to mój ulubiony rozdział, kochani
jest powalony, uroczy i na swój sposób gorący
po prostu... wiecie co robić #SoeGoddess
co złego, to nie ja
...
V.
Benjamin pocałował mnie w policzek, przez co próbowałam nie wykrzywić się z obrzydzenia tą staromodną uprzejmością. Miałam się na baczności, gdyż wiedziałam, że miałam obserwatora.
Usiedliśmy przy stole i przez bitą godzinę on opowiadał mi jakieś bzdety, które mnie nie obchodziły. Doszłam do wniosku, że właśnie dlatego nie byłam dobra w relację międzyludzkie. W utrzymywanie związków.
Bo nie obchodziło mnie poznawanie ludzi. Nie takie głębsze, gdy wie się o sobie wszystko i rzyga się tęczą z czułości.
Bo wiedziałam, że nikt, nigdy nie może dowiedzieć się wszystkiego o mnie.
Westchnęłam, spoglądając Benjaminowi w oczy.
— To niesamowite — oznajmiłam z przejęciem. — Że człowiek potrafi wyzwolić w sobie takie pokłady... samozapracia.
Tyczyło się to jego opowieści o tym, jak szukał w sobie przez ostatnie miesiące magii. Miałam dosyć, przysięgam.
— Owszem — odparł Benjamin, uśmiechając się do mnie szeroko. — To też niesamowite, że interesuje cię to, co mam do powiedzenia. Zazwyczaj nie kończy się to dobrze, gdy wspominam o mojej wierze.
Wow. Gdybym miała sumienie, chyba by mnie to ruszyło. Poczułabym się źle z tym, że go zwodzę. Ale chwilowo usprawiedliwiam się tym, że robię to dla dobra ludzi i taka jest moja praca.
— Cóż, nie jest to zbytnio... akceptowalne w społeczeństwie — zauważyłam ostrożnie. — Ale masz szczęście, że ja jestem otwarta na nowe doświadczenia.
— Naprawdę? — zapytał, na co pokiwałam głową. — Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy.
— Domyślam się, że to ważne, aby twoja druga połówka lubiła i akceptowała to, co lubisz ty — zauważyłam, wyciągając przed siebie dłoń i dotykając nią dłoni Benjamina.
Spojrzał mi w oczy z tak głębokim i nieskrywanym pożądaniem, że zastanowiłam się, co jest z nim nie tak. Podnieciło go trzymanie za ręce? Czy może rozmowa o czarach?
— Wiesz, co oznacza twoje imię, Vivid? — zapytał nagle, przechylając głowę w bok. Pokręciłam własną głową. — Żywa — oznajmił.
— To dlaczego czuję się martwa? — szepnęłam, nie chcąc aby usłyszał to nasz czujny obserwator, którego spojrzenie co jakiś czas na sobie czułam.
Benjamin zmrużył oczy, przyglądając mi się uważniej. Przez moment błądził wzrokiem po mojej twarzy, aż w końcu ścisnął mocniej moją dłoń.
— Tej nocy księżyc był w nowiu. A w następny piątek ma miejsce pełnia księżyca — powiedział ciszej, więc pochyliłam się, wiedząc, że lada moment wyjawi mi coś ważnego. — Podczas pełni i nowiu na Sabatach mają miejsce Rytuały.
— Co to takiego? — zapytałam, tym razem nie musząc nawet udawać tym razem zainteresowania.
— Czas, gdy jesteśmy najbliżej Bogini.
Oh, boi. Kontynuuj.
Przesunęłam palcami dłoni po jego kostkach, a on spojrzał na nasze dłonie. Chciałam go tym odrobinę rozproszyć i zachęcić do kontynuowania.
CZYTASZ
goddess [+18]
RomanceWypalony zawodowo, poważny, zimny i szorstki prokurator - Dante Gallagher - dostaje zlecenie współpracy z postrzeloną, zawsze pełną energii i pomysłów, niezwykle zabawną ptokuratorką - Vivid Chambers. Razem muszą rozwiązać zagadkę tajemniczych zabój...