rozdział 2

547 15 9
                                    

PERSPEKTYWA GEORGA

Wstałem wraz z moim bliźniakiem, poszliśmy sprawdzić czy nasz maluszek wstał. Spał.

- zobacz jak słodko sobie śpi - wyszeptał Fred.

- może zrobimy jej pobudkę? - uśmiechnęłem się do brata.- na przykład oblejemy ją wodą?

- to ja idę po wodę i zaraz wracam - Fred wyszedł z pokoju i wrócił do pomieszczenia, z szklanką wody.

- to co na 3..

- 2...

- 1...

Mój brat oblał dziewczynę zimną wodą i szybko uciekliśmy do kuchni.

PERSPEKTYWA LAUREN

Spałam sobie spokojnie aż tu nagle poczułam coś zimnego. Szybko wstałam z łóżka i zobaczyłam dwie rude czupryny uciekające z mojego pokoju.

- WESLEY!- wydarłam się.

Ubrałam białą bluzkę na ramiączkach i czarną dżinsową spódniczkę. Wyszłam z pokoju, zeszłam na dół do kuchni. Siedzieli tam tylko bliźniaki postanowiłam że się teraz na nich odegram. Usiadłam na przeciwko tych gamoni.

- jak tam pobudka ?- obydwoje się śmiali.

- musicie akurat mi robić zawsze takie   ranki?- przewruciłam oczami i wstałam od stołu podchodząc do kuchenki.

- co robisz ?- zapytał Fred.

- naleśniki chcecie ? - spojrzałam na nich.

- jasne że tak !- krzykli oby dwaj.

- dobra nie krzyczcie.- zaśmiałam się i wyciągnęłam składniki.

- Fred, George! Chodźcie na chwilkę ! - zawołał Ron z salonu. Rudzielce wstali i poszli do niego.

Teraz miałam szansę dodać ostrego sosu do ciasta. Wlałam kilka kropli i zaczęłam smażyć naleśniki.

- chłopaki chodźcie śniadanie! - Fred i George przyszli do kuchni. Nałożyli sobie po parę naleśników na talerz i zjedli.

Nie minęła nawet chwila A chłopaki szybko wzięli wodę.

- to nauczka za rano. A teraz papa- uśmiechnęłam się krótko i wyszłam z kuchni.

Poszłam do salonu Usiadłam  na kanapie obok Ginny. Do salonu wbiegli wkurzeni bliźniacy. Zaśmiałam się na ich widok.

- zaraz nie będziesz się tak śmiać !- powiedział nieco głośnej George.- Fred gotów?- zapytał brata.

- jak nigdy George - spojrzałam na chłopców niezrozumiale.

- Ginny odsuń się lepiej - dziewczyna wstała kanapy i usiadła na fotelu.

Jeden rudzielec złapał za moje nadgarstki A drugi za moje nogi. Położyli mnie na ziemi i zaczęli łaskotać.

- Fre - śmiałam się - Fred i George przestań! Ginny pomocy ! - dalej mnie łaskotali.

- ja wolę się Nie mieszać ! - Ginny uciekła do swojego pokoju a ja nadal męczyłam się z rudzielcami.

- proszę! Stop ! - próbowałam uciec ale nie dałam rady.- zrobię co chcecie!

- wszystko?- zapytali

- tak wszystko ! - wiedziałam że będę tego żałować ale trudno. Przestali mnie łaskotać,zamknęłam oczy leżąc na podłodze i próbując ustabilizować oddech. Otworzyłam oczy po chwili i zobaczyłam twarz jednego z bliźniaków przed oczami.

- z bliska jesteś jeszcze słodsza wiesz?- po głosie rozpoznałam że to Fred. Kurwa Fred ! Zatraciłam się w jego czekoladowych oczach. Czułam rumięce na twarzy. Rudy chyba to zobaczył  bo się uśmiechnął.

- uuu...Lauren! -  znikąd pojawiła się tu Hermiona z resztą.

- nie Mionka to nie tak no bo my właśnie..- przerwał mi pocałunek od..FREDA! Rozszerzyłam oczy. Całował bardzo delikatnie jak bym była jakąś laleczką z porcelany. Lekko go odepchnełam.

- Lauren powiedz mu to ! - krzyczały moje dwie przyjaciółki.

- Fred bo..bo ja Cię kocham- zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona.

- ja Ciebie też maluszku...

I wtedy się obudziłam...eh..no tak to by było za piękne aby było prawdziwe. Nad moim łóżkiem była Mionka.

- Lauren co się stało? Krzyczałaś imię Freda przez sen.

- co ? Em..nic się nie stało. Która godzina?- zapytałam

- 11 za 30 minut idę z Ronem, Ginny i George'm po gości, a ty zostajesz z Fredem i szykujecie salon na imprezę.

- co?! Ja zostaje sama z Fredem!?- zakryłam usta dłonią. - Mionka wiesz że jak tylko go widzę to język zaczyna mi się plontać. A jeszcze mam teraz zostać z nim sam na sam.- schowałam głowę pod kołdrę.

- dasz radę. Nas nie będzie tylko godzinę- odkryła mnie. - uspokuj się kochanie wyobraź sobie że to jest George.

- ty i te twoje pomysły- zaśmiałyśmy się.

- dobra wstawaj bo śniadanie zrobiłam z Ginny

- Idź ja za chwilę zejdę na dół.

Dziewczyna opuściła mój pokoju. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, wybrałam ciuchy i założyłam je na siebie. Uczesałam włosy, zrobiłam lekki makijaż i to było na tyle. Wyszłam z pokoju. Z kuchni słyszałam śmiech bliźniaków, pewnie znów zrobili komuś żart.

- hej - uśmiechnęłam się i usiadłam na przeciwko rudzielców.

- cześć maluszku - odpowiedzieli równo.

- okej, George Hermiona, Ron i Ginny idźemy ?- zapytał Harry

- jasne - powiedzieli równo i weszli do kominka po kolei.

Wszyscy już się teleportowali, zostałam sama z Fredem. Postanowiłam się odezwać.

- no więc em...Ty możesz iść po dekoracje bo masz takie piękne dłonie..- rozmarzylam się.- znaczy masz zwinne dłonie znaczy ...eh..- spaliłam buraka A chłopak zaśmiał się.

- dobra ja i moje zwinne dłonie idziemy po dekoracje A Ty zrób przekąski - uśmiechnął się i odszedł.

- jaka ja jestem głupia ehh..- murknełam pod nosem i uderzyłam się z otwartej ręki w czoło.

Zrobiliśmy tak jak powiedział Freddie. Przez kolejne 15 minut nic się nie działo. Ja siedziałam w kuchni i przygotowywałam przekąski A rudzielce stroił salon.

A co jeśli  wyznam mu miłość A on to oleje, albo...albo mnie wyśmieje..?- takie myśli przechodziły mi przez głowę, do puki nie poczułam czyjeś dłoni na swoim ramieniu.

- hej ja już skończyłem A Ty?- obrócił mnie w swoją stronę.

- eee..Tak ja też już skończyłam - wyszczerzyłam się do niego.

- może zagramy w jakąś grę ?- zapytał.

- grę?- dodałam po chwili namysłu - jasne czemu nie chodzimy.

L.
______________________________________

Hejka! Przepraszam że dwa dni nie było rozdziału ale już jestem! Nie jestem zbytnio zadowolona z tego rozdziału ale muszę coś wstawiać!

Do następnego!🧡⚘

Do not leave me...| | Fred Weasley~1 [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz