1. Arizona

4.5K 119 1
                                    

2 lata później
Arizona Phoenix

Piękny słoneczny dzień. Spokój i tylko hałasy uliczne. Pierwsze dni w tym mieście wydawały się porażką. Jednak już po miesiącu zaczęłam pracę w jednym z hoteli. Wszystko to zawdzięczam London Lavender Rose. Cudowna dziewczyna, która od samego początku jest wsparciem. Od czasu kiedy ją poznałam, zamieszkałam z jej młodszą siostrą - Savannah Rose. W tym czasie poznałam wiele świetnych osób. A Arizona była i jest bardzo piękna. Jestem wdzięczna Missy za pomoc. Czasami zastanawiam się, co z moimi rodzicami, co z Giovannim. Jednak z czasem, myślenie o nich, stało się mniej bolesne. Jestem zadowolona z tego życia i jakie mam z jego możliwości wyboru. Jednak nie wszystko jest kolorowe, bo jestem znana jako Hailee Hernandez. Znalazłam  osobę, która pomogła mi się tu ukryć i sfałszować niektóre informacje o mnie.

- O czym tak myślisz? - Zapytała siadając obok mnie Reiko.

- O tej cudownej pogodzie. - Uśmiechnęłam się sama do siebie.

- Zaraz koniec przerwy a ty nawet nie wypiłaś kawy. - Wskazała na kubek w moich dłoniach.

- No cóż - mruknęłam. - Dopiję ją później.

Reiko Acar, tak jak i ja, jest tu recepcjonistką. Ma pochodzenie tureckie, jednak podobnie do mnie, uciekła z domu. Tylko, że ja nie mogę określić mieszkania Giovanniego domem. Reiko z wyglądu to niska kobieta. Ma 23 lata. Jej cera jest ciemna a oczy czarne. Charakterystyczne dla jej ubioru jest okrycie chustą włosów. Tak jak wskazuje na to ich kultura.

- Przerwa się skończyła. - Usłyszałam warknięcie za swoimi plecami. - Do roboty.

Przekręciłam oczami i wstałam. Pani Wilson jak zwykle wszystkiego się czepia. Ruszyłam do środka hotelu i siadłam na swoimi miejscu. Hala hotelu jest bardzo duża. Ściany są białe z dodatkiem drewna. Podłoga natomiast z kafelek w beżowym kolorze. Gdzieniegdzie znajdzie się jakaś roślina doniczkowa. Są też tu ławki. Bardzo wygodne. Gotowa do pracy przygotowałam wszystko co mi potrzebne i włączyłam komputer. Reiko, która siedzi obok mnie, robiła to samo. Dzieli nas dość spory odstęp. Kubek z kawą postawiłam sobie na niższej półce obok siebie. Zaczęłam notować, kto z gości opuści dzisiaj hotel. Jest to ważne dlatego że w ten sposób, policzymy pokoje wolne które będą dla nowych klientów.

- Buongiorno. - Odezwał się kobiecy głos.

- Benvenuti all'Hotel Sandra. Come posso aiutare? - Uniosłam na nią wzrok.

Po pewnym czasie zorientowałam się, że większość osób w tym pomieszczeniu oniemiała. Kobieta stojąca przede mną zaczęła się cicho śmiać. Nikt do tej pory nie wiedział, że umiem włoski. Przygryzłam nerwowo wargę i starałam się uniknąć licznych spojrzeń.

- Chciałam prosić o trzy pokoje. Najlepiej pojedyncze łóżka. - Uśmiechnęła się. - To ma być dla 'gości specjalnych'.

- Rozumiem. - Zaczęłam szukać pokoi w komputerze. - Pod jakim to będzie nazwiskiem?

- Ross. - Odparła a jej oczy pojaśniały.

Niemożliwe. Nie mógł mnie znaleźć. On mnie nawet nie szukał. Moje ręce delikatnie zaczęły drżeć. Mimo to dalej przeglądałam pokoje.

- To będą pokoje numer 8, 12 i 14. - Odrzekłam wyciągając klucze. - Piętro pierwsze.

- Dobrze, dziękuję bardzo. - Odparła kładąc pieniądze na blacie. - Reszty nie trzeba.

Podałam jej do ręki klucze.
Kobieta zaraz wzięła je i ruszyła do windy. Kim ona jest? Specjalni goście, to nie brzmi dobrze. Coś czuję, że będzie tu pełno kłopotów. Nie mam siły już uciekać, mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby. Starałam się zachować spokój. Pokazanie komuś, że jest coś nie tak zmusi do prawdy. Straciła bym przez to pracę, albo co gorsze wszystkich bym przerażała. Wytykaliby mnie palcami na korytarzu czy ulicy. Jedno słowo a plotek pełno.

- Co to za język? - Zapytała przechylając się w moją stronę Reiko.

- Włoski. - Odparłam.

- Czemu nie mówiłaś? - Zapytała ciszej.

- Nie ma czym tu się chwalić. Po za tym uczę się dopiero. - Odrzekłam spokojnie.

- Masz akcent. Nie sądzę, żebyś się go dopiero uczyła. - Mruknęła. - Nie będę jednak naciskać.

Do końca tego dnia pracowałam starając się zapomnieć o istnieniu Ross'a. Może ta kobieta to tylko zbieg okoliczności. Zdarza się, prawda? Przecież on twierdzi że go zdradziłam. Szczerze żałuję, że zostawiłam mu tą karteczkę. Lepiej jakby był nastawiony do mnie z nienawiścią. Chociaż i tak pewnie jest. Missy nie odbiera ode mnie telefonu od roku. Na początku się martwiłam, ale teraz wiem że coś jest na rzeczy. Nie zamierzam się tym interesować. Moje myśli przerwał męski głos:

- Tutaj się ukrywasz Hernandez.

Uniosłam oczy do góry. Ku mojemu zdziwieniu był to Dario. Czarnowłosy mężczyzna o niebieskich oczach. Jedynie co o nim wiem, to że jest tutaj na jakieś zebranie biznesowe.

- Jak mogę pomóc? - Spytałam z delikatnym uśmiechem.

- Czy widziałaś może pewną kobietę. - Zaczął niepewnie mówić. - Czarne włosy, ciemniejsza karnacja i jasne, niebieskie oczy. Mówi w języku włoskim.

- Widziałam. - Odparłam. - Nic więcej nie mogę powiedzieć.

- Stupido. - Mruknął pod nosem. - Gio będzie wściekły.

Sempre Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz