10.

973 94 38
                                    

Nie pozwoliłem mu wyjść. Musieliśmy to ze sobą wyjaśnić.
- No już, postaraj sie chociaż wytłumaczyć. - przeszywałem go swoim wzrokiem wyczekując odpowiedzi, ale on tylko milczał - Boże Niall powiedz coś do cholery!
- I niby co mam ci powiedzieć?! - czułem ze chciał wydusić z siebie coś więcej ale miał dziwna blokadę
- Moze powiesz mi dlaczego olałes mnie na imprezie i zamiast pomóc postanowiłeś upić sie do nieprzytomności? Czy ty w ogóle wiedziałeś co sie działo z Louisem?!
- Harry ja mam juz dość! - o wreszcie zaczął gadać - Od kiedy przyprowadziłes go do domu cała planeta tylko krąży wokół niego łącznie ze mną a o tobie juz nie wspominając!
- Przecież wiesz ze tylko próbuje mu pomóc i myślałem ze ty tez masz takie intencje
- Miałem, chciałem mu pomóc, myślałem ze to bedzie tymczasowe, że zaraz sie go pozbędziesz i wszystko wróci do normalności.
- Nie mogę uwierzyć w to co mówisz, co sie z tobą dzieje?
- Ze mną?! To ty jesteś w niego ślepo zapatrzony, od kiedy sie zjawił ciągle sie kłócimy, a ty zamieniłeś sie w jakiegoś obsesyjnego psychola, zniszczył ciebie i nasza relacje i jestem bardzo szczęśliwy, ze wreszcie mogę ci to powiedzieć.
- Czy ty jesteś zazdrosny?
- Tu nie chodzi o to, ale możesz wybrać mnie i normalne życie jak jeszcze przed tym wszystkim i odesłać go tam skąd przyszedł, albo życie w samotności.
- Jak możesz kazać mi wybierać?! I nie byłbym sam, mam Louisa. Niall powinieneś wyjsć.
- Wyrzucasz mnie? Swietnie i co teraz? Zamierzasz żyć w głębinach ze swoją rybią miłością?
- Być może
- Jesteś chory, wyjdę z przyjemnością.
I wyszedł trzaskając drzwiami. Kłóciliśmy sie wczesniej ale nigdy tak poważnie jak dzisiaj, nikt mnie tak nie zdenerwował jak przed chwilą. Podszedłem do Louisa i pogłaskalem go po czole, był taki piękny kiedy spał, nie mógłbym wybrać nikogo innego, zawsze wybiorę jego. I w tedy pod wpływem impulsu wpadłem na pomysł, wyciągnąłem wszystkie moje stare notatki które sporządziłem z Niallem kiedy próbowaliśmy zrobić z Lou człowieka i sporządziłem własną miksturę, jednak ta miala zadziałać odwrotnie.
- Louis, kochanie obudź sie, proszę - uniosłem jego głowę na swoje kolana i głaskałem jego włosy.
Uniósł lekko powieki i uśmiechnął sie na moj widok, teraz uświadomiłem sobie jak mocno go kocham, a w kącikach moich ust uformowały sie kropelki łez. Nachylilem sie i pocałowałem go w jego mały nosek, a łzy mimowolnie spłynęły po moich policzkach.
- Dlaczego płaczesz Harry? - zaniepokoił sie
- Nie martw sie o to, po prostu cie kocham, ludzie czasami płaczą z miłości - teraz to ja uśmiechałem sie do niego - Proszę, wypij to - podałem mu kubek
- Ale co to?
- Zaufaj mi
Przechylił naczynie i krzywiąc sie wypił wszystko do dna. Nie wiedziałem jak to zadziała, ale zapowiadało sie lepiej od poprzedniego razu. Przytuliłem go i spytałem:
- Wyobrażasz sobie jakby to było żyć razem? Zawsze, w miejscu gdzie inni ludzie by nas nie znaleźli?
- Byłoby wspaniale - odpowiedział
- Chodź - chwyciłem go lekko za ramie i ruszyliśmy w stronę drzwi.
Przekroczyliśmy próg i wyszliśmy na dwór, wiał mocny wiatr przez co nasze włosy były rozwiane.
- Gdzie idziemy?
- Tam - wskazałem palcem na klif
Szliśmy w tamtym kierunku aż dotarliśmy na miejsce. Spojrzałem w dół i było na prawdę wysoko. Chwyciłem Louisa za rękę
- Louis spójrz na mnie. Nawet nie wiesz jak mocno cie kocham i jak wiele zmieniłeś w moim życiu i niczego nie żałuje.
- Ja tez cie kocham Harry i ty w moim zmieniłeś jeszcze więcej
- Skoczymy na 3 - powiedziałem
- 1, 2 - Louis zaczął odliczać
- 3 - wyszeptałem
I skoczyliśmy, razem na skaly. Oczywiście dla mnie ten skok skończył sie tragicznie. Nie przeżyłem tego. Nie wiem co sie stało z Louisem, którego wczesniej starałem sie jakoś zabezpieczyć, ale wiem ze dla niektórych osób warto jest nawet umrzeć.
Pierwszy raz zakochałem sie tak prawdziwie i było warto dla tej miłości sie poświecić

My Monster.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz