J: - Remus? Gdzieś ty był? Martwiliśmy się.
- Nie potrzebnie- Odpowiedziałem słabym głosem, z podrapanym całym ciałem, twarzą i wlokąc prawą nogę za sobą, nie umiałem się na niej oprzeć.
S: Lupin! - Syriusz rzucił mi się na szyję. Moje ciało wypełniło przyjemne ciepło.
- Syriusz. To boli...
S: - Myślisz, że mnie nie bolało, jeśli mój przyjaciel zniknął gdzieś i nie wiedziałem co się z nim dzieje? Byłem pewny, że już nie wrócisz! I jeszcze w dodatku to wszystko moja wina!
- Nie rób scen na korytarzu. Jeszcze ktoś usłyszy..... James pomożesz mi?
Doszliśmy powoli do dormitorium. Syriusz był cały czas strasznie wzburzony. Na miejscu zaczął krzyczeć.
S: - Dlaczego uciekłeś z Wrzeszczącej Chaty, zostawiając jakiś marny list? Nie brałeś eliksiru, prawda? Jak mogłeś nam to zrobić? Odchodziłem od zmysłów.
- Po prostu, chciałem żebyście się dobrze bawili.
S: - Mogłeś tam zginąć!
- To wcale nie byłoby takie złe - szepnąłem bardziej do siebie niż do nich, ale na tyle głośno by usłyszeli.
S: - Czy ty słyszysz jakie głupoty gadasz?
J: - Syriusz ma racje. Wiemy, że to my nawaliliśmy. Ale mogłeś nam przypomnieć! W dodatku, specjalnie nie brałeś wywaru Tojadowego.
- Zapomniałem...
S: - Zapomniałem? Niezłe kłamstwo... . Cholera Remus! Jak coś się dzieje to nam powiedz!
J: - Jesteśmy przyjaciółmi! Masz nam natychmiast powiedzieć co się z tobą dzieje!
- Nic się nie dzieje...
S: - Nie będę z tobą dłużej dyskutował. Trzeba cię zabrać do Skrzydła szpitalnego.
- Nic mi nie jest. Nie chcę tam iść. Sam dam sobie radę...
S: Musimy Cię opatrzyć! Zakrwawiłeś już całą pościel
- Dam radę.
J: - Niby jak? Ty nie umiesz się ruszyć!
S: Rozbieraj się - Syriusz zaczął ściągać mi ubrania, gładząc swoimi chłodnymi i drżącymi dłońmi po mym obolałym ciele. Najpierw kurtkę, potem koszulkę. Co chwile wzdychał głęboko, z przerażeniem oglądając coraz to nowsze i głębsze rany. Następnie zdjął spodnie i odsłonił prawą nogę. Była cała rozszarpana. Uszkodzona była nie tylko skóra, ale także mięśnie łydki.
J: Cholera! To wygląda tragicznie.... powinieneś iść do skrzydła szpitalnego.
- Nie chcę
S: - Czemu? Pewnie boisz się, że ochrzanią cię za twoją lekkomyślność i nie zażywanie eliksiru. Nie martw się. Ja zrobię to pierwszy! A teraz trzeba zrobić coś z tą nogą. Ciągle krwawisz.
- Podajcie mi torbę- mruknąłem słabym głosem, a James bez słowa wykonał polecenie. Zgromadziłem resztki sił, by odszukać w aktówce malutką fiolkę z płynem i podałem Jamesowi.
J: - Co to jest?
- Dyptam. Polej nim ranę.
James znów posłusznie wykonał polecenie. Gdy eliksir dotknął mojego rozszarpanego ciała, poczułem ogromny ból i pieczenie. Jakby ktoś przykładał rozżarzony metal to mojej nogi.
- AAAAA!- krzyknąłem, a łzy zaczęły napływać mi do oczu. Wtedy Syriusz złapał mnie za rękę i swymi długimi, trzęsącymi się palcami, gładził mi przedramię. Ból natychmiast zelżał. James ponownie wylał Dyptam i kolejna fala bólu przeszyła mój organizm. Łapa i Rogacz zabandażowali pozostałe rany i położyli mnie spać. Nie musiałem długo czekać, aż nawiedzi mnie senność.
CZYTASZ
Tylko Nie Miłość [Wolfstar]
FanfictionIle potrzeba czasu by zrozumieć, że dwoje ludzi się kocha? Czy zawsze starcza nam czasu, by pojąć co tak naprawdę się dla nas liczy? "Pamiętaj także o tym, że kochałem, i że to miłość skazała mnie na śmierć". Opowieść zakończona ✔️🎉