Syriusz doczołgał się do swojej różdżki i uwolnił się z zaklęcia tak zwanego "Zwieracza nóg". Wziął do ręki swoje lusterko dwukierunkowe i zawołał Jamesa.
S: - James! James!
- Co jest?
S: - Znajdź natychmiast na mapie Remusa. Coś mu jest w rękę, chciałem zobaczyć, ale mnie zaatakował.
- Widzę go na mapie! Idzie w kierunku zakazanego lasu, zaraz go zgubimy!
S: - Biegnij tam, ja też idę.
James przybiegł do mnie i zaczął wołać moje imię. Gdy go zobaczyłem zacząłem uciekać.
J: - Petrificus Totalus!
Upadłem jak długi, nie mogłem się ruszyć. Pomyślałem tylko, że już po mnie.
James podbiegł do mnie, a zaraz przybiegł także Łapa. Zaciągli mnie za drzewo, uklękli i podwinęli rękaw lewej ręki. Była cała pocięta i brudna od zaschniętej krwi.
J: - O cholera!
Syriusz złapał drugą rękę i zobaczył na niej to samo. Zdjął mi sweter i odsłonił blizny na brzuchu.
S: - Coś ty sobie zrobił... - Syriusz nie wydawał się zły, był smutny, jego oczy zrobiły się szkliste, a wyraz twarzy bardzo zmartwiony.
Syriusz zdjął że mnie zaklęcie.
- Masz nam to natychmiast wyjaśnić!
Kiedy poczułem, że znów mogę się ruszyć wstałem i zacząłem biec przed siebie prosto w zakazany las. Biegłem przez kilkanaście minut nie oglądając się za siebie. Byłem wściekły, że odkryto mój sekret. Upadłem na mokre runo potykając się o jakąś gałąź. Nienawidziłem siebie, za to, że dałem się zdemaskować. Jedyne o czym myślałem leżąc na wilgotnym leśnym podłożu, to, że chcę się ukarać, że chcę poczuć ból. Chwyciłem różdżkę i przyłożyłem do brzucha.
J: - Co ty robisz? Remus! Odłóż, tą różdżkę!
- Odsuńcie się!
S: - Remus. Tylko spokojnie. Nie rób nic głupiego.
- Zostawcie mnie. Beze mnie będzie wam lepiej.
J: - Nie prawda! Zostaw tą różdżkę.
Wtedy przypomniało mi się co czytałem w podręczniku. "Złe użycie zaklęcia Diffindo może spowodować nawet śmierć."
- Diffindo!- krzyknąłem trzymając różdżkę wbitą w brzuch. Moje ciało pokryły bardzo głębokie rany, z których strumieniami wyciekała krew. Stare blizny na nowo się otworzyły i z praktycznie każdej części ciała sączyła się krew. Ból był okropny, ale nie krzyczałem. Wiedziałem, że tak będzie lepiej. Już po kilku sekundach ściółka leśna była nasiąknięta krwią.
S: - Remus... nie rób mi tego! - Syriusz podbiegł do mnie. Chciał mi pomóc, ale nie miał pojęcia jak. Straciłem przytomność.
J: - Remus, Remus, słyszysz mnie?- James klęczał obok mnie i próbował coś wymyśleć. To, że tam umrę było raczej pewne. Wtedy usłyszeli kroki w pobliżu.
S: - Pomocy!
Wtedy stanęła przed nimi postać w czarnych, tłustych włosach do ramion i zielonej szacie. To był nasz wróg i obiekt kpin - Severus Snape. Uklęknął obok mnie i wolno przesuwając różdżkę po moim ciele, rzucał zaklęcie uzdrawiające.
Se: - Vulnera Sanentur. - krew przestała wyciekać. - Vulnera Sanentur- rany zaczęły się goić. - Vulnera Sanentur- rany całkowicie się zasklepiły.
Severus wstał i odszedł bez słowa. Mimo, że od zawsze był naszym największym wrogiem, to chyba nie mógł pozwolić bym się tam wykrwawił. Widocznie nie chciał, mieć mnie na sumieniu i skoro wiedział jak, to postanowił pomóc. Jego zaklęcie okazało się skuteczne. Po kilku godzinach, obudziłem się w własnym łóżku, a nade mną stała trójka moich najwierniejszych towarzyszy.
CZYTASZ
Tylko Nie Miłość [Wolfstar]
FanfictionIle potrzeba czasu by zrozumieć, że dwoje ludzi się kocha? Czy zawsze starcza nam czasu, by pojąć co tak naprawdę się dla nas liczy? "Pamiętaj także o tym, że kochałem, i że to miłość skazała mnie na śmierć". Opowieść zakończona ✔️🎉