Druga Noc

2 0 0
                                    

Nie mógł zasnąć tej nocy, jasne światło księżyca oświetlało pomieszczenie. Mama miała rację, że trudno jest zasnąć, gdy jest pełnia. Usiadł na parapiecie, aby obserwować rozwgwiażdzone niebo. W letnie wieczory ojciec często zabierał go na spacery po parku zdrojowym. Wtedy opowiadał mu o gwiazdach, dlaczego świecą w nocy, wymieniał przedziwne nazwy. Każda gwiazda, każda planeta miała swoją historię. Pamiętał dobrze tych kilka opowieści o heroinach i herosach z greckiej mitologii. A. tęsknił za tymi chwilami. Serce zrobiło się nagle ciężkie i poczuł jak jego własne łzy spływają po policzku.

Na schodach usłyszał czyjeś kroki. Przeszło mu przez chwilę, że może to Laura. Przyjdzie do niego, usiądzie obok niego, on zacznie całować jej dłonie. Ona odwzajemni to i przyciągnie go do siebie. Połączą się potem miłosnych uścisku. Noc by stała się wówczas weselsza. Uśmiechnął się, bo byłoby to prawie niemożliwe. Gość jednak ominął jego pokój. Skrzypnęły drzwi sąsiada. Za ścianą wybuchła jakaś przelotna kłótnia, ale głosy szybko stopniały.

Położył się i powoli przyszedł do niego sen. Spacerował po miasteczku nocą. Nie było żywego ducha. Wszyscy już spali. Nie paliły się nawet światła w oknach, pijana młodzież nie plątała się po ulicach. Tylko wiatr wiał zimny i porywisty, tak jakby nastała już późna jesień. Ciężkie, dębowe drzwi kościoła były uchylone. A. powoli wszedł do środka. Wnętrze oświetlały wysokie, grube świece na żyrandolach i stojakach. Czuł ciężki zapach wosku. Figury świętych i aniołów stały w swoich zwykłych pozycjach. Wyglądały jakby ludzie zastygli w najbardziej dramatycznych momentach swojego życia. A. podszedł do ołtarza, na którego szczycie stał figurka Matka Boskiej z Dzieciątkiem. Wyglądała jakby uśmiechała się do niego, a jej oczy były żywe, ludzkie, nie-zrobione z drewna. Po policzku płynęły jej łzy. Usłyszał, że ktoś chodzi po górnej ambonie. Było zbyt ciemno, aby dostrzec kto tam jest. Jakaś przemożna siła kazała mu zobaczyć. Trzask zamykanych drzwi na wieże.

-Franek?-chciał powiedzieć, ale wydał tylko niemy dźwięk. Jego gardło się nieprzyjemnie zacisnęło. Miał nadzieję, że to w katedrze jest chłopiec. Nie wiedział nawet jak, ale w ciemności znalazł drewniane schody, które prowadziły na dzwonnice. Wchodził powoli po trzeszczących schodach. Coraz bardziej się niepokoił. Wydawało się, że jego klatka schodowa jest coraz bardziej kręta, a droga wydłuża się z każdym jego krokiem. Dopiero po chwili zobaczył, że już się kończy. Drzwi na dzwonnice były lekko uchylone. Księżycowa poświata oświetlała zakurzone pomieszczenie, a na podłodze leżały zmarłe gołębie, wszędzie było czuć zgniliznę. Po chwili zobaczył, że na jednak z desek wisiało gołe, masywne ciało. Podchodził powoli, jego serce drżało. Bał się najgorszego. Teraz był już blisko i mógł zobaczyć przeraźliwie zmasakrowaną twarz. To był Władimir, a raczej to co z niego pozostało. Olbrzymi kawał mięsa wisiał na haku. A. nie mógł złapać oddechu. Usłyszał za sobą przeraźliwy dźwięk. Obrócił się i zobaczył wielkiego wilka, który szykował się do skoku. Zwierzę skoczyło na niego i powaliło. Czuł, że go przygniótł i nie może się ruszyć. Zaczął się dusić.

Obudził go jakiś trzask za ścianą. Jakby coś zwaliło się na ziemię. Nie mógł się podnieść. Dopiero po chwili dotarło do niego, że znajduje się w ciemnym pokoju pensjonatu. Wstał i powoli, prawie nieprzytomny, próbował odzyskać normalny oddech. Nie bardzo rozróżniał, czy to sen, czy jawa. Opierając się o ściany i meble, powoli zszedł do sąsiada. Zaczął się niepokoić. Zapukał do drewnianych drzwi.

-Usłyszałem huk, czy wszystko w porządku.-zapytał A.

Sąsiad wynurzył jedynie głowę z swojego mieszkania.

-Tak, to tylko Tośka, wszystko zrzuca. Blado wyglądasz.- A. mógł to samo powiedzieć o nim.

Nie mógł już zasnąć, ale świt na szczęście powoli nadchodził. Jeszcze jedna noc w tym przeklętym miejscu. Za ścianą sąsiad cicho podśpiewywał jakąś starą piosenkę i krzątał się po mieszkaniu.

DrogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz