26. Aleksandria

2.3K 66 1
                                    

Cały dzień spędziłam na siedzeniu w pokoju hotelowym. Nie miałam na nic apetytu ani ochoty. Giovanni próbował mnie pocieszyć, lecz ja tego nie potrzebuje. Nie chcę zrozumienia swojego męża, tylko ojca. Nawet nie wiem czy powinnam go tak określać. Te słowa bolą, może nie fizycznie, ale psychicznie tak. Zapewne zostaną ze mną już do końca. Mogłam mieć inne życie - lepsze życie. Więc czemu akurat trafiłam na takie? Nie rozumiem. Niby mam rodziców, ale tylko z określenia jako osoby. Powinni się mną interesować i się o mnie troszczyć, kiedy tego potrzebowałam. Nie zrobili tego. Teraz wiem, że już jest za późno. Nie umiem im wybaczyć. Jak ja mam teraz patrzeć na kobietę która mnie urodziła? Może powinnam wrócić na Sycylię, tutaj spotyka mnie zbyt wiele cierpień. Na co ja do cholery liczyłam.

- Tesoro? - spytał siadając obok mnie ciemnowłosy. - Nie przejmuj się słowami twojego ojca.

- Przestań do kurwy. - warknęłam, a moje oczy się zaszkliły. - nie wiesz jak ja się czuję. Ty byłeś wychowywany w miłości, a ja?!

- Hailee. - powiedział oschle. - Byłem wychowywany na pistoletach, zabijaniu i nie okazywaniu nikomu swojej słabości. To według ciebie jest miłość?

Zamilkłam. Zbyt pochopnie się odezwałam. Żadne z nas nie miało idealnego dzieciństwa. Spojrzałam w jego szare oczy, które przepełnione były urazą. Przeprosiłam mężczyznę, po czym wtuliłam się w niego. Dawał mi tyle ciepła, a ja go nie doceniałam. Może to coś ze mną jest nie tak? Na pewno.

- Chcesz odwiedzić dziś swoją matkę? - spytał przejeżdżając swoją dłonią po moich włosach.

- Nie. - szepnęłam. - Jak go tam zobaczę to nie wytrzymam psychicznie. Te słowa mnie cholernie bolą.

- Wiesz amore, zrozumiałem po tym co powiedział, że byłem złym mężem. - pocałował mnie w głowę. - Mogłem o ciebie dbać a nie ciągle krzyczeć.

- To już minęło Gio - odparłam.

Mężczyznę dopadały wyrzuty sumienia. Powinnam się cieszyć, ale tak nie jest. Pojęłam dopiero, że to nie zawsze była jego wina, gdy się wściekał. Robiłam wszystko aby go denerwować bardziej. Nie jesteśmy idealni. Może dlatego los postawił nas na swojej drodze. Gio po pewnym czasie wstał i powiedział, że musi coś pilnie zrobić. Zdziwiło mnie to. Chciałam pozostać do końca dnia w pokoju, lecz zadzwonił telefon. Spojrzałam na ekran gdzie wyświetlił się nieznany mi numer. Postanowiłam odebrać.

- Hailee, to ja Tarik. - odparł męski głos. - moglibyśmy się spotkać?

- W sprawie mojej matki? - spytałam.

Zastałam chwilowe milczenie w słuchawce, aż mężczyzna odpowiedział:

- Tak, jasne. Możesz być za godzinę w szpitalu?

- Dobrze. - rzuciłam i się rozłączyłam.

Ruszyłam do łazienki, gdzie nałożyłam delikatny makijaż. Założyłam długą, szmaragdową spódnicę i białą bluzkę, która wyciągnęłam. Rozczesałam włosy i zadzwoniłam do Giovanniego. Mężczyzna nie odbierał. Postanowiłam napisać mu wiadomość, że nie będzie mnie w pokoju. Potem ruszyłam do wyjścia. Po 10 minutach znalazłam się w szpitalu. W recepcji wysłali mnie do gabinetu. Poszłam schodami w górę i stanęłam pod drzwiami. Zapukałam i weszłam. W środku stał przebrany w eleganckie ubrania Tarik.

- Miło cię widzieć. - uśmiechnął się.

Zasiadłam na krześle i zapytałam śmiejąc się:

- Dokąd się wybierasz w tak eleganckim stroju?

- Mam później randkę. - mruknął nieśmiało drapiąc się po karku.

Zachichotałam na to i zaczęliśmy rozmawiać o stanie mojej mamy. Wszystko wydawało się lepiej. Stwierdzono jednak problemy z kręgosłupem. Tarik będzie prowadził operację i zrobi wszystko, aby moja rodzicielka mogła chodzić. Przeraziło mnie to troszkę. Czas szybko leciał, za szybko. Zanim skończyliśmy rozmowę za oknem było ciemno. Przygryzłam wargę i wstałam w pewnym momencie:

- Co z twoją randką? - zapytałam.

- Cóż, - odparł - zdarza się, może innym razem.

Nie wyglądał na przejętego. Zbliżył się do mnie natomiast i nachylił swoją twarz przy mojej.

- Jesteś cholernie śliczną kobietą. - szepnął a jego usta były coraz bliżej moich.

- Tarik, mam męża - odpowiedziałam szybko, po czym odsunęłam się gwałtownie.

- Nie kochasz go przecież. - odparł kładąc swoją dłoń na mój polik.

- Kocham go - warknęłam. - i mu o tym powiem.

Wstałam i wzięłam swoją torebkę. Wyszłam z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Wezwałam taxi i zauważyłam, że mam 29 nieodebranych połączeń od Giovanniego i 41 nieodczytanych wiadomości. Już po mnie.

Sempre Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz