozumiem że w domu chcesz to przemyśleć

-Lena po mnie przyjedzie. Przepraszam że tak wyszło i obiecuje że następnym razem najebiemy się w trzy dupy

-Jak jeszcze obiecasz że z Leną to ci wybaczam

-Obiecuje

-Kurwa w końcu zobaczę najebaną polonistkę, japierdole

-Ty to masz marzenia - zaśmiałam się - a teraz chodź. Jebniemy ostatniego shota zanim pójdę

-Na taką propozycję liczyłam - odpowiedziała i udałyśmy się do kuchni. Wypiłyśmy po kieliszku i po chwili zauważyłam, że Lena właśnie podjechała. Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam

-Wow co się stało że mój mały menel się nie najebał i tak szybko wraca do domu?

-Ojciec się stał. Zadzwonił do mnie

-Po co? - powiedziała tak jak by wiedziała że zadzwonił

-Chce żebym przyjechała do niego do szpitala. Podobno chce to wszystko naprawić - powiedziałam a dziewczyna położyła dłoń na moim udzie

-Może warto dać mu szansę?

-Może... Masz jakieś plany na jutro?

-Coś mi się wydaje że chyba już mam - spojrzała na mnie i się uśmiechnęła

-Dobrze Ci się wydaje. Rano wyjeżdżamy.

-Rano masz na myśli po 9, tak? - popatrzyła się na mnie swoimi słodkimi oczkami

-Jak się wyśpimy, pasuje?

-Pasuje. - Powiedziała dumnym głosem. No w końcu mnie urobiła. No ale do cholery, nawet choć bym chciała to nie potrawie jej odmówić!

Po 5 minutach byłyśmy pod domem mojej dziewczyny. Była dopiero 22.43 więc stwierdziłyśmy że obejrzymy jakiś film i wypijemy po piwie. To piwo to na pewno po to żeby mnie upić już do końca i wykorzystać. Innej opcji nie ma.

*Następnego dnia, godzina 9.26*

Powoli zaczęłam się przebudzać. Dopiero po chwili doszło do mnie co się wczoraj wydarzyło i co się za kilka godzin wydarzy. Nie byłam na to gotowa. Ale jak już powiedziałam że dzisiaj jedziemy to nawet gdybym miała się do tego zmusić to pojadę.

-Wstawaaaj, naleśniki zrobiłam - Ta kobieta wie co zrobić żebym wstała bez zbędnego marudzenia. Szybko podniosłam się z łóżka, przez co lekko zakręciło mi się w głowie i po sekundzie stałam w drzwiach na wprost Leny. Dałam jej buziaka i udałam się w stronę kuchni.

Zjadłyśmy posiłek i doszłyśmy do wniosku że pasowałoby się już powoli zbierać do wyjazdu. Spakowałam w plecak zapasowe ubrania na wszelki wypadek jak by nasz wyjazd się przedłużył. Niedługo potem siedziałyśmy już w aucie i rozmawiałyśmy na różne tematy.

Kilka godzin spokojnej jazdy i byłyśmy na miejscu. Zaparkowałam na szpitalnym parkingu.

-Gotowa? - zapytała troskliwie

-Nie, ale na to nigdy nie będę gotowa. Miejmy to już za sobą - odpowiedziałam troche zdenerwowana. Lena chyba to wyczuła gdyż od razu po wyjściu z samochodu mnie przytuliła. Po chwili weszłyśmy do szpitala i udałyśmy się w stronę recepcji

-Dzień dobry, chciałabym się dowiedzieć w której sali leży Krzysztof Sage - zapytałam

-A Panie to kto?

-Ja jestem córką a to moja yy za niedługo żona

-sala numer 273. Czwarte piętro, winda nie działa

-mhm, prawie żona - odezwała się moja dziewczyna gdy oddaliłyśmy się od recepcjonistki

-Jak dla mnie to mogę nawet w tym momencie zostać twoją żoną - powiedziałam bez namysłu ale no to była najszczersza prawda

-Gdybyśmy nie mieszkały w Polsce to już bym dzwoniła po księdza - zaśmiałyśmy się

-wejdziesz ze mną? - zapytałam stojąc już pod salą

-Jeśli chcesz - odpowiedziała i mnie pocałowała w czoło. Słodkie ale nie lubie wrr

To jest niestosowne! Chociaż... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz