14. Arizona

2.9K 78 0
                                    

Obudziłam się w łóżku. Podniosłam delikatnie koc do góry i usiadłam. Wymalowało się na mojej twarzy zdziwienie, gdy zauważyłam, że spałam w samej bieliźnie. Pewnie sprawka Giovanniego. Ruszyłam do kuchni gdzie siedział tyłem do mnie czarnowłosy. Z uśmiechem na twarzy przytuliłam go i zaśmiałam się. Jednak śmiech szybko zmienił się w strach, gdy dotknęłam koszuli mężczyzny i zauważyłam na niej czerwoną ciecz - krew. Spanikowałam i szybko podeszłam do niego od przodu.

- Gio - powiedziałam padając na płytki. Lustrowałam jego koszulę, która na brzuchu i klacie była pobudzona krwią. Moje ręce zaczynały coraz bardziej drżeć.

- Larry Davis. - Rzucił mężczyzna. - To ten człowiek co cię skrzywdził.

- Nic ci nie jest? - spytałam.

Gio zaśmiał się i pogłaskał mój policzek. Jego dotyk był taki delikatny i aksamitny. Tak cholernie potrzebowałam jego ciepła. Jego aura była spokojniejsza.

- Tesoro. - mruknął po czym złożył szybki pocałunek na moim czole. - Nikt nie będzie ciebie krzywdził, a teraz wstań. Nie chcę, żebyś się przeziębiła.

Skinęłam głową i ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic i przebrałam się w białą spódnicę oraz żółtą bluzkę z krótkim rękawem. Pomalowałam jedynie rzęsy i nałożyłam odrobinę pudru. Gdy wyszłam poczułam zapach gofrów. Jak ja je uwielbiam. Na stole leżał talerz z jedzeniem. Byłam w raju. Zasiadłam i poczekałam aż zjawił się mężczyzna. Doniósł sobie kawę a mi herbatę, po czym przysiedliśmy do śniadania.

- Giovanni? - zadałam pytanie. - Jak to się stało, że kiedy wczoraj wyciągnąłeś pistolet, nie było paniki.

- Nie wiem malutka. - odrzekł - może dlatego, że byli sparaliżowani ze strachu.

Chciałam poprowadzić normalną konwersacje z mężczyzną przy śniadaniu, ale zadzwonił mu telefon. Czarnowłosy czuł się na tyle pewnie, że odebrał go przy mnie. Pierwsze słowa które padły z jego ust, zasygnalizowały mi, że chyba nie chciałam tego słyszeć.

- Carol. Miło cię słyszeć.

Gio nie chował nawet uśmiechu. Zrobiłam coś, co jest dla mnie typowe. Ponownie uciekłam. Wstałam od stołu i ruszyłam do kuchni by pozmywać po sobie talerz. Kubek z herbatą zostawiłam w pokoju i wróciłam na łóżko. Tam postanowiłam odszukać telefon, wybrałam numer do Reiko.

- Hailee, jak dobrze, że żyjesz. - Odsapnęła.

- Wróciłaś bezpiecznie do domu? - zapytałam.

- Pan Maddox mnie podwiózł. - powiedziała.

Zaśmiałam się i zaczęłam plotkować o blondynie z Reiko. Z rozmowy z nią, wywnioskowałam, że Jamie wpadł jej w oko.

- Hals, ale twój mąż cię nie skrzywdził? - spytała nieśmiało. - Miał wczoraj pistolet... Chciałam zareagować, ale się bałam.

- Nie martw się. - Mruknęłam. - Giovanni potrafi skrzywdzić mnie w sposób psychiczny, ale nie fizyczny.

- Dobrze skarbie. - Rzekła. - Widzimy się za godzinę.

Po tych słowach kobieta się rozłączyła. Wstałam i przygotowałam sobie torebkę. Nałożyłam jeszcze błyszczyk na ustach. Nie zauważyłam, jak Giovanni stoi w drzwiach i patrzy na mnie z uśmiechem. Podszedł do mnie bliżej i zatrzymał się o krok przede mną.

- Tesoro, gotowa do wyjścia? - spytał.

- Tak. - odmruknęłam. - Ty mnie podwieziesz?

- Tak, muszę spotkać się z Caroline.

Wkurzyłam się. Wzięłam torebkę, założyłam białe buty na małym obcasie i wyszłam z pokoju. Na korytarzu minęłam wielu ludzi, nie spojrzałam na żadnego z nich. Na dole czekałam na mężczyznę, przy jego samochodzie. Oparłam się o maskę auta. Czarnowłosy szybko się zjawił i bez słowa otworzył kluczykiem pojazd. Całą drogę Giovanni próbował zamienić ze mną parę słów, jednak nie udało mu się to. Kiedy podjechaliśmy pod hotel, wysiadłam i pobiegłam prawie do budynku. Szybko zasiadłam przy recepcji zamieniając się z pracownicą z wcześniejszej zmiany. Szybko zasiadłam i zawaliłam głowę pracą. Po pięciu minutach zjawiła się Reiko i po przywitaniu się z nią, ponownie liczyła się dla mnie jedynie praca. Starałam się nie myśleć o Giovannim, ale było mi trudno. Byłam ciekawa o czym rozmawiał z tą kobietą, albo co robili.

- Skarbie. - Ruszyła mnie za ramię Reiko. - to nie jest twój mąż?

Zauważyłam jak wychodzą oboje z kawiarni. Zabolało mnie to jak kobieta złożyła pocałunek na jego poliku. Gio zaprowadził ją pod drzwi. Kiedy czarnowłosa wyszła, na twarzy mężczyzny wymalował się chłód. Podszedł do recepcji i oparł się o blat obok mnie.

- Tesoro, ile jeszcze ci zostało? - spytał.

- Już kończę. - Rzuciłam nie patrząc mu w oczy i wyłączyłam komputer.

- Znowu jesteś zazdrosna. - Odezwał się.

Spojrzałam na niego zirytowana. Wyszłam zza recepcji i stanęłam przed nim.

- Nie. - zaczęłam mówić sarkastycznie. - jestem kurwa szczęśliwa, że dajesz się całować innej kobiecie.

- Wiesz malutka - mruknął dociskając mnie do blatu. - ona pocałowała mnie na pożegnanie, a ty możesz całować mnie kiedy chcesz i gdzie chcesz.

- Czuje się zaszczycona. - ukłoniłam się przed nim zirytowana i poszłam na dwór.

Sempre Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz