dziewięć

38.7K 2.1K 2.1K
                                    

następny rozdział to bankiet, bitchesss

co złego, to nie ja

...

V.

Usiadłam drętwo naprzeciwko mężczyzny, próbując nie dać po sobie poznać tego szoku, jaki właśnie przeszłam. Założyłam nogę na nogę, nie mając pojęcia, od czego tak właściwie zacząć mam rozmowę.

— Cieszę się, że chciałaś się spotkać — powiedział, a jego głos był dosyć niski.

Próbowałam ocenić, ile mógł mieć lat. Plus jest taki, że nie jest nieletni.

— Uhm... Cóż — mruknęłam, opierając się o krzesło i układając splecione dłonie na stoliku. Próbowałam usilnie nie zerkać na jego nadgarstek.

Wow. Tym razem popłynęłam mocno z pakowaniem się w gówno.

Tak mocno, że aż poczułam odruch napisania o tym... komukolwiek.

Dantemu.

Ale on może być już w drodze do Utah. I gówno go to obchodzi, w jakie gówno wpakowała się jakaś popierdolona typiara.

— Powiem to wprost — zauważyłam. — Byłam naprawdę pijana i chcę tylko wiedzieć, czy ze sobą spaliśmy.

Benjamin uśmiechnął się głupio, przechylając głowę odrobinę w bok.

— Nie pamiętasz? — zapytał, co niezmiernie mnie zdenerwowało.

— Jeśli teraz wyjedziesz z tekstem pod tytułem „zapamiętałabyś, gdybym cię pieprzył", to wychodzę — oznajmiłam, co sprawiło, że się roześmiał.

— Jesteś zabawna, Vivid — zauważył.

— Tak. Obiło mi się to już o uszy — odparłam, czując rosnącą we mnie irytację. — Więc? — Uniosłam do góry brew.

Benjamin rozsiadł się wygodniej, wciąż uśmiechając się w ten wkurwiający mnie sposób. Nie wiem, czego on tak właściwie próbował. Bycia seksownym? No, średnio wychodziło.

— Nie. Tylko tańczyliśmy — odezwał się w końcu, a mnie niezwykle ulżyło. — Byłaś pijana, ja zresztą też, więc nie próbowałem niczego.

— Niczego oprócz wgryzienia się w moją pieprzoną szyję — przypomniałam, na co uniósł ręce w geście obronnym.

— Sama mnie o to poprosiłaś — zauważył. — Nazwałaś mnie co prawda Dante, ale uznałem, że po prostu się pomyliłaś.

Spojrzałam mu w oczy, ściskając własne kłykcie tak mocno, że niemalże je sobie połamałam.

— Dałaś mi swój numer — dodał. — Nie zrobiłabyś tego, gdybyś nie chciała utrzymać kontaktu.

Jasne.

Ja pierdole. Byłam kurewsko pijana.

Tak kurewsko, że aż myślałam, że obściskuję się z Dante. Wspaniale.

— Świetnie się zaczyna to utrzymanie kontaktu — rzuciłam, a on znów się uśmiechnął w ten wkurwiający sposób. — Miejmy jeszcze jasność co do jednego.

— Tak?

— Zamierzasz mnie zabić? — zapytałam, a on uniósł go góry brwi. A potem roześmiał się głośno.

— Wow — mruknął. — Gdybym zamierzał cię zabić, zrobiłbym to w klubie, gdzie byłaś sama i to zupełnie pijana.

Przyglądałam się mu przez długą chwilę. Chciałam go postraszyć tym, że jestem prokuratorem i go zamknę, jeśli coś odpierdoli, ale coś mnie powstrzymało przed udzieleniem mu tej informacji.

goddess [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz