ROZDZIAŁ 25

87 4 0
                                    

Wyszłam z kawiarni totalnie nie kontaktując. To co uświadomił mi Logan całkowicie mną wstrząsnęło i po prostu nie mogłam w to uwierzyć.

To nie mogło być do cholery prawdą.

- Clara? - Zapytał Harry kiedy podeszłam do samochodu. - Coś się stało? Jesteś jakaś nieobecna.

- Co? - Zmarszczyłam brwi nie wiedząc co do mnie powiedział.

- Pyta się, dlaczego totalnie nie zwracasz na nic uwagi - mruknął Ashton.

Znowu zatopiłam się w myślach i w ogóle ich nie słuchałam. Dlaczego to mój ojciec za tym wszystkim stoi? Nie wystarczy mu to co zrobił mi w przeszłości? Dlaczego tak bardzo zależy mu na totalnym zniszczeniu mi życia? Kierował tym wszystkim z więzienia czy uciekł, a ja znowu nie zostałam o tym poinformowana?

- Wrócę do hotelu na piechotę, musze coś przemyśleć - powiedziałam w końcu i ruszyłam w stronę głównej ulicy.

Ja pierdole... Co ja mam zrobić? Myślałam, że ta sprawa odciągnie mnie od niektórych myśli, ale jak widać Bóg nie ma zamiaru mnie słuchać. Co ja takiego zrobiłam, że zostałam tak okrutnie potraktowana przez los?

- Ja pierdole - przeklęłam zakrywając oczy rękami.

Od samego początku podejrzewałam, że coś jest nie tak, ale za skarby świata nie przypuściłabym, że za tym wszystkim stoi mój ojciec. A przynajmniej do czasu kiedy nie zobaczyłam jego pisma... Tak bardzo dobrze znanego mi kurwa pisma.

- Clara? - Usłyszałam Mike'a kiedy, w końcu, odebrałam dzwoniący, od kilku minut, telefon. - Co się stało? Słyszałem, że nie wróciłaś z chłopakami do hotelu.

Przymknęłam powieki i wzięłam głęboki oddech, żeby się uspokoić, i aby Michael nie zdał sobie sprawy z tego, że wiem coś czego reszta nie wie, bo odciągnąłby mnie od sprawy, a ja nie mogłam sobie na to pozwolić. Nie, jeżeli stoi za tym mój ojciec. Musiałam w końcu się na nim odegrać. Może dane mi będzie spotkać go i dać mu kulkę w łeb? Tak dla obrony... Udowodnić mi zabójstwo tego psychopaty byłoby ciężko... Naprawdę miałam już dosyć życia w ciągłym strachu...

- Wiesz, że czasem potrzebuje pobyć sama - powiedziałam połowiczną prawdę. - Łatwiej jest mi wtedy wymyślić jakieś rozwiązanie.

- No tak... Clara lubiąca ciszę i spokój... - Zaśmiał się Mike.

- Hej! Przecież wszystkie genialne plany wymyśliłam na moich kilkugodzinnych, samotnych wędrówkach - obruszyłam się. - Nic od tamtego czasu się nie zmieniło.

- Ja przecież nic nie mówię... - Prychnął mężczyzna. - Chciałem tylko powiedzieć, że twoja nagła decyzja o chwili samotności wcale nie wyglądała jak chęć wymyślenia jakiegoś nadzwyczaj inteligentnego planu.

- A co ty możesz wiedzieć? - Wywróciłam oczami. - Nie ma cię tutaj, więc nie wiesz jak to wyglądało.

Zapadła chwila ciszy, podczas której weszłam do jakiegoś parku i rozejrzałam się dookoła. Drzewa, ścieżki, trawa i ludzie. To wszystko co tutaj było i cholera, nie mam pojęcia gdzie jestem. W sumie nie dziwne, bo jesteśmy zbyt krótko w Detroit i mieliśmy na tyle dużo roboty, że nie zdążyliśmy jeszcze zwiedzić miasta.

- Chłopaki mi wszystko powiedzieli. Byłaś blada, miałaś zaszklone oczy, drżące ręce, a niepokój był podobno wymalowany na twojej twarzy - powiedział Michael. - Mówili, że źle to wyglądało.

Dotknęłam swoich policzków i dopiero teraz zauważyłam, że były mokre od łez. Kurwa, nie dobrze...

- Na pewno wszystko jest okej? - Głos Mike'a ponownie rozbrzmiał w głośniku.

Agentka FBI // TOM 1 // UPDATEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz