Napisałam czternaście stron, z czego połowa to smut 🤫
P.S.
WATTPAD TY CHUJU ODDAJ MOIM CZYTELNIKOM POWIADOMIENIA!!!
– Chodź ze mną do biura.
Louis wszedł do gabinetu i czekał, aż Cowell zamknie drzwi.
– Muszę wyjechać na kilka dni w interesach. Ufam ci i zamierzam powierzyć ci ważne zadanie.
Serce Louisa zabiło mocniej. Czyżby wreszcie nadeszła szansa, której tak wyczekiwał?
– Postanowiłem. – ciągnął dalej Simon. – Że Brian pojedzie ze mną, a ty zostaniesz tutaj.
Louis drgnął zaskoczony.
– Woli pan zabrać tego goryla, a nie mnie? – poskarżył się. Cowell wybuchnął śmiechem.
– Masz rację, że to tępy goryl. Ale moi przyjaciele go znają. A oni są trochę nerwowi. Nie lubią nieznajomych.
– No to niech pan weźmie nas obu. Wtedy pańscy przyjaciele będą mogli mnie poznać.
– A kto będzie opiekował się Silver? Jego trzeba strzec. – Cowell położył mu dłoń na ramieniu. – Oddaję w twoje ręce mój najcenniejszy skarb.
Louis omal nie parsknął śmiechem. Zostać wyłączonym z gry tylko dlatego, żeby chronić gwiazdeczkę, która potrzebuje pomocy w równym stopniu, co Chuck Norris!
– A przy okazji. – dodał Simon znacząco. – dzwonił właśnie, żebyś przyjechał, bo wybiera się na zakupy. Lepiej już ruszaj.
*
Pojechali tylko w jedno miejsce. Harry odebrał złoty sygnet z wygrawerowanym napisem: Nie zapomnij o mnie – Silver. Louis szeroko otwarł oczy, gdy ujrzał rachunek, a jeszcze szerzej, kiedy Harry zapłacił za sygnet gotówką.
– Skąd, u diabła, masz tyle forsy? – spytał, gdy wyszli ze sklepu.
– Od Lucky'ego, oczywiście. Wręczył mi to wczoraj na przeprosiny. Uznałem, że już pora, bym dał mu drobny dowód mojego oddania. Jak myślisz, spodoba mu się?
– Będzie zachwycony. Naprawdę uważasz, że on zgłupiał już aż tak bardzo?
W odpowiedzi Harry jedynie przewrócił oczami.
Simon rzeczywiście był zachwycony sygnetem. Zachowywał się jak dziecko, które właśnie dostało upragniony prezent na gwiazdkę.
– Mój Boże, kochanie. Jeszcze nigdy nie dostałem czegoś takiego. Hej, Louis, spójrz tylko! Czyż Silver nie jest prawdziwą damą?
Louisem targało nieodparte pragnienie, by wykrzyczeć to, co chodziło mu po głowie. Obudź się! Przecież wiesz, że kupił to za twoje własne pieniądze. Robi z ciebie głupka, a ty się cieszysz. Miejże trochę godności, człowieku!
Zagryzł jednak wargi i w milczeniu patrzył, jak Simon pokazuje Harry'emu kolejny podarunek, który dla niego naszykował – bogato zdobioną kolię, wysadzaną kamieniami, które niebezpiecznie przypominały prawdziwe brylanty – i jak zapina mu go na szyi.
Wieczorem Harry miał ją na sobie podczas występu; śpiewając, raz po raz rzucał Simonowi znaczące spojrzenia. Gdy wykonywał ostatnią piosenkę, Cowell posłał mu całusa i opuścił salę.
Pół godziny później Louis zastukał do drzwi garderoby.
– Proszę. – niemal natychmiast usłyszał znajomy głos.
CZYTASZ
Totally spies! [LARRY STYLINSON]
FanfictionHarry Styles miał niezwykły talent do pakowania się w kłopoty. Po burzliwej karierze w policji postanowił zostać prywatnym detektywem. Przekorny los postawił na jego drodze Louisa Tomlinsona - poważnego, zaangażowanego policjanta, który nieoczekiwan...