44. Sycylia

1.9K 46 11
                                    

Podniosłam się powoli z łóżka. Mężczyzny już nie było. W końcu ma dużo roboty. Przebrałam się we wczorajszej ubrania i zeszłam na dół. W salonie na sofie siedziała Áurelia. Chciałam przejść obok nie pozostając zauważona, co niestety nie wyszło. Áurelia jest bardzo spostrzegawcza.

- Hailee - rzekła. - Dosiąść się do do mnie figlia.

Na jej słowa spięłam się. Powoli ruszyłam do sofy na której siedziała. Ostrożnie usiadłam obok niej. Spojrzałam na nią, nie wiedziałam czy mam się odezwać czy może lepiej milczeć. Zauważyłam na jaką wychudzoną wyglądała. Była inna niż w momencie gdy ją poznałam. Taka słaba i zmarnowana. W końcu kobieta przemówiła:

- Nie martw się, sama dawniej byłam na twoim miejscu.

- Też była pani wmieszana w kontraktowe małżeństwo? - spytałam zaciekawiona.

- Nie pani - rzuciła. - Áurelia albo mama.

Uśmiechnęłam się na te słowa. Na początku wydawało mi się, że kobieta mnie nie lubi. Może nawet czasami ją irytowałam. Nie chciałam takich relacji, teraz widzę szansę. Nadzieję na lepsze.

- Wiesz, że ojciec Giovanniego miał dwóch braci? - zaśmiała się. - Jednego starszego i drugiego młodszego. Salvatore był młodszy i dawniej był moim narzeczonym.

- Co się stało? - zapytałam. - Znaczy, nie musisz o tym opowiadać.

- Od uniwersytetu znalazłam się z Salvo, był moim dobrym przyjacielem. Gdy skończyłam dwadzieścia lat postanowiliśmy wziąć ślub, co niestety było wbrew zasadom mafii. Jego ojciec nie chciał się zgodzić, ale to nas nie zatrzymało. Zaplanowaliśmy już sobie wszystko. - mówiła z uśmiechem. - Dzień przed ślubem Salvatore powiedział, że nie jest gotowy, że to za szybko. Starałam się zmienić jego zdanie. Myślałam, iż powiodło się to. W dniu ślubu stałam dziesięć minut po czasie i czekałam na ukochanego. Wyobraź sobie moje zdziwienie gdy na kobiercu stanął jego starszy brat. Uchronił mnie przed hańbą, za co jestem mu wdzięczna.

- Sądziłam, że było to z miłości. - odparłam, choć zaraz pożałowałam tych słów.

Áurelia się delikatnie spięła i zawstydziła. Była silną kobietą odkąd mogę pamiętać. Nie poddawała się i nie pozwalała nikomu o niej decydować. Ceniłam sobie jej charakter. Czasami zazdrościłam pewności siebie. Teraz siedzi tu, całkiem załamana, bezsilna.

- Kocham ojca Gio - szepnęła smutno. - Jednak on mnie wini za to, co musiał zrobić.

- Nie możecie porozmawiać? - zadałam pytanie.

- Wydaje mi się, że ma kobietę na boku - mruknęła. - Jeżeli ją kocha, to niech tak będzie jak jest.

Moje oczy się zaszkliły. Kobieta zaraz to zauważyła i mnie przytuliła. Było to dziwne, gdy nawet przytulanie mojej matki nie było takie, takie ciepłe. Czułam to dobro i bezpieczeństwo jakie dawała. Żal mi tej kobiety. Zorientowałam się dopiero, że Giovanni słyszał to wszystko. Stał w drzwiach i patrzył wkurwiony. Podszedł do nas i warknął:

- Gdzie on jest?!

- Synu proszę - szepnęła. - zostaw to wszystko.

- Mamo, nie pozwolę, żeby cię tak traktował! - krzyknął.

Nienawidzę jak tak robi. Jego krzyki cofają mnie w przeszłość. Przed oczami mam jego postawę, której dawniej się bałam. Jego wybuchowość sprowadzała mnie w ciemne miejsca. Totalną pustkę. Wstałam powoli z sofy i podeszłam do niego. Swoją dłonią ujęłam jego polik. Boję się, że mnie odtrąci. Jeżeli tak zrobi, to już nie będę walczyć, poddam się. Wszystko musi mieć swój kres. Czarnowłosy zdjął moją dłoń. Ku mojemu zdziwieniu, wziął ją w swoją i zaczął składać na niej pocałunki. Uśmiechnęłam się delikatnie.

- Gio, uspokój się - szepnęłam. - coś wymyślimy.

- Hailee - odpowiedział trochę spokojniejszym tonem. - Tu słowa nic nie dadzą.

- Twoje czyny pogorszą sytuację. - odparłam.

- Zgadzam się z Hailee - wtrąciła się Áurelia. - sama sprowadziłam to na siebie.

Jej oczy się zaszkliły. Giovanni pocałował ją w czoło po czym pozwolił odejść. Wiedział, że najlepiej będzie gdy odpocznie. Mężczyzna nie był zadowolony, zresztą kto w jego sytuacji by był. Sama nie mam rodziców, którzy by o mnie dbali, a Gio i Luigi mieli to od początku. Miłość otaczała ich gdziekolwiek by się nie pojawiali. Rodzice dbali i troszczyli się o nich. Szkoda byłoby to rujnować. Ten dom który stworzyli, aby pozostał zrujnowany już na zawsze. Stałam przy nim i widziałam złość w jego oczach. Wątpię, że zostanie tu i nie zrobi rabanu ojcu. Moje postanowienie na teraz, to aby Gio uspokoił się i przemyślał wszystko. Położyłam delikatnie dłoń na jego ramieniu. Mężczyzna zaraz złapał mnie za plecy i przytulił do siebie. Dziwne uczucia zaczął we mnie wzbudzać. Uczucia które sądziłam, że już odeszły. Jednak nadal ma na mnie ten efekt. Oby nie zjebał tego. Bo jestem zmęczona ciągłym szukaniem czegoś, czego już może nie być.

~~~~~~~~~~~~~~

Autor

Ważne!
Przedstawiam tu dla was propozycję rozdziałów:

1. Drugie spotkanie Hailee i Giovanniego (dzień przed ślubem).
2. Dzień ślubu Hailee i Giovanniego.
3. Dzień wypadku Sereny i Luigiego (oczami Luigiego).
4. Zakończenie Luigiego/Nevio i Hailee (to jest ponownie moje gdybanie, nie ma wpływu na zakończenie które wam przedstawię). + przy wybraniu tego bonusu wpiszcie literkę L (Luigi) bądź N (Nevio).

Głosuj do momentu opublikowania przeze mnie epilogu.
W notatce przed końcem głosowania dam znać.

Tylko dwa bonusy zawierają ukryte rozwiązanie tajemnic, które zostaną przedstawione, więc proszę o przemyślenie decyzji.

W komentarzu wpisz jeden numerek, spośród propozycji - ten który cię interesuje.

Proszę o minimum 5 głosów - inaczej nie będzie bonusowego rozdziału. Przypominam też o czasie, po opublikowaniu przeze mnie epilogu, kończy się czas na głosowanie = nieaktualność.

Sempre Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz