|2|

28 3 32
                                    


Oczywiście, aby nie było tak bardzo nieprzyjemnie koło niej dumnie stoją chciwość i pragnienia. Trzymają mnie w swoich objęciach wspominając minione chwile. Ale są już zmęczone kłamstwami jakie z samego założenia musiały wypluć zarówno moje jak i jej usta.

Stłuczone serce.

Badum.

Badum.

I już go nie mam.

Nigdy co prawda nie wierzyłam w jego istnienie w formie metaforycznej. Zbyt piękne by było prawdziwe. Idee nie powstają z tak nikczemnego kaprysu. Bardzo chcę w to wierzyć, w przeciwieństwie do kręgosłupa moralnego powinny być lekkie. Niezatrute, ani romantyzmem, pozytywizmem czy też realnością. 

Chcę by były smaczne tak jak makaron z ulubionymi warzywami podgrzany na patelni. 

Nic nigdy jednak nie słucha moich próśb. Więc płatki śniegu spadają za oknem topiąc w momencie, gdy tylko dotkną ziemi w parku, brudnego chodnika, ruchliwych samochodów i jej dłoni.

O wiele za łatwo przychodzi mi patrzenie na sceny przemocy. Przyzwyczajenia lubią kraść niewinność i delikatność. Brutalna siła i poczucie bycia niechcianą. Nie uważam, że jest warte by dyrygować umysłem i szeptać coraz obrzydliwsze słówka. Sprawiając ochotę zwrócenia śniadania.

Pomimo tego. 

Robi to.

Czy zmienia to cokolwiek?

Absolutnie nic.

Kałuże są coraz większe, a paćka miękkiego błota przyczepia się do podeszw. Nogi idą do szkół, prac, domów. Zostawiają je wszędzie. Czekając aż samotnie odpadnie w ramach ciepłego miejsca przy grzejniku.

Ona też na pewno tak zrobi, gdy tylko wróci do domu. Siedzi w klasie i psioczy z przyjaciółmi na nauczycieli.

Fałszywe. Powierzchowne. Niepotrzebne.

Półrocze minęło za szybko, a oceny nie zwiastują dobrej przyszłości. Stanę za kasą w sklepie? A może na pierwszym ogniu wojny Mac Donalda lub innego Keiewsijka? Nie ma odpowiedzi, chyba że odpowiedzią ma być milczenie.

Gorycz | YURI |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz