Podjechaliśmy pod budynek. Był dość sporych rozmiarów. Miał dwa piętra, albo i nawet więcej. Znając wujka, pewnie zainwestował jeszcze w podziemia. Weszliśmy do budynku i niemalże od razu ludzie ubrani w czarne garnitury kazali nam przejść przez bramkę, która zapewne była skanerem, aby sprawdzić, czy nie mamy żadnych niebezpiecznych przedmiotów przy sobie. Przyszedł do nas wujek, przywitał się i zaczął rozmawiać z tatą o wzmocnieniu jakiegoś reaktora.
Poszliśmy na drugie piętro. Zaczęłam rozglądać się po piętrze, szukając łazienki. Po chwili poszukiwań znalazłam ją, załatwiłam swoją potrzebę, sprawdziłam, czy dobrze wyglądam, poprawiłam makijaż i wyszłam z toalety, wpadając na kogoś.
-P przepraszam - powiedziałam zestresowana.
-Nic się nie stało, Liv - nagle usłyszałam znajomy głos. Podniosłam głowę i zobaczyłam...
-Pete, wow h hej! Co tu robisz? W niedziele też masz staż?
-Nie zawsze... jednemu stażyście coś wypadło i przyjechałem za niego - powiedział chłopak, trochę speszony. Nagle drzwi za mną otworzyły się, odskoczyłam przestraszona w stronę Petera, łapiąc go odruchowo za ramie.
-O młody! Ty tutaj tak wcześnie? - z pokoju wyszła kobieta z rudymi, krótkimi włosami w ciemnym ubraniu.
-Siemka Nat! Tak, Happy mnie przywiózł - powiedział chłopak, kładąc rękę na moim ramieniu. Czułam jakbym miała motyle w brzuchu.
-Ty pewnie jesteś Liv. Miło mi Cię w końcu poznać. Peter dużo o tobie wspominał - popatrzyłam na chłopaka z miną „jesteśmy kwita". Kobieta wyciągnęła rękę w moją stronę.
-Natasha Romanova - przedstawiła się.
- Livia Moore. Mnie również miło Panią poznać - uścisnęłam dłoń kobiety.
-Jaką Panią? Mów mi Nat. Nie jestem aż tak stara - zaśmiała się. W odpowiedzi zrobiłam to samo.
-Idę zajrzeć do Wandy. Myślę, że się dogadacie - puściła do mnie oczko i odeszła wchodząc do innego pokoju.
-Czy to była...?
-Tak, Czarna Wdowa - uśmiechnął się chłopak, kończąc za mnie pytanie i od razu udzielając odpowiedzi.
-I Avengersi normalnie tu mieszkają?
-Większość... na przykład Czarna pantera nie. W końcu jest królem Wakandy. Tak samo jak Strażnicy Galaktyki. W końcu ktoś musi jej strzec.
-I ty ich wszystkich znasz osobiście?
-Tak... tylko nie lubię się tym zbytnio chwalić - powiedział Peter, drapiąc się nerwowo po karku.
-Rozumiem- chłopak uśmiechnął się.
Nagle na korytarzu pojawił się wujek z tatą. Peter zdjął rękę z mojego ramienia i odsunął się na krok ode mnie. Popatrzyłam na niego zdziwiona i trochę smutna.
-Oo Liv tutaj jesteś - powiedział tata, witając się skinieniem głowy z chłopakiem.
-Peter, choć na słowo - powiedział wujek, a brunet posłusznie poszedł za nim.
-Co tu robi Peter?
-Ma staż u wujka. A jak wam idzie praca nad reaktorem czy czymś?
-Powoli do przodu.
-To dobrze - uśmiechnęłam się delikatnie. Z drzwi na końcu korytarza wyszła blondynka w eleganckim stroju. Była to ciocia Pepper. Podbiegłam do niej i ją przytuliłam.
-Liv, James! Miło was widzieć! - przywitała nas z uśmiechem na twarzy.
-James mam dla ciebie umowę do podpisania. Tony chyba za chwile przyjdzie - podała tacie teczkę z dokumentami. Podczas gdy tata podpisywał papiery, ciocia spytała:
-Oprowadzić cię?
-Jasne! - odpowiedziałam podekscytowana.
-Zaraz wracam - poinformowałam tatę, który zwrócił cioci teczkę i odpowiedział:
-Jak coś to będę w pracowni.W czasie oprowadzania ciocia pytała mnie, jak mi się podoba miasto, okolice, dom i mój pokój. Okazało się, że sama go projektowała. Ma świetny gust. Po dłuższym czasie zauważyłam na końcu korytarza drzwi stanowczo różnice się od innych. Ku mojemu zdziwieniu ciocia Pepper otworzyła je i przepuściła mnie pierwszą. Wcześniej kiedy przechodziliśmy obok różnych drzwi, najczęściej nie zaglądałyśmy do pomieszczeń znajdujących się za nimi. Wiedziałam tylko tak ogólnikowo, gdzie co jest. Po przejściu przez próg znalazłam się w ogromnym laboratorium. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było wypełnione najróżniejszą technologią i hologramami przedstawiającymi chyba jakieś plany. Nagle zauważyłam, że na jego końcu znajduje się białe zaokrąglone biurko, przy którym siedział mężczyzna w okularach i białym fartuchu. Podniósł wzrok i spojrzał prosto na mnie, ściągając słuchawki z głowy i kładąc je na biurku.
-Ty pewnie jesteś córką Jamesa - uśmiechnął się łagodnie.
-Zgadza się... Livia Moore. Miło mi Pana poznać - podeszłam delikatnie uśmiechnięta i podałam mu rękę.
-Bruce Banner. Mnie również - uścisnął moja dłoń.
-To laboratorium jest ogromne - powiedziałam zachwycona, rozglądając się po pomieszczeniu. - Można wiedzieć, czym się Pan zajmuje? - spytałam pana Bannera, który w międzyczasie wstał od biurka i stanął obok mnie.
-Właściwie to tym samym co twój tata i wujek. Próbujemy znaleźć sposób jak wzmocnić reaktor - wytłumaczył w skrócie, podszedł do hologramu i wskazał na jeden z planów. - To jest reaktor łukowy, nieskończone źródło energii. Zasila cały ten budynek i jeszcze parę rzeczy... To jest akcelerator cząsteczek, dzięki którym twój wujek wynalazł nowy pierwiastek. Chcemy zwiększyć jego moc - popatrzył na mnie z nadzieją, że wszystko rozumiem i o dziwo tak właśnie było. Uśmiechnęłam się delikatnie, w odpowiedzi, a pan Banner kontynuował przedstawianie i opisywanie różnych innych projektów. Po około 20 minutach byłam już trochę znudzona, co na szczęście zauważyła ciocia, która wyszła z inicjatywą udania się na obiad.Kiedy już miałyśmy wychodzić, do laboratorium wszedł...
CZYTASZ
Dziewczyna z Forest Hills
FanfictionNastoletnia dziewczyna przeprowadza się do Forest Hills w Queens. W nowym mieście, dzięki swoim rodzicom i pokrewieństwu z jednym z awengersów dowiaduje się coraz więcej informacji, które z czasem mogą się stać dla głównej bohaterki duż...