3.🙋🏻‍♂️😴🛣

54 9 5
                                    

Spędziliśmy miło czas, jedząc pizze, rozmawiając i śmiejąc się.
-Tony, od kiedy mogę zacząć prace? - spytał tata swojego kuzyna i przyszłego szefa.
-Nawet od jutra. Liv kiedy zaczynasz szkołę? - spytał wujek
-W poniedziałek - odpowiedziałam i mój wzrok mimowolnie skierował się w stronę Petera. Chłopak podniósł wzrok, uśmiechnął się.
-Chcesz zobaczyć, gdzie teraz twój tata będzie pracował? Pokażemy ci budynek.
-Jasne. Czemu nie? - ucieszyłam się.
-To my będziemy się zbierać - powiedział wujek chwile po tym jak spojrzał na zegarek. Wstał z kanapy i wziął Morgan na ręce, pożegnał się i wyszedł.

-Już późno. M muszę się zbierać - powiedział przygaszony Peter.
-Ale ten czas szybko leci - powiedziałam, patrząc na zegar. - Odprowadzę cię - po usłyszeniu tych słów uśmiechnął się delikatnie.
-M m miło było państwa p poznać - powiedział chłopak, żegnając się z rodzicami.

Podeszliśmy do drzwi. Peter okrył mnie swoją kurtką i otworzył drzwi, przepuszczając mnie przodem.
-To widzimy się w szkole.
-Przyjdę p po Ciebie rano. Oprowadzę Cię po s szkole. Poznam z paroma o osobami. Mam nadzieje, że ci się s spodoba - powiedział pełen nadziei.
-A co z kurtką? - spytałam, będąc gotowa na to, żeby mu ją oddać.
-Zostaw ją sobie. Kiedyś m mi oddasz - powiedział. - Gdyby c coś się działo, zadzwoń. Do z zobaczenia w poniedziałek. Dobranoc Liv.
-Dobrze. Dobranoc Pete.

Weszłam do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o nie plecami i odetchnęłam z ulgą. Tak się ciesze, że napisał do mnie, jak tylko dostałam się do szkoły. To był chyba najlepszy dzień w moim życiu.
Przebrałam się w dresy i luźną koszulkę, zmyłam makijaż i związałam włosy. Zeszłam na dół i zjadam kolacje. Zamieniłam parę słów z rodzicami odnośnie ich prac i wróciłam do pokoju. Położyłam się do łóżka, wcześniej podłączając telefon. Myślałam o całym tym dniu. O przeprowadzce, o nowej szkole, o Peterze i o tym jak uroczo się jąka. O Nowym Jorku i o Spidermanie. Ciekawe kto kryje się pod maską.

•••

-Liv wstawaj! Za 40 minut musicie wyjechać! Długa droga przed wami! - zawołała mama z dołu.
-Ile?! - szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Umyłam się, wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Złapałam przednie pasma i związałam cienką gumką z tylu głowy. Przejrzałam się w lustrze i uświadomiłam sobie jak długie mam już włosy.
-Liv zaraz będzie śniadanie! - zawołał tata.

Nie miałam pojęcia, w co się ubrać. Otworzyłam szafę i po dość długich poszukiwaniach i walce z myślami wybrałam szary golf i czarną spódnicę. Założyłam do tego czarne rajstopy i botki na obcasie. Zeszłam po schodach na parter i w pośpiechu zjadłam śniadanie, po czym opuściliśmy dom.

W czasie drogi sporo wygłupialiśmy się z tatą, śpiewaliśmy piosenki i ogólnie dobrze się bawiliśmy, mimo że droga była długa, bo trwała może jakieś 50 minut. W sumie to nie do końca wiem, czym tata będzie się zajmował, pracując z wujkiem. Wiem tylko tyle, że ma pracować przy czymś związanym z Avengersami. Może któregoś uda mi się poznać. Byłoby super. Jestem mega podekscytowana tym, że mogę jechać z tatą do siedziby Avengersów.

Dziewczyna z Forest HillsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz