4.

1.4K 134 10
                                    

Kiedy Niall wyszedł, nie potrafiłem usiedzieć na miejscu. Miałem wiele pytań i teorii, a coraz to nowsze myśli napływały do mojej głowy. Nie mogłem tak po prostu nic nie robić, musiałem chociaż spróbować to rozwiązać.
Nie czułem sie zbyt dobrze, ale ubrałem inne ciuchy, buty oraz płaszcz i ruszyłem na poszukiwania, jesli moge tak to nazwać.
Wyszedłem z domu i skierowałem kroki ku miejscu które było dość czesto odwiedzane przeze mnie ostatnimi czasy. Wciąż bylo rano wiec nie widziałem czy moge spodziewać sie bestii o tej porze.
Postanowiłem pójść tym razem na skały, te na których znaleziono mnie nie kontaktującego ze światem.
Dotarłem na miejsce i stałem w miejscu jak idiota. Nie wiedziałem co robić dalej, nagle przypomniałem sobie o imieniu które wciąż widniało na moim przedramieniu.
- LOUIS? - zawołałem
Podszedłem trochę bliżej wody - LOUIS! - spróbowałem ponownie. Nic.
Wspiąłem sie wyżej na skały - LOOUISS! - wydarlem sie i w tym momencie mogłem przypominać trochę kogoś nie do końca zdrowego na umyśle
W tamtym momencie zobaczyłem ze cos sie poruszyło, za kamieniem. Bez dłuższego namysłu pobiegłem w tamtym kierunku, co nie było proste zważając na podłoże po którym przyszło mi biegać
Dotarłem do tego miejsca i nie dostrzegłem nic nadzwyczajnego. Rozejrzałem sie i wciąż nic. To jakieś żarty przeciez wiem co widziałem.
W tedy zajrzałem za skale i ujrzałem jego. Siedział ze skulonym ogonem, będąc mocno przestraszonym. Powinienem teraz uciekać jednak zrobiło mi sie na prawdę szkoda tego stworzenia. Myślał ze stanowię dla niego zagrożenie, tylko dlaczego?
Chwyciłem jego podbródek dwoma palcami i zwróciłem w swoją stronę. Kolejny raz poraził mnie błękit jego tęczówek, a twarz sprawiła ze stałem sie jeszcze smutniejszy, przez połyskujące mokre strugi prawdopodobnie od łez.
- Hej, ty jesteś Louis? - zapytałem ostrożnie sie uśmiechając.
Syren kiwnął głowa na tak, co uznałem za dobry znak.
- Boisz sie mnie? Dlaczego? - zmarszczylem brwi. On po prostu wpatrywał sie we mnie. - Nie pamiętasz mnie? Jestem Harry - uśmiechnąłem sie kolejny raz chcąc oswoić trochę Louisa
- Harry. - powtórzył po mnie, a mi zaparło dech w piersiach. Jedno krótkie słowo a sprawiło ze odleciałem pod ciężarem jego głosu, nawet on był piękny.
- Tak, Harry. - odganąłem opadające mu pasmo włosów z czoła, obserwując jego usta które teraz były pełne i różowe, nie przypominały tych z poprzedniej nocy. Pocigala mnie ryba czy to było normalne? - zimno ci? - spostrzegłem ze trzęsie sie z zimna.
Nie był juz tak przestraszony w moim towarzystwie wiec postanowiłem podjąć pewna próbę. - Moze mógłbym cie zabrać w cieplejsze miejsce? - on tylko nie ufnie zmierzył mnie od góry do dołu. - będzie dobrze, opuścisz moje mieszkanie kiedy tylko uznasz to za stosowne - pokiwał głowa na moja wypowiedź, co wzniecilo we mnie płomyczek nadzieji.
- Dobrze, chwyć mnie za ramiona - poinstruowałem go, podnosząc go na ręce.
Był dość lekki jak na "wielkiego, okropnego potwora" jakiego wszyscy pragnęli tutaj zobaczyć i o którym tak marzy Niall.
- Nie mam pojęcia jak sie tobą zająć ale cos wymyślimy - posłałem oczko osobnikowi na moich ramionach, a on oparł brodę o moje ramie.
Gdyby nie pewny zielony fakt ta scenka mogłaby wyglądać na prawdę uroczo.
Dotargalem do domu siebie i moją zdobycz i położyłem go na swoim łożku, a sam uklęknąłem przy brzegu. Oparłem głowę o brzeg materaca i pomyślałem o tym dziwnym uczuciu które towarzyszyło przy niesieniu Louisa. Dotyk łuski takiej jak ta był dla mnie czymś na prawdę nowym ale i dziwnym w tym samym momencie.
- Wiec, jesteś Louis. Potrafisz mowić ale mimo to sie nie odzywasz. Dlaczego? - Brunet wstrząsnął ramionami - A potrafiłbyś znowu wymówić moje imię? - kiwnięcie głową
- Harry - powiedział tym razem płynniej niż ostatnio
- Pięknie - moje oczy rozbłysły. Nikt nie wymawiał mego imienia tak perfekcyjnie jak on
- Dlaczego sie mnie bałeś? - kolejne wzruszenie ramionami - Hej porozmawiaj ze mną Louis. - położyłem dłoń na jego ramieniu - Nie wiem o tobie nic. Nie wiem nawet do końca czym jesteś. Pozwól mi siebie poznać - tym razem kiwnięcie głowa
- Boje sie wszystkiego. Całe życie w spokojnej wodzie, tam jest inaczej niż na ladzie.
- Ale mnie nie musisz sie bać. Jest cos czego potrzebujesz? Moze wody czy cos? Wybacz, ale nie znam się - miałem rozgadać sie bardziej ale moją długa wypowiedz przerwało dosłownie walenie do drzwi. Na pewno nie było to zwykle pukanie
- Harry! Żyjesz?! Otwórz mi drzwi albo możesz sie z nimi pożegnać! - słyszałem zdesperowanego Nialla. Co ten idiota znowu robi.
Dostrzegłem jak Louis zaciska oczy i po raz kolejny dzisiaj sie skula. Ten debil go wystraszył, zaraz oberwie. Ale najpierw Louis.
- Przeniosę cie teraz do toalety, to tylko moj idiotyczny przyjaciel. - podniosłem bruneta wraz z kocem i zaniosłem we wspomniane miejsce. - Na prawdę przepraszam ale mam tylko prysznic. Zaraz go spławie i przyjdę tutaj. Nie bój sie, nie ma czego. - ucałowałem go w czoło i opuściłem miałem zamiar opuścić pomieszczenie.
Nie zdążyłem dotrzeć do drzwi od lazienki, a on juz zjawił sie w jej progu z telefonem w dłoni. Prawie dostałem zawału, stoi praktycznie przy swoim potworze, nie moze sie dowiedzieć ze go tutaj przechowuje.
- Dzwonię do ciebie od paru godzin! Dlaczego nie odbierasz?! Bałem sie ze cos sie stało. - krzyczał na mnie, ale nie obchodziło mnie to.
Wszystkim co zajmowało moje myśli było 'tylko nie patrz w lewo błagam'

My Monster.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz