ROZDZIAŁ 12

364 14 17
                                    

Impreza z każdą minutą coraz bardziej się rozkręcała przez co kompletnie zapomniałam o nieznajomym, którego zostawiłam w jednej z sypialni. Ciągle przychodzili nowi ludzie, którzy przynosili jeszcze więcej alkoholu i nielegalnego towaru. Oczywiście ja, Harry oraz Matt nie tknęliśmy tego drugiego. Z alkoholem to inna sprawa... Harry'emu udało się jedynie godzinę wytrzymać bez procentów co było do przewidzenia, Matt był już wstawiony, a ja na razie trzymałam się o dziwo dobrze. To nie tak, że niczego nie piłam, bo piłam i to dosyć sporo, ale mój organizm zazwyczaj potrafił poradzić sobie z dużą ilością alkoholu przez co dla osoby z zewnątrz mogłoby się wydawać, że jestem prawie całkowicie trzeźwa. Jednak nie piłam tak dużo od jakiegoś czasu i myślałam, że będzie dużo gorzej.

- Clara?! - Usłyszałam głos dziewczyny, którą od początku imprezy próbowałam zlokalizować.

- We własnej osobie Soph - zaśmiałam się do dziewczyny, która właśnie do mnie podchodziła.

- Ale, że Mike pozwolił ci pójść na imprezę? - Spytała zaskoczona.

- Nie słyszałaś, że nie muszę już udawać kujonki? - Zaciekawiłam się, a gdy dziewczyna zaprzeczyła ruchem głowy kontynuowałam: - Dzisiaj miałam miłe spotkanie z ojczulkiem w szkole i sama możesz się domyślić co było dalej.

- Niezbyt ciekawie to brzmi - mruknęła. 

Jako jedna z nielicznych wiedziała o moich relacjach z ojcem.

- Przeżyłam - powiedziałam szybko chcąc, żeby ten temat się skończył. - Od kiedy tu jesteś?

- Przyszłam jakieś pół godziny temu. Mike dał mi w cholerę papierków do wypełnienia - wywróciła oczami. - Ten gość naprawdę mnie kiedyś wykończy.

- Uwierz, że nie tylko ciebie - zaśmiałam się. - Mamy ostatnio... Trochę napiętą relacje. Czuje się jakbym go w ogóle nie obchodziła - westchnęłam opierając się o blat kuchenny.

- Doskonale wiesz, że cię kocha jak własną córkę - objęła mnie ramieniem.

- Wątpię - mruknęłam. - Idziemy na fajkę?

Po potwierdzeniu jakie dostałam od dziewczyny wyszłyśmy z domu tylnymi drzwiami i poszłyśmy do altanki, którą zobaczyłyśmy w ogródku. Oparłam się o barierkę, która ogradzała altankę, a Sophie zrobiła to samo. Wyciągnęłam z torebki paczkę papierosów, którą otworzyłam i podałam dziewczynie. Ta z chęcią wzięła jednego i wsadziła sobie do ust czekając na zapalniczkę. Chwilę później stałyśmy w ciszy oglądając gwiazdy na niebie i co chwilę zaciągając się nikotyną.

Dziewczyna była trzeźwa co mnie zdziwiło, bo zazwyczaj już po dziesięciu minutach była mocno wstawiona. Czasami chodziłyśmy razem na imprezy, ale tylko kiedy Mike się zgodził i pod warunkiem, że jesteśmy daleko od ludzi z mojej szkoły. Wtedy zazwyczaj to Sophie się upijała, a ja byłam trzeźwa, bo jednak ktoś musiał odwieźć nas do domu.

- Widziałam tu tego Hiszpana, o którym tyle mówiłaś - usłyszałam kiedy kończyłam drugiego papierosa.

- Chodzi ci o Harry'ego? - Dopytałam.

- Oczywiście, że tak - zaśmiała się.

- Nie zdobędziesz jego serca, bo jest gejem - zaśmiałam się. - Poza tym Matt też tu jest.

- Widziałam ich w siedzibie - powiedziała po chwili.

- Bo od niedawna tu pracują.

Mówiłam jej kiedyś o nich. Nawet pokazałam jej ich zdjęcia... Kiedy jednak okazało się, że Harry żyje, a Matt wrócił od razu poinformowałam o tym dziewczynę.

Agentka FBI // TOM 1 // UPDATEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz