IV

3.3K 154 273
                                    

Około 5 rano obudziły mnie szumy. Okazało się, że sąsiedzi mają remont. Klasyczni sąsiedzi. Znam to. Skoro już wstałam, to poszłam się napić. Czytałam gdzieś, że wypicie dwóch szklanek wody rano jest zdrowe. Pewnie jakieś kolejne plotki, ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Natomiast podziwiam sen Willa. Wiercą i wiercą, a ten się nawet z boku na bok nie obróci. Po wypiciu napoju, poszłam do łazienki. Muszę jakoś wyglądać, a nie paraduję jak zombie. Wzięłam moją kosmetyczkę, umyłam twarz, zrobiłam sobie kreski i lekko pomalowałam rzęsy. Następnie wzięłam podkład i korektor, nałożyłam na twarz i teraz już byłam gotowa na ten dzień. W prawdzie trochę mnie bolała głowa, ale to raczej nic poważnego.

- Hejoł! - krzyknął Wilbur zza moich pleców, tak głośno, że podskoczyłam i prawie się zabiłam na umywalce. Obróciłam się i się zaśmiałam. Wyglądał tak słodziutko. Był rozczochrany, w swoich okrągłych okularach i szarych dresach.
- Jeju nie strasz, hej.
- Źle wyglądasz, wszystko okej? - obrócił mnie w stronę lustra, a ja zobaczyłam jak okropnie mam czerwony nos i oczy. - Zostań dzisiaj w domu. Możesz się położyć u mnie, zaparzę ci jakieś zioła.
- Dzięki - powiedziałam i go objęłam w pasie. Jako iż byłam o dwie głowy od niego niższa, musiało to wyglądać na prawdę słodko. Potem poszłam, zaiwaniłam mu pierwszą lepszą książkę z półki i zaległam w jego łóżku pod cieplutką kołderką. Dopiero teraz zauważyłam, jak ślicznie i pomysłowo ma zaprojektowaną sypialnię. Na samym środku stało łóżko, na którym leżałam, na wprost mnie wisiał telewizor, po lewej stronie jest skromne biurko z laptopem, a z prawej była spora półka z książkami, przyłączona do szafy. Cały pokój był oświetlony malutkimi lampkami dodającymi klimatu.

Zaczęłam czytać książkę, którą mu zabrałam i muszę przyznać, że zaczęła się bardzo interesująco. Nie zdążyłam się dobrze zagłębić w jej treść, gdyż Will wszedł do pokoju, trzymając kubek z ziołami. Póki co jedyne co wiedziałam to to, że ślicznie pachniały. Brunet wręczył mi naczynie i usiadł obok mnie. Nie wiem skąd on wytrzasnął ten napój, ale było to na prawdę dobre. Wilby wziął pilota z szafki i włączył Netflixa na telewizorze. Wybrał pierwszy lepszy film romantyczny, a ja w tym czasie wypiłam mieszaninę. Może wypiłam to za małe słowo: wciągnęłam, to lepsze.

Zaczęliśmy oglądać, jakimś cudem znalazł w końcu coś ciekawego i śmiesznego. Ponieważ miałam zostać cały dzień w domu, a brunet razem ze mną, zaczęliśmy się wymieniać tytułami przeróżnych filmów, nie tylko romantycznych czy komediowych, ale także horrorów czy thrillerów. Za którymś razem trafiliśmy na horror nominowany do kilku Oscarów, więc oczywiście nie mogliśmy tego ominąć. Film genialny, myślałam że zawału dostanę. Jak można się domyśleć skończyliśmy trzymając się za ręce przytuleni do siebie. Potem zrobiłam coś czego chyba nie powinnam, chociaż czułam, że tak trzeba. Odwróciłam się do niego, popatrzyłam mu w oczy, lekko chwyciłam z policzek i nim się spostrzegłam, nasze usta były złączone w pocałunek. Co najdziwniejsze to nie ja zrobiłam pierwszy krok, a on. Po około dziesięciu sekundach odsunęliśmy się od siebie i popatrzyliśmy sobie w oczy. Zerwałam kontakt wzrokowy.
- Przepraszam ja... ja- nie wiem - nie byłam w stanie się wysłowić, było mi tak strasznie głupio. Wyszłam z pokoju, nałożyłam na siebie pierwszą lepszą bluzę i wyszłam z mieszkania bez słowa.

Włóczyłam się po parku bez jakiegoś głębszego celu. Nie obchodziło mnie wcale czy ktoś się o mnie martwi. Przed chwilą pocałowałam swojego najlepszego przyjaciela, to jedna rzecz, która się teraz liczyła. Usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Było mi tak cholernie głupio i źle, że nie mam pojęcia jak to opisać. Chwilę później przysiadła się do mnie jakaś starsza pani.
- Co się stało dziecko? - zapytała.
- Zawaliłam. - szczerze odpowiedziałam.
- Co zawaliłaś? Szkołę?
- Przyjaźń, pocałowałam najlepszego przyjaciela, nawet nie wiedząc, czy coś do mnie czuje. - pani przytuliła mnie.
- Będzie dobrze. - zapewniła - Porozmawiaj z nim, może akurat coś czuje, a wtedy będzie tylko lepiej. A jeżeli nie zrozumie to nie jest twoim przyjacielem.
- Dziękuję pani za radę. - rzekłam i wróciłam do mieszkania.

Zdjęłam bluzę i zobaczyłam Willa smutnego siedzącego na kanapie. Chyba nawet nie zauważył, kiedy wróciłam. Usiadłam obok niego i mocno go przytuliłam.
- Musimy porozmawiać. - powiedział.
- To samo chciałam zaproponować. Jesteś zły?
- Nie, jestem smutny. Myślałem, że coś między nami jest.
- Nie wiem, znaczy nie jestem pewna. Może najlepiej, żebyśmy o tym zapomnieli. Tak będzie prościej i dla mnie i dla ciebie. - na to tylko się do mnie przytulił.
- Ale ja nie chcę zapominać, podobało mi się, tak jak ty z resztą. - tego w jakim szoku byłam nie da się opisać. Ja się głowię czy on mnie lubi, a ten poprostu wparował z tekstem, że mu się podobam. Byłam jednocześnie smutna i szczęśliwa. Chociaż sama nie byłam pewna swoich uczuć, ta wiadomość trochę podniosła mnie na duchu. Nic na to nie odpowiedziałam, tylko się uśmiechnęłam dalej się przytulając.

Wtem ktoś zadzwonił do drzwi. To był typ od pizzy. Kompletnie zapomniałam, że rano w ramach niespodzianki kupiłam nam ciepły posiłek. W prawdzie to już druga pizza w tym tygodniu, ale jesteśmy dorośli, więc mamy trochę wolności. Wstałam z kanapy i poszłam otworzyć facetowi. Wręczył mi 2 ogromne pudełka, w zamian za dwadzieścia funtów.
- Co tam masz? - spytał chłopak obracając się w moją stronę
- Niespodziankę. - odpowiedziałam tajemniczo.
- Pizza?
- Może. No chodź tu.
- Zadzieram kiecę i lecę - zaśmiał się.
- Nie tylko ty mi możesz robić niespodzianki co? - teraz to już oboje się prawie turlaliśmy ze śmiechu na podłodze. Nie wiem właściwie dlaczego. Już nawet chwilowo zapomnieliśmy co się stało między nami jakąś godzinę temu. Szczerze mówiąc jakoś mi to nie przeszkadzało, mimo że nie czułam się z tym dobrze. Dziwne uczucie. Wyjęliśmy pizze z pudełka i zaczęliśmy jeść nasz obiad. Jakimś cudem nie podławiliśmy się przy tym, bo śmialiśmy się tak głośno, że chyba cały blok nas słyszał.

Kiedy skończyliśmy już posiłek, zorientowałam się, że jest dość późna godzina. Ale my dalej bawiliśmy się w najlepsze. Tym razem wyjęliśmy z lodówki trochę wina i zaczęliśmy pić. Nie żebym się jakoś wielce upiła, ale trochę alkoholu we krwi miałam. A jak wszyscy wiemy, w takiej sytuacji jest jeszcze weselej. Aż kilkukrotnie pukali do nas sąsiedzi. Już po dwóch godzinach, cóż, słaniałam się na nogach. Była jakaś 11 w nocy, ale spać mi się chciało jak o trzeciej. Wstałam powoli z blatu, na którym siedziałam. Nie było to proste, lecz w końcu się udało. Potem usiłowałam pójść na kanapę, ale Will przytrzymał mnie i zaprowadził do swojego pokoju.
- Dzisiaj śpisz wygodnie, nie przyjmuję odmowy. - na mojej twarzy wymalowało się takie: Wtf, ale mimo wszystko ufam mu i wiem, że jest rozsądny i nie zaciągnie mnie do łóżka. Wlazłam posłusznie do łóżka, a on wszedł za mną. Teraz zauważyłam, że trzyma drugą kołdrę. Położył się obok, przytulił mnie i momentalnie zasnął, tak jak ja. Romantico.

———————————————————————————

Hejaa

Śmiesznie mi się pisało ten rozdział lmaoo

1115 słów

Przyjaciele?...(Wilbur fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz