Zaczęłam dzień zwykłym porankiem. Wstałam, poszłam do kuchni bla bla bla...
Po tych wszystkich codziennych czynnościach, wzięłam telefon i przejrzałam media. Z jakiejś przyczyny dostałam od wczoraj bardzo dużo subskrybcji na Twichu i Youtubie. Przybyło również dużo obserwacji na Instagramie i innych mediach. Ucieszyła mnie ta informacja, bo widzę, że ludziom podoba się to co robię. I przy okazji, wreszcie mogę sobie kupić nową klawiaturę. W prawdzie było mnie na nią stać już wcześniej, ale lepiej mieć te pieniądze na wszelki wypadek. Poszłam pochwalić się Wilburowi moim osiągnięciem.
- Popatrz, - pokazałam. - dużo się tego zebrało.
- Jestem z ciebie dumny. - odpowiedział. - Ktoś napisał.
- Faktycznie, to Niki. - popatrzyłam na powiadomienie. - Zaprasza nas na urodziny. Tylko trzeba kupić bilety na samolot. Znajdę coś na dzisiaj. Będzie Dream, George, Sapnap, Hannah i reszta ludzi z Dream SMP. Lecimy?
- Czemu nie, kupię bilety. Może znajdę coś na 12.
- Idealnie zdążymy, impreza zaczyna się wieczorem, spokojnie się wyrobimy. A teraz chodź, obejrzymy coś.
Usadowiliśmy się na kanapie i włączyliśmy jeden z seriali, który obecnie leciał w telewizji. Wzięłam kocyk leżący obecnie na meblu, przykryłam nas i objęłam bruneta. Siedział z moim laptopem z kolanach i szukał samolotu do Niemiec. Wtuliłam się w niego trochę mocniej i odgarnęłam lekko jego włosy z czoła, bo już prawie do oczu mu wchodziły. Popatrzył na mnie z uśmiechem, głęboko zaglądając w moje oczy. Odwzajemniłam uśmiech i starałam utrzymać kontakt wzrokowy. Uwielbiam patrzeć na niego. Ma taki przyjemny wzrok, bardzo dobrze się z nim tak siedzi.
- Co się tak patrzysz? - zapytałam
- Bo śliczna jesteś.
- Dawno takiego komplementu nie dostałam. Skończył się odcinek. Jedziemy na lotnisko?
- Ah tak, byłbym zapomniał. Masz dokumenty?
- Gdzieś tu powinny być. Mam. Dobra idziemy, bo się spóźnimy. - pociągnęłam go ku drzwi.Na miejscu, z początku wszystko przebiegało dobrze. Oczywiście przyczepili się do tego, że zamiast dowodu miałam legitymację, ale nie zdążyłam do odebrać po 18 - stce. Jak zwykle również, spóźnił nam się samolot o dwie godziny. Nienawidzę tego transportu. Wszystkom zawsze się spóźnia. Chętniej popłynęłabym promem do Francji, a z tamtąd jakimś innym pojazdem do Niemiec. Wszystko, byle by uniknąć samolotu.
Wreszcie udało nam się dostać do środka. Stewardessa zaczęła gadać o pasach i bezpieczeństwie. Nie słuchałam jej, bo miałam słuchawki na uszach.
Po tej całej gadce wylecieliśmy. Pierwszy raz leciałam samolotem. Widoki były takie piękne, trochę przerażające, ale piękne, udało mi się nawet zrobić kilka zdjęć. Chwyciłam mojego chłopaka za rękę i położyłam się na jego ramieniu, zatopiona w muzykę płynącą w słuchawkach.Lecieliśmy 2 godziny. Wylądowaliśmy szczęśliwie na lotnisku i jak najszybciej zebraliśmy się do wyjścia. Oczywiście musiałam kupić w sklepach jakieś pierdółki na pamiątkę, nie przyjeżdżam tu przecież codziennie. Byłam bardzo szczęśliwa i podekscytowana, w końcu po raz pierwszy spotkam się na żywo z moją najlepszą przyjaciółką. Kupiłam po drodze jeszcze prezent. Była to kula do kąpieli i wino, którego na pewno nie zabraknie na imprezie.
Kiedy dojechaliśmy już do domu Niki, upewniłam się, że dobrze wyglądam i zapukaliśmy. Otworzył nam Big Q, czy jak kto woli Quackity.
- No nasza parka przyszła - powiedział zapraszając mas do środka. Weszliśmy korytarzem prowadzącym do salonu. Zaraz obok była kuchnia i wejście do sypialni dziewczyny. W korytarzu były drzwi do łazienki, o ile się nie mylę.
- Hejka, w końcu jesteście, przyjechaliście ostatni. - przywitała nas Niki. - Chcecie coś do picia?
- Po pierwsze wszystkiego najlepszego, poproszę wodę. - odpowiedziałam wręczając jej prezent i przytulając. Usiedliśmy z Willem na dywanie, bo na kanapie średnio było gdzie.Po kilku chwilach rozmowy, zgasło światło. Ktoś zapalił natomiast kolorowe światełka, które teraz latały po całym suficie, usłyszeliśmy głośną dyskotekową muzykę. Zza ściany wychylił się nie kto inny jak Quackity. Nikt się za bardzo nie zastanawiał co się dzieje. Poprostu wstaliśmy i zaczęliśmy tańczyć do tej muzyki. Bawiliśmy się wyśmienicie. W pewnym momencie ze spokojnej imprezy urodzinowej wyszło karaoke i każdy po kolei śpiewał piosenkę akurat wybraną przez Niki lub Hannę, które stały przy sprzęcie i wszystko kontrolowały. Czas przyszedł na Willa. Zaśpiewał jedną z moich ulubionych piosenek She looks so perfect. Czułam się jak na jakimś koncercie, kiedy wszystkie światła padają na ukochaną osoby śpiewającej. Chyba każdy wie o co chodzi. Patrzył na mnie swoimi brązowymi oczami, a ja miałam tyle motyli w brzuchu, aż myślałam, że odlecę. Oczywiście wszyscy gapili się na to i tylko oczami wyobraźni widziałam ich miny. Kiedy już skończył, podeszłam do niego i nie zwracając zbytnio uwagi na okoliczności, pocałowałam go. Teraz już nikt nie wytrzymał i w całym domu rozległo się jedno wielkie Awwwww. Jak już odkleiłam się od bruneta, zobaczyłam że Niki spoglądała na to dość groźnym wzrokiem. Impreza zaczęła się rozkręcać, więc zaciągnęłam ją na korytarz, chyba jest coś o czym musi mi powiedzieć, chociaż bardzo nie chce.
- Coś się stało? - spytała.
- Nie udawaj, dobrze wiem kiedy to robisz. Wszystko dobrze. Jakoś tak dziwnie się na nas patrzyłaś, jak całowałam Wilbura. Jeże... - nie dokończyłam, bo coś mi przerwało. Niki mnie pocałowała. Odepchnęłam ją lekko. - Co ty odwalasz?
- Słuchaj podobasz mi się. Strasznie. Wiem, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, ale nie mogłam tego w sobie dłużej trzymać. Mam nadzieję, że mi wybaczysz...
- No pewnie, ale proszę, nie rób tego więcej. Jestem hetero.
Co jej odwaliło? Nie wiem. Wróciłyśmy do salonu, zabierając przy okazji drinki z kuchni.Po długiej zabawie na parkiecie, wszyscy opadli ze zmęczenia na kanapę albo podłogę. Wpadł mi do głowy pewien pomysł, żeby trochę odpocząć.
- Zagrajmy w pięć palców. Chyba każdy wie o co chodzi.
- Ja nie wiem. - podniosła się Hannah.
- Wiesz, każdy z nas ma pięć palców i po kolei mówimy Nigdy przenigdy nie... Jeżeli ktoś to robił zagina palec. Osoba, która pierwsza zegnie wszystkie musi napić się pół szklanki czystej. Duszkiem oczywiście.
- Wchodzę w to! - wszyscy krzyknęli. Tylko Willy był niepewny, on nienawidzi wódki. Zaczęliśmy go namawiać i w efekcie się zgodził.- Nigdy przenigdy... nie wiem, nie mam pojęcia. - zastanawiałam się pod koniec gry. - Nigdy przenigdy nie całowałam się z osobą tej samej płci. - pomińmy fakt, że nie dalej jak godzinę temu pocałowała mnie Niki.
Wszyscy poza Alexem i Hanną zagięli palca. O Wilburze, Dreamie i Gogym wiedziałam. A reszta to nie wiem co odwala. Ale dobra, ich życie. Byłam troszkę zaniepokojona, bo został mi tylko jeden palec. Na moje nieszczęście dzięki Philowi przegrałam. Wyciągnęłam rękę po szklankę z alkoholem i zaczęłam pić. Nie było to aż takie złe. Wszyscy popatrzyli na mnie jak na idiotkę.
- No co? Mieliśmy pić, to piję.
- Dziewczyno, jakim cudem. Ty nawet nie drgnęłaś. - powiedział zdziwiony Will.
- No tak. Dobra, wygraliście więc się cieszcie i nie myślcie o tym. - odpowiedziałam. Wtem znowu rozległa się głośna muzyka i po chwili wszyscy tańczyli.Była już dosyć późna nocna godzina, więc trzeba było wracać. Jak na złość oczywiście nikomu się nie chciało. W efekcie w mieszkaniu zostaliśmy my, Niki i Hannah, która miała tam przenocować do końca tygodnia. Niki miała w domu gitarę. Tym razem byłam szybsza, zabrałam chłopakowi instrument i zaczęłam grać Renegades. Wszyscy oczywiście śpiewali ze mną. Ten wieczór był bardzo rozśpiewany, nie powiem.
Niki wyznaczyła nam miejsce do spania na kanapie. Nie mam za to pojęcia, gdzie spała Hannah. Może z nią? W każdym bądź razie zajęłam się przygotowaniem kanapy, żeby móc się już położyć. Kiedy już skończyłam ścielenie, poszłam jeszcze do kuchni uprzątnąć naczynia, w końcu jestem w gościach, więc przydałoby się trochę pomóc. Po chwili poczułam coś ciepłego, chwytającego mnie od tyłu. Od razu dostałam motyli w brzuchu, z resztą jak zwykle kiedy ktoś to robi. Uśmiechnęłam się, ale nie przerwałam sprzątania. Chciałam się z nim trochę podroczyć. Chyba nie za bardzo mu się to podobało, więc obrócił mnie, popatrzył mi chwilę bardzo głęboko w oczy, zupełnie tak jak rano i zbliżył się, ale nie pocałował, więc to ja go pociągnęłam i połączyłam nasze usta. Zapomnieliśmy oczywiście, że jesteśmy u Niki i czuliśmy się bardzo swobodnie. Niestety znowu poczułam na sobie jej wzrok. Oderwałam się od bruneta lekko zarumieniona i jak gdyby nigdy nic poszłam do łazienki. Nie lubię jak ktoś patrzy się na mnie w dość intymnych chwilach. Rozumiem, to jej mieszkanie, ale jak się zaprasza gości, trzeba też mieć na uwadze ich prywatność, co nie?
W łazience ogarnęłam się trochę, niestety nie miałam nic, w co mogłabym się przebrać, więc stwierdziłam, że będę spać w tym co mam. Wróciłam do salonu, a tam na kanapie czekał nie kto inny jak Will. Wyglądał na trochę obrażonego. Położyłam się obok niego.
- Wszystko dobrze?
- Tak, poprostu nie lubię zazdrosnych ludzi. Coś mi tam kiedyś wspominała, że jej się podobasz, - Czyli jednak wiedział. - ale myślałem, że to jakiś żart.
- Na imprezie, kiedy na chwilę zniknęłam, pocałowała mnie. Nie bądź zły.
- Nie jestem. Powiem ci, że nawet ją rozumiem. Jesteś śliczna, miła, mądra i wszystko co najlepsze.
- Na szczęście poszła już do siebie, więc możemy wrócić do naszego momentu. - mówiąc to przyciągnęłam go i ponownie pocałowałam. Miałam też nadzieję, że trochę mu to poprawi humor.
- Kocham cię słodziaku.
- Ja ciebie też mała. - odpowiedział dotykając swoim nosem mojego. Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy. Było mi tak bardzo dobrze, że aż usnęłam.———————————————————————————
Hejaa
Ten rozdział jest chyba najdłuższy jak do tej pory, ale też dużo się zdarzyło.
Zanim zaczniecie się pruć, że Niki nie ma urodzin w marcu, zmieniłam to na potrzeby książki❤️
1508 słów
CZYTASZ
Przyjaciele?...(Wilbur fanfiction)
FanficDo SMP dołącza chłopak, który z jakiegoś powodu chce z nią rozmawiać. Czy taka znajomość przerodzi się w jakieś uczucia? Dziękuję z całego serca wszystkim osobom, które pomagały mi w pisaniu tego, wspierały w gorszych chwilach i motywowały do pisani...