-Witaj w domu Killua- powiedział Gon z szerokim uśmiechem na twarzy. Gon chciał udawać ,,pana domu" i zdjął Killui kurtkę schludnie wieszając ją na wolnym wieszaku.
-Masz ładny dom- Killua zaczął się rozglądać.
-Dziękuje. Choć umyć ręce i coś zjemy.-
Po umyciu rąk Gon rozłożył naczynia i sztućce i zaczął nalewać przygotowanej już wcześniej zupy.
-A ty przypadkiem nie byłeś w szkole?
-Byłem
-To kiedy zdążyłeś przygotwać tą zupę?
-Nie mogłem usnąć więc tak wyszło - podrapał się po głowie Gon a Killua się zaśmiał. Pierwsze danie i drugie danie zjedli w spokoju. Gon pozmywałem naczynia i zaprowadził białowłosego na górę by pokazać mu miejsce spania. Gon postanowił, że skoro Killua doszedł trochę do siebie to spróbuje porozmawiać z nim o sprawie jego samobójstwa.
Nie chciał na niego naciskać ani pogrążać takiego ciężkiego tematu ale jeśli chciał mu pomóc to nie było innego wyjścia. Wyjął galaretkę z lodówki i dał niebieskookiemu. Brązowooki przełknął ciężko ślinę.
-A mam pytanie...- powiedział ściszonym tonem.
-Co jest?
-Nie chce naciskać ale- Killua mu przerwał bo domyślił się o co chodzi. Westchnął ciężko.
-Wiem, że się ledwo znamy ale uważam, że mogę Ci to powiedzieć. Tylko się nie wystrasz...- Gon patrzył na niego zaciekawiony.
-Pochodzę z rodziny zabójców jednak nienawidzę tego. Cała moja rodzina zabija niewinnych a czasami winnych ludzi. Ja też taki miałem być ale nie chciałem. Kiedy im się sprzeciwiałem trafiałem do sali tortur. Więc postanowiłem uciec. Wtedy jednak moja matka i brat strasznie mnie męczyli bym wrócił do domu. Nie wytrzymałem. Tak bardzo chciałem i nadal chcę zmienić swój los...ale nie mogę. Więc doszedłem do wniosku, że nie ma po co żyć i chciałem popełnić samobójstwo. Nie zależało mi na nikim ani nikomu na mnie. Zawsze byłem sam- Gon przerwał mu i rozpłakał się przytulając mocno Killuę. Białowłosy się lekko zarumienił i oddał uścisk. Przytulali się tak przez dłuższy czas.
-Przepraszam, że się tak rozgadałem- powiedział ściszonym tonem białowłosy.
-Nie masz za co! A co do historii... strasznie Ci współczuje.. nikt nie zasługuje na takie traktowanie. Mam pomysł! Czy chcesz zapoznać się z moimi znajomymi? Będziesz mieć więcej znajomych a mówię Ci, że to naprawdę dobrzy ludzie
-No... czemu by nie.-
Po tym zdaniu Gon sięgnął po telefon i w trybie natychmiastowym zadzwonił do znajomych. Killua śmiał się pod nosem i cieszył, że Gon tak o niego dba po mimo ich krótkiej znajomości. Po długich rozmowach telefonicznych Gon oznajmił, że znajomi przyjdą w niedzielę. Choć niebieskooki nie okazywał tego to w głębi duszy cieszył się jak dziecko. Nie mógł się doczekać tego spotkania. Jeśli Gon uważał, że są dobrzy to tak musiało być. Potem obejrzeli razem serial by zapomnieć o nieprzyjemnej dla Gona sytuacji. Chciał by Killua zapomniał o rodzinie i samobójstwie . W końcu oboje zrobili się głodni i Gon poszedł zrobić kanapki. Po tym kontynuowali oglądanie. Czarnowłosy jednak przypomniał sobie o szkole. Zapomniał zrobić pracy domowej! Tak bardzo przejął się gościem, że zapomniał o bożym świecie! Uświadomił Killuę, że idzie odrabiać pracę domową na co ten znowu odpowiedział śmiechem. Brązowooki pognał z prędkością światła na górę. Killua poszedł do niego, ponieważ bez Gona czuł, że komedia, z której niedawno się śmiał przestała być śmieszna. Poszedł na górę a czarnowłosy ledwo co pisał długopisem po kartce.
-Jak Ci idzie?- spytał białowłosy patrząc Gonowi przez ramię.
-Jakoś ujdzie- powiedział Gon zmęczonym tonem. Widać było, że potrzebuje odpoczynku. W końcu wczoraj nie spał by zrobić niebieskookiemu przepyszny obiad. Killua czuł się za to winny.
-Może lepiej idź spać
-Ale praca domowa się sama nie zrobi
-Odpoczynek ważniejszy- tak zaczęła się kłótnia. Kłócili się tak przed dobre pół godziny aż w końcu Killua powiedział:
-dobra... zrobię to za Ciebie
-A wiesz w ogóle coś o tym?- białowłosy podszedł do książki by zobaczyć na jakim temacie jest otworzona.
-Oooo Aldehydy i ketony... Jak chodziłem do szkoły to pamiętam jak się męczyłem.. spokojnie dam radę
-chwila... nie chodzisz do szkoły?
-Tak. Zrezygnowałem z niej jakiś rok temu... ale spokojnie pamiętam tematy
-Nie wierzę Ci- kłótnia zaczęła się od początku. Gon w końcu poszedł spać i powierzył Killui swoją pracę domową. Jak dostanie złą ocenę to już nigdy niczego mu nie powierzy.
Gon wstał wyczerpany do szkoły ale przynajmniej trochę wypisany. Lepiej spać kilka godzin niż wcale. Popatrzył na śpiącego niebieskookiego. *Jakie on ma szczęście, że nie chodzi do szkoły* pomyślał. Był już naszykowany więc tylko zrobił sobie drugie śniadanie i wpakował je do plecaka i szybko wpakował tosta do buzi.
Kiedy dotarł na miejsce jego przyjaciele już stali na dziedzińcu.
-Nareszcie nie wyglądasz jak trup- zaśmiał się Leorio.
-Tym razem miałem okazję się wyspać
-Jak tam z tym Killuą? Czy jak mu tam
-Z nim wszystko w porządku
-A tak z ciekawości... do której szkoły chodzi?
-Do żadnej. Zrezygnował z niej rok temu
-Przynajmniej nie musi rano wstawać- Gona zasypali pytaniami. Nie trwało to jednak długo bo i tak musieli zaraz wchodzić do klasy a jedyną osobą z tej trójki, z którą był w klasie był Kurapika. Akurat on dał czarnowłosemu spokój. Nie chciał mówić to nie, co chłopaka zmuszać. Na przerwach pytania się nie kończyły. Po mimo, że mieli pozanć Killuę w tą niedzielę to woleli zasypać Gona pytaniami.
W końcu kiedy była lekcja chemii okazało się,że brązowooki ma wszystko dobrze. Nie potrzebnie nie ufał Killui. Postanowił podziękować mu jak wróci do domu. *Ciekawe co teraz porabia**
Niedziela. Wyczekiwany przez Killuę dzień. W końcu pozna znajomych Gona! Niby nic nadzwyczajnego ale nie dla białowłosego. On w głębi duszy bardzo się cieszył, że ten dzień w końcu nadszedł. Ciekawe czy faktycznie są tacy jak mówił Gon. Pomógł Gonowi w przygotowaniach dań. Wyglądały na dobre. Oby i były takie w smaku. Jest już u Gona 3 dni a czuje się jakby mieszkał tu już od wielu lat. Kiedy jednak przypomniał sobie, że kiedyś opuści ten dom - robiło mu się smutno i czuł w sobie pustkę. Jakby wrócił do siebie to nie było by wspólnych seriali, śmiesznych sytuacji o zapomnianej pracy domowej, wspólnych pogaduszek... wszystko rozpłynęło by się jak sen. Czasami Killua myślał, że śni. Gon był taki miły, zabawny, życzliwy... nawet nie przejął się tym, że pochodzi z najniebezpieczniejszej rodziny zabójców. Normalny człowiek by się wystraszył - ale nie Gon. Widać, że czarnowłosy zwracał uwagę na czyny i charakter a nie na geny czy wygląd. To intrygowało białowłosego najbardziej. Tak długo rozmyślał, że kiedy się ocknął usłyszał dzwonek do drzwi. W tym momencie Killua tak zaczął się bać, że zrobił się trochę czerwony i nieśmiały. Tak długo wyczekiwał na ten moment a teraz nagle go zatkało. No nic - będzie musiał to przezwyciężyć bo inaczej nigdy nie uzyska znajomych. Spojrzał tylko na Gona, który z radością otworzył frontowe drzwi.
CZYTASZ
Sięgając pamięcią || Killugon
RomansaKillua miał dość tego, że rodzina zmusza go do bycia zabójcą więc postanawia zakończyć swoje życie. Jednak czy napewno? Zmieniłam informacje dotyczące postaci: Killua - 18 lat Gon - 18 lat Bisky - 21 lat Kurapika - 19 lat Palm - 20 lat Leorio - 19...