XI

2.1K 98 51
                                    

Przez nasz wczorajszy i męczący wieczór, wstałam bardzo, bardzo późno. Willa nie było już w łóżku, więc ja również postanowiłam wstać. Nie było to łatwe zadanie, ale mimo wszystko powoli się przeciągnęłam i wstałam. Powędrowałam do kuchni i mocno się zdziwiłam, gdyż nie było go tam. Na blacie leżał mój telefon, więc wzięłam go i zobaczyłam wiadomość właśnie od niego:
Jak będziesz gotowa to zejdź pod blok <3"
Byłam bardzo ciekawa co tam na mnie czeka, ale dałam sobie trochę czasu. W końcu im dłużej się na coś czeka, tym lepiej to smakuje. Wzięłam z brzegu lodówki jogurt, do szklanki nalałam wody i skierowałam się w stronę stołu, aby zjeść to wszystko. Następnie poszłam do łazienki się umyć, ubrać i umalować, pościeliłam łóżko, dałam jeść kociakowi, wzięłam jakieś niezbędne rzeczy typu telefon i zeszłam na dół. Pod klatką czekał na mnie dostawczak. Za kierownicą siedział oczywiście Wilbur. Pomyślałam: trochę dziwnie, ale otworzyłam drzwi i usiadłam obok bruneta. Momentalnie wyruszyliśmy.

Po kilkunastu minutach drogi przez miasto, dojechaliśmy do dość starej i szarej kamienicy. Wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę tej bardziej kolorowej części. Weszliśmy jednej z klatek. Nie interesowałam się tym, gdzie szliśmy, bo dalej zastanawiałam się, po co nam jest dostawczak.
W środku budynku znajdowała się recepcja, stylizowana na bardzo stary hotel. Jedna z pań obsługujących podeszła do nas i podała nam kluczyk. Myślałam, że przyjechaliśmy do takiego starego hotelu i zaczęłam się cieszyć, bo nawet jarają mnie takie klimaty, ale kiedy włożył klucz do drzwi i je otworzył, ucieszyłam się jeszcze bardziej. Byliśmy w escape roomie. Od jakiegoś czasu myślałam, żeby pójść tutaj, ale nie miałam czasu. Czytałam o tym i od razu wiedziałam od czego zacząć.

- Patrz, tu. Łączysz to i to, teraz wkładasz tu i jest!
- Wow, niezła w to jesteś. Byłaś już tu?
- Nie, czytałam bardzo dużo na ten temat.
Kiedy udało nam się z tamtąd wyjść, wróciliśmy do auta. Myślałam, że wracamy do domu, w końcu był już wieczór. Will jednak skierował się zupełnie w drugą stronę. Jechaliśmy drogą polną wśród łąk. W środku drogi skręcił na jedną z nich, zatrzymał się i poprosił, żebym wysiadła. Było już dosyć ciemno, a ponieważ byliśmy na wsi, bardzo dużo gwiazd już ukazało się na niebie. Wilbur wyciągnął zza mojego fotela duży koc i rozłożył go z tyłu dostawczaka. Gestem ręki zachęcił mnie, żebym przyszła, a on otworzył w tym czasie bagażnik. Był tam dwuosobowy materac, wszystko ozdobione światełkami i sztucznymi kwiatami. Wyglądało to bosko. Łzy szczęścia napłynęły mi do oczu. Położyliśmy się na kocu i zaczęliśmy gwiazdy. Mimo, że to dopiero marzec, na zewnątrz było dalej dosyć ciepło. Leżeliśmy sobie tak i nawzajem wskazywaliśmy różne gwiazdozbiory, dwa nerdy się dobrały.
Około 22 zaczął wiać wiatr i zrobiło się chłodniej, więc zaproponowałam, żebyśmy weszli do środka. W bagażniku było bardzo dużo poduszek, więc w celu zrobienia trochę miejsca do spania rzuciłam jedną i przypadkowo trafiłam w głowę tego głupka. W ten sposób rozpętałam III wojnę światową. No może z tym światem to przesadziłam, ale wojna była wielka, bo trwała chyba z godzinę. Bardzo chciałam się do niego teraz przytulić. Jest to bardzo dziwne i rozsadzające od środka uczucie. Kiedy w końcu położyliśmy się ze zmęczenia, zrobiłam to co chciałam. Dosłownie położyłam się na nim, przytulając go. Byłam jak taki leniwiec przyczepiony do drzewa. Muszę przyznać, Willy jest bardzo wygodny, mogę tak na nim leżeć i zasypiać codziennie. Kocham go, nie mogę się doczekać, kiedy w końcu z nim zamieszkam. To nie tak, że od kilkunastu dni śpię z nim pod jednym dachem. Musi jeszcze przyjechać mój cały sprzęt do streamowania. Mieszkając tu streamy miałam tylko z Willem. Ten napływ pozytywnych myśli powoli mnie usypiał. Lekko już odpływając zdążyłam jeszcze pocałować chłopaka na dobranoc. Czułam jeszcze na głowie i twarzy dotyk bruneta. Bawił się jeszcze chwilę moimi włosami, aż chyba sam zasnął.

Rano, obudziłam się zdziwiona, jak zwykle z resztą, bo spałam w dostawczaku. Oczywiście trochę mi zajęło, zanim zorientowałam się gdzie jestem i co tu robię. Mój chłopak obudził się chwilę po mnie.
- Dzień dobry, głupku.
- Dzień dobry, jak się spało, moja damo?
- Lepiej niż kiedykolwiek.
- Wstawaj, trzeba wracać do domu.
Zrobiłam więc, o co prosił, skierowałam się na przednie siedzenie samochodu i usiadłam tam przeglądając powiadomienia z wczoraj. Między innymi napisała do mnie mama, że była w naszym domu i wysłała do nas mój komputer z mikrofonem i kamerką włącznie. W tym czasie Will pakował koc z wczorajszego wieczora. Kiedy już wszystko było spakowane i gotowe, ruszyliśmy w stronę Brighton. Byłam już bardzo głodna, dawno nic nie jadłam, więc pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po przyjściu do domu, było oczywiście zrobienie nam czegoś do jedzenia. Mimo niedawnych zakupów, lodówka świeciła pustką.
- Willy! Pójdziesz do sklepu, proszę?
- Nie chcę mi się. Zamówię coś na śniadanie. - odpowiedział wyjmując telefon z kieszeni. - Co powiesz na bułki cynamonowe ze Starbucksa z kawą?
- No niech ci będzie, później pójdę. Spiszę, czego potrzeba, bo inaczej nigdy nie kupimy tego, czego potrzeba. - mówiąc to zaczęłam szukać karteczek samoprzylepnych i długopisu. Dobrze je miał poukrywane, muszę przyznać. Zapisałam tam kilka rzeczy, takich jak chleb, czekolada, masło i inne pierdoły spożywcze. Will tylko się na to gapił. Nie miałam pojęcia o co mu teraz chodzi, więc podeszłam, przewróciłam go na kanapę i wróciłam do zapisywania niezbędnych nam do życia rzeczy. Na to tylko się lekko podniósł patrząc na mnie, ale odpuścił i włączył telewizję. Zerkałam na to tyko co chwilkę, robiąc porządek w kuchni. Zawsze panował tam dość duży bałagan.

W pewnym momencie usłyszałam, że Will wyłączył telewizję i skierował się w moim kierunku. Położył mi ręce w talii, a ja jak zwykle poczułam motyle, i przytulił od tyłu za brzuch. Odchyliłam głowę tak, że teraz widziałam go do góry nogami. Pocałował mnie w czoło, a następnie zszedł do szyi.

Po chwili zadzwonił mój telefon. To był Tommy.
- Co tam dzieciaku?
- Dream prosił, żebym spytał czy chcesz przyjechać na meet up CAŁEGO Dream SMP. Będzie chyba z 40 osób, więc szkoda by było przegapić, co nie?
- Ta, pomyślę. Słuchaj muszę lecieć, bo ten... jajko mi się spali. - palnęłam cokolwiek i się rozłączyłam. Bardzo dużo ludzi ma tendencję do przerywania bardzo romantycznych momentów.
- To gdzie skończyliśmy? - powiedziałam całując go.
- Gdzie tylko chcesz. - popchnęłam go na kanapę i zrobiłam dokładnie to, co te kilkanaście dni temu, kiedy już wiedziałam, że chcę być z tym głupkiem. Cudowne uczucie, taka nostalgia. Dzięki niemu zdałam sobie sprawę, że na prawdę da się być szczęśliwym dzięki ludziom. I za to mu jestem wdzięczna.

———————————————————————————

Heja wszystkim!
Ten dzień dokończę w następnym rozdziale, bo już pomysłu nie mam. Miłego dnia.

1089 słów

Przyjaciele?...(Wilbur fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz