»𝟐« Dlaczego nie ma cię przy mnie?

700 50 9
                                    

»❖«

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

»«

Chłód poranka otulił delikatnie, leżącego pod drzewem młodego mężczyznę. Od dwóch dni nie zmrużył oka. Za każdym razem gdy starał się zasnąć, przed oczami stawały mu wciąż żywe obrazy ze spędzonej wspólnie nocy z Lan Zhanem. W głowie odbijały się ostatnie słowa wypowiedziane szeptem wprost do ucha, a żal ściskał serce. Zacisnął z całych sił oczy, czuł, że nie może pozwolić sobie na płacz. Nie teraz gdy tak niewiele dzieli go od celu. Do południa z pewnością uda mu się dotrzeć do Przystani Lotosów. Odgonił od siebie myśli o kultywatorze z Gusu. Dźwignął się z ziemi i otrzepał ubranie z trawy. Wystawił twarz ku słońcu, które ogrzało ją ciepłymi promieniami.

– Mam nadzieję, że ten bachor Jiang Cheng bezpiecznie dotarł do domu. – Potarł palcem nos, krzywiąc się lekko. – Starsza siostra z pewnością już mu nagadała.

Uśmiechnął się sam do siebie i ruszył do Przystani Lotosów. Na miejscu udało mu się pojawić jeszcze dobrą godzinę przed południem. Mijając sprzedawców na molo, witał się z każdym z osobna, przy okazji pytając o zdrowie i interesy.

Gdy zatrzymał się przy handlarzu, od którego zawsze mógł liczyć na kilka lotosów. Poczuł jak ktoś, wbiega w niego z rozpędu, o mało nie wywracając na drewniane deski. Dopiero po dość długiej chwili zdołał zrozumieć, że osobą, która ośmieliła się na niego napaść była Jiang YanLi.

– A-Xian. – Dziewczyna zamknęła brata w dość mocnym uścisku.

Chłopak odwzajemnił gest. Z ulgą zauważając, że dziewczyna był w pełni zdrowa, tak samo jak stojący za nią Jiang Cheng.

– Długo kazałeś na siebie czekać, ja dotarłem wczoraj – fuknął, starając się być, jak najbardziej groźnym. Co minęło się z zamierzonym celem. Ulga z widoku starszego brata całego i zdrowego nie pozwalała na zbyt długi gniew.

– Ja też się cieszę, że cię widzę Jiang Cheng – odparł wesoło Wei Ying.

Gdy YanLi odkleiła się od niego, razem ruszyli do głównego domu. Nie poruszali tematu niedawnego uwięzienia czy innych uczniów. Przynajmniej nie bezpośrednio. Jednak wrodzona ciekawość Wei Yinga w końcu musiała dać o sobie znać. Wyciągnął więc, jak najwięcej informacji na temat reszty uczniów, z którymi się przyjaźnił. W tym o HuaiSangu, któremu do Qinhe pomogła dotrzeć Jin YuTian.

– Mówisz, że Lan WangJi skierował się do Gu... – Jiang Cheng zacisnął z całej siły zęby, posyłając siostrze zdezorientowane spojrzenie. YanLi pokiwała jedynie głową, wskazując szybko w stronę milczącego Wei Yinga.

WanYin zmarszczył brwi, niezbyt rozumiejąc, co zrobił nie tak, pytając o brata przyjaciela. Gdy miał już zamiar zapytać o to, dziewczyna szepnęła jedynie:

– Na razie nie poruszajmy tego tematu – szepnęła, a później dodała głośniej, tak aby wyrwać siedzącego ze spuszczoną głową i grzebiącego w misce z ulubioną zupą chłopaka. – Jedz, jedz. W Qishan na pewno brakowało ci mojej zupy.

「✓」 Czerń i biel||𝑊𝑎𝑛𝑔𝑋𝑖𝑎𝑛||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz