Początek mojej historii

444 12 14
                                    

Nazywam się Remus Lupin i właśnie skończyłem drugi tydzień szóstego roku nauki w szkole magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. Mam czwórkę wspaniałych przyjaciół, no dobra.... prawie wspaniałych, jest w nich jedna rzecz, która mnie denerwuje. Imprezy... to coś czego szczerze nienawidzę, za to Syriusz, James i Peter kochają je najbardziej. Mam wrażenie, że zabierają mnie na nie tylko po to bym zbierał ich pijackie mordy i zanosił do łóżek. Jest jeszcze jeden powód, dla którego ich nie lubię.......na nich...

S: - O czym myślisz Remusie?

- Właściwie to o niczym ważnym

J: - Zróbmy imprezę.

- Nie sądzę, by to był dobry pomysł.

S:- No Jasne! Jest świetny! Dziś...., w pokoju życzeń!

Ehhh.... i znów to samo. Ostatnie czego dziś chce to kolejna potańcówka. Gdybym mógł się jakoś wykręcić...

- Pójdę do łóżka.

S: - Dlaczego? Coś się dzieje?

- Nie, po prostu muszę odpocząć, zanim będę was spitych do nieprzytomności układać w łóżkach.

S: - Przestań Lunatyku, przecież nie my nie pijemy tak dużo.

Nie zareagowałem... po prostu odszedłem. Przebrałem się w spodnie i wełniany sweter, mój ulubiony i wziąłem książkę o zielarstwie. Naciągnąłem jak zawsze rękawy na dłonie i pogrążyłem się w lekturze. W tym stanie czułem się idealnie. Ostatnio coraz częściej szukałem samotności.

J: - Szykuj się Lunatyku

- Raczej wolałbym zostać tutaj.

S: - Wstawaj! Bez dyskusji!

- Łapo, ale ja...

S: - BEZ DYSKUSJI!

Zawsze to samo. No dobra, pójdę. Nie będzie przecież tak źle. Wyszykowałem się. Syriusz też. Wyglądał... bardzo ładnie. Kiedy się normalnie ubierze i uczesze wygląda bardzo przystojnie. Znaczy zawsze tak wygląda.... nie żebym go obserwował...... no dobra, obserwuje go, ale tylko czasami. To po prostu przyjacielskie  spostrzeżenia. Nic więcej.

P: Chodźmy!

- Idźcie, zaraz dołączę!

Potrzebowałem jeszcze krótkiej chwili, by przygotować się mentalnie. Kiedy zebrałem na tyle sił, poszedłem.

J: - O jesteś Remusie!

- No jestem.

W tym momencie zauważyłem wolny fotel w rogu. Idealnie- pomyślałem i z piwem kremowym w ręku popędziłem, by nikt mi go nie zajął. Rozsiadłem się i rozglądałem się po pokoju życzeń

J: Co z tobą Remusie?

- Ze mną? Co miałoby ze mną być?

J: Najpierw chodziłeś zamyślony, potem poszedłeś do pokoju, zamiast zostać z nami, a teraz nie bawisz się, tylko siedzisz sam.

- Nic mi nie jest, wydaje Ci się.

To prawda, ostatnio trochę się zmieniłem. Właściwie to zawsze byłem dziwny i nie chodzi mi o bycie wilkołakiem, a bardziej o to, że nie ciągnęło mnie do alkoholu, ani dziewczyn. Ostatnio jednak, jedyne co lubię robić to czytać i spać. Nie mam nawet ochoty, by spacerować z resztą Huncwotów. No cóż, czasem tak jest.... to na pewno przejściowe.

P: - znów się zamyśliłeś....

- Co? Nie prawda.

J: - O patrzcie, Syriusz znów kogoś wyrwał!

P: - Ciekawe jak on to robi.

To nie był dla mnie nowy widok, ale za każdym razem ukłucie w sercu było bardziej bolesne. To jest właśnie ten drugi powód, dla którego nienawidzę imprez. Bo boli mnie widok Syriusza z dziewczynami. Nie wiem, dlaczego... pewnie po prostu się o niego martwię. Na tym polega przecież przyjaźń. Spuściłem wzrok, nie chciałem na niego patrzeć. Zacząłem ponownie sączyć moje piwo kremowe.

S: - Ooo! Remus!

Syriusz podszedł do mnie i przytulił. Był pijany, wtedy przychodzą mu do głowy jeszcze głupsze pomysły, niż na trzeźwo. To pewnie był jeden z nich. Choć nie mogę zaprzeczyć, że gest był dość przyjemny, znaczy.... każdy uścisk przyjaciela jest przyjemny. Po prostu. Po chwili mnie puścił. Wtedy zauważyłem TO....

- O co Ci chodzi?

S: -Nie można przytulić przyjaciela?

- Masz szminkę na twarzy.

- Ups!- roześmiał się

Byłem smutny, wolałbym tego nie widzieć.... . Czułem coś jakby zazdrość, ale przecież to niemożliwe bym był zazdrosny o Syriusza. Po prostu się o niego martwię.... . Przez resztę imprezy nie ruszyłem się z miejsca. Kiedy się skończyła, zabrałem ich i podtrzymując, kolejno prowadziłem do łóżek. Zdjąłem im buty, przykryłem kołdrą, a sam usiadłem na parapecie patrząc w gwiazdy. Myślałem o przyjaciołach.... choć w sumie nie.... myślałem tylko o jednym z nich. Nie spałem całą noc. Nad ranem pomyślałem, że wolę się przejść niż patrzeć jak na kacu zwlekają się z łóżek. Wyszedłem z dormitorium.

S: - Ale mam kaca!...Remus? Gdzie jest Lunatyk?
J:- Nie wrzeszcz tak! Pewnie jest w łóżku.
S: - nie ma go!
P: - może poszedł na spacer
S: - Ostatnio jest jakiś dziwny.
J: - Pytałem go wczoraj i powiedział, że wszystko git. Jakby coś się stało to by nam powiedział....Jesteśmy przyjaciółmi.
                                  
                                         *
P: - O Remus!
S: - Gdzie byłeś?
- Przejść się.
J: - wyglądasz słabo.
- Dzięki Rogaczu....
S: - Przepraszam, ale to prawda. Masz podkrążone oczy.
- Wydaje Ci się...
S: - Obiecaj, że jak coś się będzie działo to nam powiesz.
- Przecież się przyjaźnimy.

Nie chciałem z nimi rozmawiać, choć w sumie to do Jamesa i Petera nic nie mam. Syriusz mnie denerwuje....., ale nic mi nie zrobił... to raczej dość dziwne, prawda? Wziąłem szybki prysznic i ubrałem szaty. Gdy spojrzałem w lustro to okazało się, że James miał rację, mówiąc, że słabo wyglądam.

(S- Syriusz Black, J - James Potter, P - Peter Pettigrew, L- Lily Evans, Se - Severus Snape)

Tylko Nie Miłość [Wolfstar] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz