|1|

66 3 29
                                    

Mogłabym zacząć od tego, że nie powinnam myśleć o niej w taki sposób. Mogłabym udawać, że wcale nie patrzę na nią ciągle na przerwach, a gdy wracam ze szkoły wgapiam się w jej zdjęcia zrobione z ukrycia. Mogłabym też spokojnie podejść do niej, porozmawiać i nawiązać jakąkolwiek relację.

Tylko po co? Koniec tej opowieści i tak kształtuje się niezmiennie w tragicznym akompaniamencie ironii. "Przegrani będą na przegranej pozycji puki nie zmienią swojego sposobu myślenia". Mogą sobie mówić tak ci wszyscy mentorzy i wielcy znawcy ludzkiej psychiki oraz podświadomych ukrytych pułapek nieprzeniknionego losu. Ja wiem jedno. Natury ludzkiej nikt ani nic nie jest w stanie zmienić. Od zawsze była i będzie zbiorem zdziczałych myśli pochłaniających wszystko, co stanie się dla nich przeszkodą. Więc skoro nie można jej zmienić to jedyne co w takiej sytuacji jest wykonalne to pracowanie nad nimi.

Do tego jednak musi nastąpić obustronna zgoda. Osoby pomagającej i osoby, której ta pomoc dotyczy. Tu zabrakło rozmowy już we wczesnym stadium mojej obsesji i jej problemów, które zauważyłam zanim jeszcze ona odezwała się do mnie słowem.

Tak stchórzyłam. Tak pomimo tego, że do mnie napisała nie odpowiedziałam na jej wiadomość. Tak zachowuję się absurdalnie i nielogicznie.

I w tym właśnie momencie powinno nastąpić kluczowe pytanie.

Czy mam zamiar coś zmienić?

Nie.

Życie byłoby wtedy o wiele zbyt proste. Moje obsesje powinny zostać moje. Tylko ja mam prawo mieć wgląd w ich nieprzebyte skamieniałe poglądy. 

Nie powinnam zmieniać percepcji innych ludzi, jeśli nie jest to konieczne. Nie powinnam chcieć by mnie zapamiętali. Nie powinnam ignorować zasad, które sama wpajam tak zawzięcie innym.

Wszystko upadnie kończąc swój żywot. Niezależnie od samotności maskowanej ludźmi dookoła wyznaczonego punktu, czy też tej należących do odważniejszych niczym niezamaskowanej, tak silnie tępionej i uważaną za tą gorszą.

Pesymistyczna strona jak zawsze nieodzownie będzie wnerwiać naiwnych optymistów. W końcu wyznawcy tej pierwszej odwrócą się do drugiej strony plecami mówiąc na pożegnanie ze smutnym wyrazem twarzy. " Ach więc to tak".

Można założyć, że skoro wszystkie moje wcześniejsze przemyślenia są prawidłowe, nie wyjdzie nic co byłoby satysfakcjonujące zarówno dla mnie jak i dla niej. W takim razie po co cokolwiek zmieniać i łudzić się, że wszystko diametralnie się zmieni niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki?

 Pstryk.

 Nic. 

Zero. 

Naprawdę nic się zmieniło. Chociaż jeśli chodzi o uczucia wylewają się o wiele chętniej niż zazwyczaj. Zwłaszcza jedno z nich. 

Gorycz.

Gorycz | YURI |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz