11

1.3K 100 120
                                    

Dochodziła godzina czternasta. Wszyscy w biurze zrobili sobie krótką przerwę obiadową. Zajadali ze smakiem swoje obiady, kiedy nagle do ich biura wbiegła załamana i zdyszana Gin.
-C-co się stało?!-zapytała Ozaki z przejęciem w głosie.
-A-Akutagawa...zniknął!

Ryunosuke szedł jakimś nie znanym mu lasem w stronę siedziby swojego wroga. Wykradł dane z komórki siostry na temat, gdzie się ich baza znajduje. Chociaż, iż bolał go mocno brzuch, nie miał zamiaru czekać na tych leniów, którzy zamiast odzyskać swojego pracownika woleli się obijać mozolnie. Dlatego postanowił sam odbić Atsushiego. Bez żadnej pomocy i bez udziałów członków agencji i mafii. Zrobił swoją własną, tajną misje ratunkową.

Zerknął zza drzewa. Był to bunkier, którego chronili strażnicy. Nie wyglądaj jakoś zbyt groźnie, ale nie warto było ryzykować. Rozejrzał się jeszcze. Dostrzegł dwie kamery nad ochroniarzami.
Teraz tylko wystarczyło tak zabić mężczyzn. Albo ich pozabijać, albo znaleźć inne wejść i nie przykuwać uwagi.
Drugi plan wydałam się znacznie lepszy. Nie miał siły, by walczyć z kimkolwiek. Chciał po prostu szybko i sprawnie uratować Tygrysołaka, nie wzbudzając jakichkolwiek podejrzeć ze swojej strony.

Po cichu udał się krzakami w stronę tylnej części bazy. Znów to samo. Strażnicy. Jednak tym razem nie było kamer. Wystarczyło teraz ich zabić i ukryć martwe ciała w krzakach. Jak pomyślał, tak zrobił. Użył swojej umiejętności i szybko odciął swoim przeciwnikom głowy.
Zrobił to tak szybko, że nikt nawet niczego nie usłyszał. Szybko zabrał zwłoki i schował je w jakiś zaroślach. Przetrzepał noga ziemie, aby nie było widać czerwonych śladów i wszedł do środka przez wielkie, metalowe drzwi.

Szedł pustym, cichym i tylko oświetlanym przez małe lampki wiszące na ścianach. Głucha cisza. Zero żywej duży. Mijał wiele skrzyżowań, jednak nic. Czuł się, jak w jakimś labiryncie.

Nagle usłyszał z daleko otwierające się jakieś drzwi. Usłyszał znajomy mu głos, jednak on nie należał do Atsushiego, lecz do...Friks. Mówił do jakiejś osoby zza metalowych drzwi. Zapewne strażnik. Po skończonej rozmowie zaczął iść korytarzem w stronę chłopaka. Akutagawa szybko schował się za pobliską ścianą, czekając na kolejny ciąg zdarzeń. Colvins przystanął. Wyjął z kieszeni spodni wibrujący telefon. Odebrał.
- Tak, słucham? Co? Nie ma strażników?! Jak to? Poszli czy co? Nie dałem im żadnej przerwy! Zaraz pójdę to sprawdzić. Rozumiem. Tak. „eksperyment" jest boss~. Tak. W „szkarłatnym" pokoju. Tak. Śpią. Tak. Już po zabawie. Dobrze. To, zaraz będę.- po tym rozłączył się i znów zaczął iść. Jednakże tym razem wiele szybciej. Przeklął pod nosem.
Na szczęście ominął nie zauważalnie Akutagawe.

Gdy chłopak był już na tyle daleko, że Ryuonosuke go nie słyszał zaczął iść w stronę pokoju, w którym znajdowała się ochrona. Wszedł bez zastanowienia i zrobił tam z mężczyznami mały „porządek"
Po skończeniu i odłożeniu ciał na bok zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Ujrzał kamery. Poszedł do nich. Szukał swojej zguby na monitorach telewizorów. Jest. Znalazł Nakajime. Najprawdopodobniej siedział na łóżku i spał. Obok niego znajdował się „gospodarz". Nie widział za dobrze, ale sądząc po odkrytej klatce piersiowej, byli obaj nadzy. Przykrycie kołdrą i przytulnie śpiący na jakimś łóżku. Jednak Akutagawa nienawidziła gdzie owy pokój się znajduje, ale miał nadzieje że w planach budynku znajdzie swoją odpowiedz na te pytanie.

Najbardziej cieszył go fakt, iż na kamerach Atsushi był już człowiekiem. Pewnie gospodarz go zmienił z powrotem do normalności.

Mafioza zaczął przyglądać się wszystkim planom leżącym na biurku. Znalazł to czego szukał. Na mapie był ukazany cały plan siedziby i poszczególne pokoju. Polewie wyrysowany był wielki pokój z napisem „szkarłatna przestrzeń". Nie wiedział akurat dlaczego tak się to nazywało, ale to w sumie nie mało jakiegokolwiek znaczenia. Chciał tylko znaleźć Atsushiego i szybkością stąd zwijać.

Biegł ciemnym korytarzem w stronę pomieszczenia, w którym znajdował się jego partner. Stanął przed drzwiami ozdobionymi jednym, dużym kryształkiem. Złapał za klamkę i pchnął blaszane drzwiczki. Zza nich ukazało się w wielki pokój i na środku stojącym złotym łóżkiem dwu osobowym. Spojrzał na wprost. Na łóżku przykryty do pasa siedział białowłosą chłopak. Jego cała skóra była pokryta zaczerwienionymi plamami. Były aż krwiste. Patrzył centralnie w pościel, ściskając ją koniuszkami palcu.
-Atsu...-powiedział cicho zmartwiony dwudziestolatek.
Biało włosy spojrzał się na niego. Jego oczy się mocno rozszerzyły. Uśmiechnął się szczerze. Wystawił w jego stronę ręce do przodu.
Akutagawa, jak na zawołanie podbiegł do młodszego i przytulił jak najmocniej.
-A-Atsushi.
-Ryunosuke. Cieszę się, że cię widzę.
-Ja też. Cieszę się, że żyjesz.-Atsushi zaśmiał się wesoło.
Po paru minutach oderwali się od siebie patrząc sobie w oczy. Obaj byli uśmiechnięci. Ryu złapał Nakajime za policzył i ostrożnie zaczął go głaskać.
-C-czy on ci coś zrobił?
-Och... Trochę mnie dotykał. Ale nie zrobił tego! Nic mi nie jest.-powiedział z wymuszonym uśmiechem na twarzy.
-Napewno?
-Tak.
-To dobrze. A-a właśnie-spojrzał na włosy młodszego. Miał na nich kocie uszka.- dlaczego...
-O!Ach...um. Mówisz o tym?! To nic takiego.-złapał się za nie.- Gdy gospodarz chciał mnie przywrócić do normalności, zostało mi to. I jeszcze pod kołdrą mam ogonek.- zaśmiała się wesoło.- jestem teraz pół-kotem. Wiesz, nawet nawyki mam czasem kocie.
-Czyli...-uśmiechnął się szyderczo. Przyłożył dłoń pod szyje Tygrysołaka i zaczął ją delikatnie drapać. Kicia mruknęła radośnie i zaczęła machać ogonkiem.-Tia. Nawet twoje przyjemności pod szyją nie zniknęły. Teraz będę miał na ciebie patent, jak cię uspokoić.
-Czyżby?!-uśmiechnął od szyderczo.
-Czy-nie dokończył, bo jego usta złączyły się z drugim chłopakiem. To był mały cmok w usta. Krótki buziak, ale jednak.
Atsushi uśmiechnął się zakłopotanie. Zaczął się nerwowo drapać po głowie.
-Yyy...hehehe.
Akutagawa zarumienił się mocno. Nie miał jak ukryć tego. Chciał jeszcze raz złączyć ich usta, ale nie było na to czasu. Musieli stąd wiać i to jak najszybciej.
Ryuonosuke złapał chłopaka w pasie i przybliżył do siebie.
-Masz na sobie jakieś bokserki?-zapytał.
-Mam.
-A możesz chodzić?
-Cóż... Nie czuje się zbytnio na siłach po przemianie.
-Rozumiem.
Zatem podniósł młodszego, jak pannę młodą i zaczął kierować się z nim do wyjścia, jednakże nie zdarzył złapał za klamkę. Została ona zastrzelona. Czarnowłosy spojrzał w stronę oddanego strzału. Zobaczył tam gospodarza trzymającego w dłoni pistolet i kierującego lufę w ich stronę.
~~~
POLSAT HEHE

Kocia Dusza || AkuAtsuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz