ROZDZIAŁ 15

1.3K 46 47
                                    

MARATON

______

- To tutaj - powiedziałam wskazując budynek po naszej prawej stronie.

- Na pewno? - Spytał Harry, który nie wydawał się zachwycony pomysłem, że ma wejść do opuszczonego od lat budynku. Szczerze, to się mu nie dziwiłam.

Kiwnęłam głową w odpowiedzi i pokazałam miejsce, w którym Jacob mógł zaparkować, tak żeby nikt nas nie zobaczył. Kiedy samochód stanął wyszliśmy z niego i stanęliśmy przy bagażniku. Jacob go otworzył, a ja od razu zobaczyłam to czego potrzebujemy. Kilka glocków...

- Czy ty serio wozisz w samochodzie pistolety? - Spytałam otwierając szeroko oczy.

- Miałem je zawieźć na inny komisariat, ale teraz nam się chyba bardziej przydadzą - wzruszył ramionami podając nam broń i naboje. - Weźmiemy jeszcze jeden dodatkowo gdyby przeciwnik był... Silny.

- Clara, co mamy robić? - Zapytał Matt kiedy zamknęliśmy samochód i powolnym krokiem zaczęliśmy iść w stronę budynku.

- Ogólnie to idziemy sprawdzić czy w opuszczonym obiekcie jest bezpiecznie. Z moich przypuszczeń jest tam jeden człowiek, który może być groźny i trzeba być bardzo uważnym - powiedziałam i sięgnęłam do kieszeni mojej kurtki. - Tutaj macie słuchawki, którymi będziemy się porozumiewać. Są one połączone z informatorami FBI - podałam im słuchawki, które wzięłam z recepcji gdy wychodziliśmy.

- Baza wie o wszystkim? - Usłyszałam Harry'ego, który zakładał sprzęt.

- Pisałam do Connora. Powinni być już gotowi - odpowiedziałam. - Connor, słyszysz mnie? - Spytałam do mikrofonu.

- Jesteśmy gotowi - usłyszałam poważny głos.

- To super - uśmiechnęłam się.

- Ilu jest w środku chłopaków? - Zapytał Jacob.

- Wydaje mi się, że trzech, ale głowy nie dam sobie uciąć.

Dochodząc do budynku pokazałam chłopakom, że mają zachować totalną ciszę, skupienie i uwagę. Mimo, że może się okazać, że nikogo podejrzanego tutaj nie ma, to i tak trzeba być uważnym. Nie chcemy, żeby ktoś ucierpiał. Nawet Harry i Matt, którzy dzisiaj mają kaca wyglądają aktualnie jakby ostatniej nocy totalnie nic nie pili.

Budynek był duży i wyglądał tak jakby nigdy nie został do końca zbudowany. Prawdopodobnie był to jeden z tych budynków, na które nie wystarczyło funduszy i prace budowlane musiały zostać przerwane. Nie miał okien i drzwi, a na dachu widać było jakieś rosnące drzewo. Na zbudowanych z betonu ścianach widać było pełno graffiti. Wokół budynku był las oraz nieużywana od dawna żwirowa droga, którą przyjechaliśmy.

Weszłam do środka jak najciszej, a za mną pozostali. Pokazałam im, że się rozdzielamy i każdy poszedł w inną stronę. Weszłam na pierwsze piętro po betonowych schodach i to co tam zobaczyłam trochę mnie przeraziło. Wszystko było w krytycznym stanie. Rozglądnęłam się dookoła i zauważyłam, że w każdej chwili podłoga i sufit mogą się zawalić. Mając plecy blisko ściany zaczęłam przemieszczać się po pierwszym piętrze zaglądając do każdego z pokoi. Przeszukałam prawie całe piętro, ale nic nie znalazłam. W końcu doszłam do jakiegoś większego pomieszczenia i weszłam do środka, wciąż bardzo uważając. Otwarłam szeroko oczy przez to co zobaczyłam. To jest pierwszy pokój, w którym są jakieś meble. Wydaje mi się, że mogą być jakiegoś bezdomnego, który tutaj zamieszkał, bo wyglądają jakby były wzięte ze śmietnika.

-Witam - usłyszałam za sobą, przez co momentalnie się odwróciłam i wycelowałam pistoletem w człowieka stojącego dokładnie parę metrów przede mną. - Poznajesz mnie?

Agentka FBI // TOM 1 // UPDATEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz