Wieczorem leżał w łóżku. Cieszył się, że już jutro będzie mógł wrócił do domu. Co prawda nie zobaczył się z ojcem, ale przecież to było do przewidzenia. Nie można ufać ludziom, którzy zawsze kłamią. Może mógłby się jutro z nim minąć i nie rozpoznać go. Przeraził się, że nie pamięta twarzy ojca. Odruchowo zaczął ręką szukać komórki, ale przypomniał sobie, że nie ma nawet tam ani jednego jego zdjęcia. Obrócił się na drugą stronę. Próbował zanurzyć się o marzeniach o Laurze, żeby zająć czymś myśli, które biegały po głowie. Przypominał sobie jej twarz, słodkie usta, wąskie ramiona, piękne piersi. Nie wiedział nawet kiedy zasnął...
Spacerował teraz w nocy po park zdrojowym. W świetle latarnii zobaczył Tośkę, która skoczyła na alekę. Postanowił złapać ją i oddać ją panu Kazikowi, który byłby za to przeszczęśliwy. Wołał ją, ale ona się nie zatrzymała, zupełnie jakby go nie słyszała. Zaczął za nią podążać. Dlaczego te zwierzę jest tak uparte? Kotka dopiero zatrzymała się przy drewnianym budynku pijalni. Teraz popatrzyła na niego, jakby wskazywała, że powinien zajrzeć do środka. We wnętrzu panowała półmrok, jednakże A. dostrzegał sylwetkę postaci, która stała na środku pomieszczenia. Chciał już odejść, gdy nagle usłyszał, że ktoś go woła. Poznał, że był to głos Franka, który błagał o pomoc. Próbował coś powiedzieć do dziwnej postaci, ale znów jakby stracił głos. Zobaczył teraz, że był to wysoki mężczyzna, jakby był ze skały, ubrany w długi, czarny płaszcz. Zupełnie dalej, w głąb sali, na krześle siedział związany Franek, którego oczy wypełnione były łzami. A. próbował podejść do niego, ale mężczyzna zatorował mu drogę i złapał jego ręce. Wydawało się, że jego ciało jest kamienne. A. wyrwał się i kopnął mężczyznę w piszczel, a gdy ręce przeciwnika się poluzowały uderzył go w twarz. Uderzenie było na tyle silne, że z nos mężczyzny zaczął nienaturalnie krwawić. Mężczyzna złapał się za nos i zaczął powoli odsuwać się. A. tymczasem skoczył do Franka i próbował go uwolnić z więzów.
Wziął chłopca na ręce, nie był na szczęście ciężki, i zaczął szukać wyjścia. Przestraszył się, bo nigdzie mógł dostrzec drzwi przez które wchodził. Pomieszczenie było zalane czerwoną mazią. Mężczyzna też zniknął. Nie było go nigdzie, rozpłynął się. A. próbował wolniej oddychać, aby złapać orientację. Trudno było brodzić w tej dziwnej substancji. Mocniej przytulił Franka do siebie, czuł bicie jego serca, na swojej szyi zaś łzy chłopca. Do pomieszczenia wpadło światło księżyca. Po chwili A. zobaczył małe drzwiczki i zaczął do nich iść z trudem.
Świat na zewnątrz był spokojny i cichy, oświetlany światłem księżyca..
Dziękuję-szepnął Franek. A. cieszył się, że w końcu spotkał chłopca. Nie mógł uwierzyć, że mógł kochać kogoś tak bardzo.
-Zabiorę Ciebie do mojego domu. Przedstawię mamie, że jest moim bratem i zamieszkamy razem, dobrze? - szeptał do chłopca, który cicho płakał. Zdziwił się, że usłyszał w śnie swój głos.
Gdy dotarli do pokoju, położył Franka na łóżku. Zaczął nucić kołysanki, które kiedyś śpiewała mama, powoli głaskał czoło chłopca, który powoli zasypiał. Nie wiedział, dlaczego tak bardzo kocha Franka. Nagle A. usłyszał, że ktoś do niego dzwoni. Odnalazł na półce komórkę. Odebrał. Po drugiej stronie usłyszał znajomy ciepły głos, który pytał czy wszystko u niego w porządku, A. zupełnie w to nie mógł wierzył, ale po drugiej stronie słuchawki był jego ojciec. Zawsze wyobrażał sobie, że ta rozmowa mogła być rwana, bardzo wiele chciał powiedzieć. Tymczasem on jedynie teraz słuchał tego głosu. Połączenie się nagle urwało.
CZYTASZ
Droga
Short StoryA. jedzie do małego miasteczka, aby spotkać się tam z dawno niewidzianym ojcem. W trakcie tej podróży spotyka na swojej drodze ciekawych ludzi oraz słucha ich opowieści. Wszystko w sennej atmosferze...