***
Do moich uszu dobiegł krzyk dziecka. Rozpoznając w nim głos Frerina, obróciłam się gwałtownie w jego stronę.
Znajdowałam się w Ereborze. Dookoła mnie rozlegały się jęki umierających w męczarniach poddanych, którzy leżeli na wpół martwi na korytarzach. W powietrzu unosił się zaduch niemal uniemożliwiający oddychanie, a w oczy kuło samo zanieczyszczone czymś powietrze.
Przed oczami pojawił mi się obraz Arcyklejnotu. W czasie nie dłuższym od dwóch sekund klejnot został pochłonięty przez ciemną mgłę i zamienił się w czarny pył, który zaraz zdmuchnął powiew wiatru. Ruszyłam biegiem przed siebie, gdy wołanie mojego syna się powtórzyło.
Wkoło mnie widziałam smugi ciemnej mgły, które niczym macki wpychały się coraz głębiej w Górę, wysysając z niej życie. Z niej i jej mieszkańców.
- Mamo!
- Frerin! - przystanęłam w miejscu, obracając się dookoła własnej osi w poszukiwaniu syna.
Moimi włosami targnął nagły wicher. Dookoła mnie zawirował unoszący się na nim niemal czarny pył, zmuszając do niemal całkowitego zamknięcia oczu.
- Frerin!!! - krzyknęłam w przestrzeń wkoło mnie.
Nad moją głową rozległ się huk i parę trzasków, jakie towarzyszą pękaniu skał. Ze szczeliny powstałej w kamiennym suficie nad moją głową wylały się kolejne strugi ciemnych obłoków, pochłaniając otoczenie w mroku. Kawałek od siebie dostrzegłam Frerina, który siłował się z pędem powietrza wiejącego w jego stronę, próbując do mnie dotrzeć. Za jego plecami nagle pojawiły się potężne i gęste chmury z ciemnego pyłu, momentalnie zasłaniając mi jego sylwetkę.
- FRERIN!
- MAMO!
Otworzyłam oczy z potężnym wzdrygnięciem. Z dzwoniącymi mi w uszach krzykami syna podparłam się na łokciach i przetarłam twarz jedną z dłoni. Wzięłam drżący wdech, starając się uspokoić kołatające mi w piersi serce.
Rozejrzałam się niemrawo dookoła i od razu zauważyłam, że jeszcze jest niemal całkowicie ciemno. Nocne niebo było lekko zachmurzone, ale okolicznymi drzewami nie poruszał nawet najmniejszy podmuch wiatru. Do moich uszu dotarło trzaskanie iskier z ogniska i chwilowe pohukiwanie pojedynczej sowy.
- Nie śpisz? - obok mnie rozległ się głos Thorina.
- Zły sen. - mruknęłam, podnosząc się z kucek, po czym przeszłam zaledwie kilka kroków i opadłam na ziemię przy boku męża – Za dużo myślę o tym wszystkim...
- Wątpię, czy da się nie myśleć. - odparł na to, a ja skinęłam lekko głową, przyznając mu w sumie rację – Też zaprzątam sobie tym głową od kiedy wyjechaliśmy.
- Nie ty jeden... - westchnęłam ciężko.
- Powinnaś się położyć i spróbować zasnąć. - poradził – Zregeneruj siły na dalszą drogę.
- Daleko do wschodu?
- Myślę, że za jakieś dwie godziny zacznie świtać. - oszacował – Także mniej więcej za tyle trzeba będzie wstawać i ruszać dalej. Patrzyłaś na mapę?
- Wczoraj w południe. - powiedziałam, sięgając po leżący przy mojej nodze patyk, którym zaczęłam grzebać w ognisku – Za dwa dni będziemy się przeprawiać przez Góry Szare. Nie zajmie nam to tyle, ile przez Mgliste, bo są węższe, a to miasteczko jest położone w wyższych partiach. Mamy blisko do jednego ze szlaków, którego używają kupcy, więc powinien być raczej wygodny. Pod koniec z niego zboczymy i spróbujemy na wyczucie trafić w odpowiednie miejsce.
YOU ARE READING
Mój Arcyklejnot
FanfictionKontynuacja książki 'Forever Together'. Smaug nie żyje, podobnie jak Azog, Góra została odzyskana, a krasnoludy wreszcie są w domu. Arissa i Thorin rozpoczynają nowy rozdział w życiu jako władcy Ereboru i przywracają królestwu dawną świetność. Wszys...