❚ thrєє ¬ drugíє spσtkαníє ❚

605 84 70
                                    

Zdrowie psychiczne Remusa pogorszyło się przez spotkanie z Syriuszem. Jego żołądek przyjmował bardzo małe ilości jedzenia, a płuca domagały się zaprzestania palenia papierosów. Włosy z każdym dniem stawały się słabsze, a szarych pasemek wciąż przybywało. Wilkołak tak naprawdę robił wszystko, by zakończyć ten cały dramat, czyli jego życie. Remus zrozumiał, że wczorajszy Syriusz, to nie prawdziwy Syriusz. Zrozumiał, że już nie dotknie jego dłoni, policzka. Ciepłe ciało zostało zastąpione chłodnym i pozbawionym serca. To było tylko małe koło ratunkowie, które choć na krótką chwilę miało go przytrzymać przy życiu.

Dziś znów musiał przyjść do domu Syriusza na zebranie zakonu feniksa. Czemu nie mogą zrobić tego gdzieś indziej? Wejście do grimmauld place 12, było o wiele gorsze, po wizycie pół ducha Syriusza. Jedna mała rzecz różniła się od poprzedniej wizyty w tym domu. Harry przytrzymał Remusa na rozmowę. Szatyna to zdziwiło. W końcu o czym miałby rozmawiać z Harrym? Widząc chłopca, Lupin wiedział, że młody Potter w pewnym stopniu pogodził się ze śmiercią Syriusza. Przynajmniej nie było po nim widać tego. Może potrafił kryć uczucia tak jak jego ojciec, który na piątym roku ukrywał, że zakochał się w Regulusie Blacku? Remus dobrze pamiętał to. Jakby to było wczoraj, jak Syriusz wpatrywał się pięć minut w najlepszego przyjaciela. Jednakże po roku uczucia, które James czuł do Regulusa, wygasły.

— Profeso- — Harry wciąż zapominał o tym, że może zwracać się do niego po imieniu. — Znaczy Remusie, możemy porozmawiać?

— Tak, jasne — weszli do jakiegoś pokoju, który był chyba sypialnią rodziców Syriusza. — coś się stało, Harry?

— Mi nic się nie stało. Chciałem porozmawiać o twoim stanie, profe- znaczy Remusie.

— Och, Harry — aż tak bardzo było widać po nim, że coś jest nie tak? — masz zapewne dużo własnych rzeczy na głowie, więc nie zawracaj sobie głowy jakimś starym człowiekiem. Jest okej, daję radę.

— Gdybyś dawał radę, nie opuszczał byś tego domu z prędkością światła, a Twoje oczy nie świeciłyby łzami, kiedy patrzysz na zdjęcia Syriusza na korytarzu. Profe- Remusie, ja widzę, że jest nie okej. Może pomóc Ci w czymś? Przecież pani Weasley napewno wzięłaby cię do swojego domu, żebyś nie musiał wracać do tamtej rudery. Bez urazy, ale naprawdę, nie wiem jakim cudem to się jeszcze trzyma kupy. Przecież wiesz, jak mama Rona cię lubi, a napewno wiesz, jak bardzo się cieszy, kiedy jeszcze jedna osoba, może zasmakować jej potraw.

— Dobrze wiem, że Molly z miłą chęcią by to zrobiła, ale Harry.. Zrozum nie chcę być jeszcze większym problemem. Naprawdę wszystko jest okej. A teraz leć do przyjaciół, nie przejmuj się mną — Remus uśmiechnął się słabo.

— Ale pamiętaj, Remusie, że w każdej chwili możemy porozmawiać. Mi też strasznie go brakuje. I nie zrób sobie nic złego, bo jesteś dla mnie jak drugi ojciec chrzestny — Harry spojrzał mu prosto w oczy, uśmiechnął się w tem Jamesowy sposób i wyszedł z pokoju, pozostawiając go samego.

Słowa syna Lily i Jamesa brzmiały Remusowi w głowie. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczuł się ważny. Poczul, że jego serce bije jeszcze dla kogoś. “bo jesteś dla mnie, jak drugi ojciec chrzestny”. Tak naprawdę Remus od zawsze czuł się niespecjalnie potrzebny. Kiedy Harry się urodził wokół niego wciąż biegał James i Syriusz niedając najmniejszego dostępu Lily. A on tylko Siedział z boku i przyglądał się temu. Mimo, że nie miał z Harrym bardzo kontaktu wtedy, to młody Potter wciąż biegł w jego stronę. Wyglądało to trochę, jakby chciał się oderwać od Lily, Jamesa i Syriusza.

Wziął głęboki wdech. Wyszedł z pokoju i zamiast kierować się w stronę wyjścia, wszedł schodami na górę.

- to jest jak samobójstwo - powiedział w myślach. Skręcił w prawo, a potem stanął przed starymi, ciemnymi drzwiami.

ghost | wolfstar Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz