Na sam koniec...

4 0 1
                                    


Popołudniowe słońce grzało go przyjemnie w twarz. Minął nieruchomego, kamiennego Anioła, który nadal stał niewzruszony. W parku zdrojowym rozsiadła się już miejscowa młodzież, która piła tani alkohol. Po drodze zaś szli turyści i nowi sanatoriusze z całym wypoczynkowym przepychem. Czasami przejeżdżał samochód albo taksówka. Lato już tutaj nadeszło w pełni. Na stacji czekało już kilku podróżnych. Właśnie na małej stacyjce zatrzymał się skład z stolicy. Wypadła z niego zgraja wycieczkowiczów. Wydawało, że ktoś z tego tłumu zawołał jego imię. Podniósł wzrok. To mężczyzna w średnim wieku zatrzymał się pośród kolorowych wycieczkowiczów i machał do niego.

DrogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz