5

1.4K 117 92
                                    

-Tia. Ten kot to... Atsushi Nakajima.
Wszystkich kompletnie zamurowało.
-CO?!-krzyknęli wszyscy chórem.
-Chcesz mi wmówić, że gdy potrąciłem tego kota i zaniosłem go do domu, wykąpałem, nakarmiłem, spałem i szedłem z nim tutaj, to tak naprawdę to wszystko robiłem z Atsushim?!
Dazai zaczął ruszać brwiami znacząco. Podszedł od tyłu do Akutagawy i rzucił mu się na szyje. Zaczął ruszać biodrami.
-No, no Aku~ta~ga~wa-uśmiechnął się szyderczo. Ryuonosuke się wzdrygnął. Po plecach przeszły mu mocne ciarki. Przechylił głowę w stronę Dazaia, jak jakiś obsrany ze strachu robot.
-D-dazai-san?!
-No co, chyba mi nie wmówisz, że ci się on nie podobał w tej formie. Widział cię ten maluch nago? Dotykałeś go? Mruczał?
-N-nie, nic z tych rzeczy!-zalał się cały rumieńcem. Kociak zasłonił łapkami pyszczek z zawstydzenia.
-Czyżby? Napew-
-Dość!-krzyknął-pomogłem mu, bo go potrąciłem. Zresztą gdybym wiedział, że ten kot to Atsushi, wyrzuciłbym go od razu za drzwi.
Spojrzał wrogo w stronę kota. Ten przybliżył się do Ranpo i skrył pod jego płaszczem.

Kilka godzin później, po skończeniu papierkowej roboty, wszyscy zaczęli zastanawiać się, co zrobić z Atsushim. Przecież samego, by go nie zostawili.W szczególności, że teraz był małym i nieporadnym kociakiem, który nic nie umiał przy sobie zrobić, a jego zdolność nie działała. Nagle Dazai wpadł na pomysł, iż wezmą karteczki z ich imionami i wsadzią do jakiegoś kubeczka. I tak miał odbyć się los na zatrzymanie kota. Osamu trząsnął kubeczkiem kilka razy i wypadło na...Akutagawę.
-Czyli mamy, już kandydata.
-Ja go nie biorę do domu!
-Ja nim się nie zajmę. Mam za dużo na głowie.-wtrącił Kunikida-Zresztą, Akiko się nim nie zajmie, ponieważ jest czymś innym zajęta, Ranpo i Kenji jutro wyjeżdżają. Nakahary i reszty nie ma, a Dazaiowi nie damy kota no bo...chyba każdy, wie co się z nim stanie.
-Nie prawda!-powiedział z oburzoną miną.-Potrafię się zająć małym kociakiem.
-No, chyba nie do końca. A pamiętasz, jak wysuszyłeś małego żółwia?                           
-T-to był wypadek, skąd miałem wiedzieć, że to żółw wodny?!
Akutagawa już trochę poddenerwowany podszedł do biurka, na którym spał kociak, podniósł go i schował do torby. Wyszedł przez drzwi trzaskając nimi, jak najgłośniej i zostawiając przy tym kłócących się mężczyzn samym sobie.

Szedł chodnikiem w stronę domu. Po pochmurnym niebie widać było, że zapowiada się na deszczy, a nawet i na burzę. Spojrzał na torbę. Maluch wpatrywał się w jeżdżące wokół samochody. Westchnął cicho. Był zdenerwowany nagłą tą sytuacją. Kicia którą ledwie co polubił, okazała się jego wrogiem-partnerem. Atsushi spojrzał na niego.
-To, że zabrałem cię nie znaczy, że tego chciałem.-powiedział oschle.
Maluch spuścił wzrok, chowając się jeszcze głębiej w torbie.

Po wejściu do domu, Akutagawa zdjął z siebie płaszcz oraz buty i żucił gwałtownie torbę na podłogę. Biedny kotek pisnął z bólu. Tego się nie spodziewał od strony „partnera". Zabolało go, bardzo mocno.Ryu udał się do kuchni zostawiajac malucha samego w przed pokoju.Atsushi skulił się w kulkę. Leżał cichutko, jak myszka pod miotłą. Gdyby teraz był w ludzkiej formie, napewno by się popłakał. Powolnie lizał obolałe łapki.
Nagle Atutagawa wyjrzał zza ściany.
-Idziesz, czy nie?-krzyknął nerwowo.
-Miau...-miauknął, jednak już nie bez tego radosnego głosu, co wcześniej. Był, niczym żywy trup, wyciągnięty z jakiegoś grobu. Smutny i bez życia.

Ryunosuke postawił przed nim miskę z jedzeniem. Śmierdziała niemiłosiernie. Atsushiemu, aż wymiotować się chciało. Co on mu dał do jedzenia?!
-Nie będziesz tego żarł?-Nakajima pokręcił głową-W takim razie zostawiam ci, tylko wodę.
Mówiąc to zabrał mu z przed nosa miskę i poszedł do swojej sypialni. Zamknął się na klucz i nie wychodził już zmień jakieś dobre kilka godzin.

Po trzech godzinach snu, Atsushi delikatnie wstał i podszedł do drzwi. Miauknął kilka razy. Zero odpowiedzi. Znów miauknął. Nic.Zrezygnowany podszedł do miski z wodą i napił się kilka łyków cieczy. Zachciało mu się do toalety, jednak drzwi były od niej zamknięte. Musiał wytrzymać. Nie miał zamiaru szczać na podłogę. Usiadł na kanapę i znów ułożył się w pozycje do spania.

Nagle do salonu wszedł Akutagawa. Atushi jak na zawołanie wstał i zaczął mu miauczeć pod nogami.
-Zostaw mnie! Idź ode mnie!-kicia nie dawała za wygraną. Chciał do toalety. Mocno.-Sioo! Powiedziałem sioo!-kotek wciąż miauczał.-Dobra! Mam dość!-krzyknął, podnosząc kota do góry. Szedł z nim w stronę balkonu.
Czyżby? Nie, ja nie chce!-krzyknął sam do siebie Atsushi.
Miauknął kilka razy, ale Akutagawa nie reagował. Otworzył drzwi i wyrzucił, za nie kociaka.
-Przecież jesteś kotem, prawda? Masz ciepłe futerko, więc takie przymrozki nie powinny być dla ciebie problemem. Dobranoc.-mówiąc to, zamknął balkon i zasłonił rolety.
Kicia podbiegła do szyby. Zaczeła walić w drzwi i miauczeć. Było mu strasznie zimno. Futerko w cale nie pomagało. A jak na złość, akurat zaczął padać deszcz. Atsushi skulił się w kuleczkę próbując się ochronić przed ulewą. Jednak marnie mu to wychodziło....

____
Wybaczcie za jakiekolwiek błędy, ale moja korekta postanowiła się rozwalić i nie sprawdzałam do końca rozdzialiku. Mam nadzieje, że jest wszystko ok.^^

Kocia Dusza || AkuAtsuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz