8.

577 29 11
                                    

Dzisiaj był ostatni dzień pobytu przyjaciół we Władysławowie. Chcieli spędzić go jak najlepiej więc wstali wcześniej niż zwykle i poszli na spacer. Ze względu na to, że szli w stronę zatoki to wiał bardzo silny wiatr i ze względu na to po 5 minutach zawrócili. Dzisiaj niby zapowiadali ciepły dzień więc postanowili iść na plażę tym razem nie po to by siedzieć w bluzie.

Po godzinnym spacerze wrócili i zaczęli się szykować. W myślach modlili się by faktycznie był ciepły dzień.
Jak się spakowali to patrzyli ciągle przez okno. Słońce raz się wychylało a raz zachodziło i było za jasnymi chmurami pokrywającymi błękitne niebo.

Po godzinie wyszli nie zwracając kompletnej uwagi na słońce. Na ich szczęście było ciepło więc jak tylko weszli na plażę to wszyscy oprócz Bisky i Kurapiki weszli do wody. Jednak Gon namówił Kurapikę by ten wszedł do wody i został szybko przekonany i zaraz oboje w kąpielówkach dołączyli do Killui i Leoria.

Dzisiejszego dnia po mimo, że Polska nie ma zbyt cieplej zatoki (a raczej w ogóle) to wszyscy czuli jakby woda była ciepła. Nie wiadomo dlaczego. Gon wpadł z tego względu na pomysł, że pójdzie na lekcje windsurfing'u. Inni jak tylko to usłyszeli to zaczęli się zastanawiać czy on nie ma na co wydawać pieniędzy czy jest po prostu debilem ale nie będą go przecież pouczać. Chociaż Killua jako jedyny uznał, że to nie jest taki zły pomysł tylko on wolał coś bardziej ekstremalnego więc wybrał kitesurfing.

Po lekcjach położyli się na kocu. Bisky jak oparzona wstała.
-Ejej najpierw otrzepie nogi z piasku bo się przykleja do koca
-O co Ci chodzi? Czemu?
-Już wstawajcie!- w końcu oboje wstali a do leżakujących dołączyli się też Leorio i Kurapika. Bisky powiedziała im to samo, a że nie chcieli się z nią kłócić to otrzepali nogi z piasku i usiedli na kocu.

Przesiedzieli tak aż zrobili się głodni. Nie chciało im się wychodzić ale ich brzuchy mówiły co innego. Pozbierali się i wyszli idąc w kierunku pobliskiej restauracji. Postanowili zamówić ich ulubione danie i picie. Podczas jedzenia Bisky i Leorio się pokłócili o nic a reszta jadła spokojnie. Tak o to minął im obiad.

Po obiedzie poszli na automaty i potem wolnym krokiem szli do pensjonatu. Kiedy dotarli to spakowali się z tego co mogli, naszykowali sobie ubrania na jutro i ruszyli na kolejny spacer. Postanowili też iść na ten jakże pamiętny zachód słońca. Niestety jeszcze było wcześnie ale i tak szli już w stronę plaży. Dlaczego wcześniej olewali takie piękno jak zachód słońca? Niby jest już od zawsze ale to teraz dopiero zwrócili na to uwagę...

Dalej nic szczególnego się nie wydarzyło i po prostu wrócili do pensjonatu. Poszli wcześniej spać bo mieli zamiar wcześniej wyruszyć. Gonowi było smutno, że wyjeżdżał i Killua go pocieszał kilka minut aż w końcu obaj usnęli.

To już dzisiaj dzień wyjazdu. Wszyscy wpakowali bagaże do bagażnika i szybko ruszyli w stronę portu. Znów czeka ich długa podróż. Co się okazało - wracali tą samą linię co płynęli wcześniej więc znowu czeka kogoś spanie na podłodze. Podły los.

*

Dotarli do Japonii po 4 tygodniach. Przez chwilę nawet zapomnieli, że są na statku. Ale to nie było w tym momencie istotne. Gon ucieszył się jakby widział swój dom po raz pierwszy. Dochodziła godzina 24 więc Gon pozwolił swoim znajomym by spali u niego.
Umyli się, naszykowali sobie ubrania itp i położyli się. Jednak po mimo bardzo długiej podróży nie czuli się zmęczeni. Kręcili się na łóżku próbując usnąć ale to na nic. Postanowili, że zagrają w chińczyka. Co z tego, że była 1 w nocy? Nie ich wina, że nie mogli spać.

Walka była zacięta. Ciągle wygrywał ktoś inny. Tak skupili się na grze, że zapomnieli jak się oddycha. Teraz tylko liczyły się dla nich liczby pokazane na kostkach.
Grali tak do białego rana aż w końcu przypomniało im się, że grali całą noc. Przez te kilka godzin nawet nie zeszli się napić, zjeść czy załatwić. Wszyscy zaczęli się śmiać i szybko zbiegli na dół nalać sobie wody. Wypili jej tyle, że Gon musiał iść do sklepu po kolejne butelki. Zjedli parówki, umyli zęby i Kurapika, Leorio i Bisky poszli do domów.

Na jakiś czas Gon i Killua mieli dość chińczyka. Skoro taka zwykła, tradycyjna, planszowa gra ich pochłonęła to bali się co by było gdyby nagle sobie nie przypomnieli o rzeczywistości.
Aż w końcu oboje dostali głupawki. Nie wiadomo dlaczego ale nagle dostali ataku śmiechu. Śmiali się tak bardzo długo. Całe szczęście, że były wakacje i nie mieli żadnych obowiązków bo inaczej nie mieli by czasu na takie noce i śmiechy.

Po tej nocy Killua zaczął szukać dorywczej pracy. Nie chciał pracować w żabce ale żeby była podobna wypłata. Nic mu nie pasowało. Po mimo rad czarnowłosego, białowłosy ślęczał nad laptopem i był już tym zmęczony.

Poddał się po godzinie i uznał, że ewidentnie nie jest stworzony by pracować. Dalej oboje wyszli na spacer. Słońce tak piękne grzało, chmur prawie nie było a ciepły wiatr wiał we włosy chłopaków. Usiedli na ławce i znowu oboje zatopili się w myślach.

*Wiesz Killua... wciąż wspominam sobie ten dzień na plaży. Nie wiem dlaczego, ale stało się to dla mnie ważnym wspomnieniem. Teraz patrząc w gołe niebo, siedząc obok Ciebie czuję jak przepełnia mnie radość. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będzie ktoś dla mnie tak bardzo ważny jak Ty.
Chciałbym by Twoje zimne ręce zawsze dotykały moich ciepłych, by Twoje piękne, niebieskie oczy mogły patrzeć w moje duże,brązowe. Byśmy zawsze mogli tak siadać i rozmyślać. Czasami zastanawiam się nad czym myślisz. Trudno Cię rozgryźć pod względem emocjonalnym niż mnie. Ja jestem stety lub niestety jak otwarta księga. Jesteśmy swoimi przeciwieństwami a jednak jesteśmy przyjaciółmi i mieszkamy razem.
Choć wiem, że gdy w przyszłości znajdę sobie dziewczynę to Ciebie już tu nie będzie. Będziesz wiódł własne życie. Jednak kiedy tak o tym myślę to coraz bardziej tego nie chce. Oczywiście, fajnie jest mieć drugą połówkę ale nie chce rozstawać się z Tobą. Chciałbym byś mieszkał ze mną już na zawsze. Ale wiem, że kiedyś to się zakończy. Czasami mam wrażenie, że to sen bo to uczucie przepełniający mnie jest niespotykanie piękne. Wierzę, że nawet jeśli nasze drogi się rozejdą to zawsze będziemy o sobie pamiętać. Choćby minęło kilka lat to zawsze byśmy wspominali to wszystko tak jakby działo się to przed chwilą.
Jedyne czego boję się najbardziej to tego, że ten koniec będzie niedługo* 

Sięgając pamięcią || KillugonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz