→ betrayal | sukuna ryomen

1.5K 116 55
                                    





21.02./20.03.2021

word count;
581


Krzyki roznosiły się po pokrytej czerwienią domenie. Słone zły mieszały się z krwią, na której leżała. Błagała go o litość czy też sekundę wytchnienia, której nie chciał jej dać. Co chwilę słyszała warknięcia o to, by się wreszcie zamknęła i przyjęła godnie, karę. Jak zaś mogła to zrobić, kiedy ten łamał jej serce, krzywdząc ciało za coś, czego nawet nie zrobiła.

— N-Nie zdradziłam cię p-przecież. — łkała, a łzy ściekały po jej twarzy. Nie wiedziała już do końca czy są one spowodowane bólem, czy też smutkiem. Sukuna bowiem niekiedy potrafił ubzdurać sobie coś, trzymając się tego, jak rzep.

— Kłamiesz — kolejne uderzenie, któremu towarzyszył głośny krzyk bólu — Ilu takich było hmm?

Nie mogła złapać oddechu, czując wbijające się w udo pazury. Twarz miała wykrzywioną, a oczy przymknięte, by nie widzieć tej płonącej czerwieni wzburzonych tęczówek. Przyglądał się jej cierpieniu, będąc przy tym jeszcze bardziej wściekłym, widząc jak bardzo to, co robi, sprawia Y/N ból. Chciał, już by się przyznała i zakończyć to wszystko, jednocześnie gdzieś w głębi siebie ciesząc się przy tym, że nie chciała potwierdzić zdrady.

— T-Tylko ty... — głowa pulsowała od zbyt dużej ilości ciosów. Miała wrażenie, iż całe jej ciało pokryło się różowymi plackami, które w ciągu kolejnych dni miały się zmienić w szpecące siniaki. — Z-Zawsze byłeś tylko t-ty.

Głos jej drżał, a ciało stawało się zimniejsze z każdą minutą. Nie wiedziała już ile czasu leżała w mrożącej toni, a jednak wciąż próbowała zachować przytomność. Miała wrażenie, że coś do niej mówił. Nie słyszała nic, kręcąc głową, zamglonym wzrokiem krążąc po nachylającej się nad nią sylwetce.

Głucha cisza odbijała się w jej głowie. Traciła coraz bardziej kontrolę nad wszystkim, mając wrażenie, iż zimno pochłania, odbierając przytomność.

— Ej... Słuchasz mnie do cholery?!

Słyszała zirytowany głos nad sobą, na co mogła jedynie mruknąć coś pod nosem. Sama nie wiedziała, jak bardzo jej ciało było poharatane, co wychodziło tak naprawdę na plus. Czerwone ślady po ugryzieniach, odznaczały się na przekrzywionej szyi. Różowe plamy, zdobiły niemal każdy kawałek ciała, a niektóre z nich zamieniły się już w żółte, jak i fioletowe plamy. Gdzieniegdzie utworzyły się rany, z których spływała krew. Na udach widoczne były rozcięcia zabarwione szkarłatem, a wrażenie, iż jedna z jej kości jest złamana, było aż zbyt prawdopodobne.

Pośród tego wszystkiego, zastanawiała się jakim cudem jeszcze z nim jest. Klątwa, która powinna zniknąć ze świata dziewczyny, a jednak tak bardzo nie mogła wyobrazić sobie bez niego życia. Nie wiedziała już, czy uczucie dłoni na ciele było jedynie jej wymysłem, czy czymś prawdziwym. Z pokrytych krwią warg uchodziły pomruki, których nawet Sukuna nie rozumiał, lecząc zmarnowany organizm. Patrzył przy tym na swoje dzieło, zaciskając perliste zęby. Był zły, cholernie zły, a jednak mógł jedynie naprawiać rany, jakie przed kilkoma minutami sam stworzył.

Wzburzony szkarłat tęczówek, obserwował uważnie drżące ciało należącej do niego dziewczyny. Delikatnie niemal, przywracał wcześniejszy stan miękkiej skórze, w głowie cały czas mając przed oczami rozgrzana na dłoniach krew Y/N. Wiedział, że go nie zdradziła, a jednak nie mógł się powstrzymać, by zostawić po sobie cokolwiek, zanim odeśle ją z powrotem.

Gdy tylko skończył leczenie, nachylił się nad drżącym jeszcze ciałem, by wgryźć się w szyję dziewczyny. Krzyk bólu zawitał w domenie, a później znów była tylko cisza. Mocny ślad zębów, odznaczał się na świeżo co uleczonej skórze, a zdaniem samego Sukuny prezentował się wręcz idealnie.

— Następnym razem będziesz pamiętać, że nie masz prawa rozmawiać nawet z nim, jasne?

Nikt mu jednak nie odpowiedział, a na opalonej twarzy wykwitł szeroki, ukazujący okazałe kły uśmiech.

[✔] 𝐎𝐁𝐒𝐄𝐒𝐒𝐈𝐎𝐍 ; jujutsu kaisen [one shots]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz