❚ fσur ¬ σstαtníє spσtkαníє ❚

530 79 89
                                    

To był ten dzień. Dzień, w którym małe koło ratunkowe miało zatonąć razem z Remusem. Czuł jak cała minimalna radość, ucieka z niego, jak powietrze z balona. Od samego rana wszystko było przeciwko jemu. Prąd zepsuł się w starej kamienicy, w której mieszkał. Zanim odcięto prąd, zdążył poparzyć się tosterem. Przez przypadek zbił szklankę i dziwnym trafem szkło, rozcięło mu dłoń. Po tych wszystkich wydarzeniach, był naprawdę w podłym humorze. Zezrezygnowaniem usiadł przy stole, w kuchni. Przetarł zmęczone oczy, a potem zakrył twarz dłońmi.

- Proszę, zabierzcie mnie na drugą stronę - wyszeptał. Te słowa potrafił powtarzać nawet w sanch. Nieważne czy był to koszmar, czy najszczesliwczy sen, jaki kiedykolwiek miał.

Remus uważał, że tak naprawdę nie ma po co żyć. Mimo kilku, naprawdę wiele znaczących dla Lupina, słów Harry'ego, wciąż był świecie przekonany o tym, że lepiej by było gdyby popełnił. Samobójstwo, albo głosiłby się na jakąś naprawdę niebezpieczną misję.

W okno jego naprawdę biednego mieszkania, zapukała mała sówka Rona. W Dziubku trzymała list. Remus podniósł się powoli z krzesła, podszedł do okna i otworzył je. Świstoświnka wpadła do domu i zaczęła wesoło latać, po całej kuchni i salonie.

- Och, uspokój się już.

Remus pomachał słoiczkiem z ziarenkami pszenicy, które uderzały o szkło, wydając charakterystyczny odgłos. Świstoświnka, jak na zawołanie podleciała do Lupina i usiadła na blacie.

- No, ale nie tu - mruknął szatyn. Nasypał do przykrywki słoika trochę ziarenek. Sięgnąwszy po list, podał malutkiej sowie jedzenie.

List był od Molly. Czegóż by ona od niego chciała? Otworzył kopertę i wyciągnął z niej dość krótki list.

"Drogi Remusie,

Zapewne siedzisz sam w domu. Zapraszam do mnie na obiad. Będzie także Harry.

Całusy,
Molly"

Kobieta, mimo zachowania Remusa w ostatnich dniach, wciąż go bardzo lubiła. Lupin uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Ktoś o mnie pamięta, pomyślał. I tak oto zaczął rozmyślać, czy zostać w domu ze swoim okropnym humorem i czekać na przyjście Syriusza, czy może pójść do Weasley'ów, a wieczorem wrócić i porozmawiać ostatni raz z Syriuszem.

Oczywiście Syriusz był na pierwszym miejscu. Syriusz zawsze był na pierwszym miejscu. Obiad z rodziną Weasley'ów i Harrym nie ucieknie, a z Blackiem, już nigdy więcej się nie spotka.

Remus sięgnął po pergamin, pióro i atrament. Napisał krótką odpowiedź. Postanowił, że nie pójdzie dziś na obiad do Molly, kłamiąc, że poczuł się źle i woli zostać w domu. Kiedy Świstoświnka zjadła już ziarenka, a także napiła się, szatyn podał jej list, a następnie otworzył okno, przez które mała sówka wyleciała. Patrzył się w Świstoświnkę dopóki nie zniknęła z pola widzenia. Następnie zamknął okno, wszedł do salonu i bezwładnie opadł na kanapę.

Wszystko przytłaczało go tylko. Proste czynności stały się trudne, a te trudne wręcz niewykonalne. Wszystko go drażniło. Inni ludzie, zwierzęta. Nawet wiatr, który wariował na dworze. A tam. Po drugiej stronie, gdzie marzenia są możliwe, gdzie można odkryć sekrety gwiazd i poznać, jak księżyc kocha słońce, a słońce kocha księżyc. Tam gdzie trawa jest słodka, drzewa porośnięte złotem. Gdzie drogi są mleczne, a nieboskłon oblany najpiękniejszym odcieniem błękitu. Gdzie nie ma tej szarej rzeczywistości, która z każdym kolejnym dniem staje się gorsza. Gdzie ludzie nas ograniczają. Po drugiej stornie lustra świata jest to czego tu nie ma. Coś czego pragniemy, a tutaj nie dostaniemy.

ghost | wolfstar Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz