Czemu znowu musi mnie budzić ten znienawidzony odgłos? Zmarszczyłam brwi zdając sobie sprawę, że nie jest to budzik tylko sygnał, że ktoś dzwoni.
- Weź... Chce jeszcze pospać - wymarudziłam wtulając się bardziej w poduszkę i ignorując połączenie.
Niestety ten ktoś nie chciał dać mi spokoju. Po siódmym sygnale miałam dość. Sięgnęłam po czarny iPhone i wkurzona rzuciłam nim o ścianę, ale chwilę później zdałam sobie sprawę, że nie był to dobry pomysł. Tym bardziej, że nie miałam pieniędzy na zakup nowego telefonu, a ten dostałam dwa miesiące temu od Mike'a. W ekspresowym tempie znalazłam się przy urządzeniu i powoli go podniosłam. Przymknęłam oczy i odwróciłam go szybką do góry. Powoli otworzyłam powieki i spojrzałam na ekran. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że nie miał ani jednego pęknięcia. Chwilę później znów usłyszałam tą wkurzającą melodyjkę.
- Czego? - Warknęłam do telefonu odbierając.
- Mi cariño*, może tak milej? - Usłyszałam śmiech po drugiej stronie.
- Hazza - westchnęłam. - Jeszcze raz zadzwonisz do mnie o tak wczesnej godzinie to cię wykastruje - powiedziałam poważnie opierając się o ścianę.
- Wyluzuj mała... - Znów usłyszałam śmiech. - Chcę ci uświadomić, że za pół godziny masz lekcje, a ja proszę pani czekam na ciebie pod twoim blokiem - powiedział spokojnie, a ja popatrzyłam na ekran telefonu, który wskazywał siódmą trzydzieści.
- Ja pierdole - westchnęłam. - Jakbyś wcześniej nie mógł mnie obudzić.
- Nie moja wina, że taka małpa jak ty nie odebrała wcześniej ode mnie tele... - Nie chcąc tracić więcej czasu, chamsko się rozłączyłam.
Pobiegłam do łazienki zabierając z krzesła przygotowane wczoraj workowate ubrania. W ekspresowym tempie wykonałam poranną toaletę i wzięłam z salonu plecak oraz klucze. Wyszłam z mieszkania zamykając je, a później popędziłam na parter, prawie zabijając się na schodach, które z niewiadomych przyczyn zrobiły się strasznie śliskie. Stojąc przed budynkiem rozejrzałam się dookoła. Na szczęście Harry nie zaparkował daleko i już po chwili siedziałam na wygodnym fotelu w srebrnym audi mojego przyjaciela.
- Jest sprawa - zaczął chłopak gdy udało mi się już uporać z pasami. - Mam ci przekazać wiadomość od Mike'a - popatrzył na mnie kątem oka, jakby zastanawiał się, czy mówić dalej. - Musisz chronić pewną grupkę ludzi.
- A dokładniej kogo? - Spytałam z nadzieją, że nie będzie to ktoś z mojej szkoły. Chciałam, żeby były to osoby, którą znam i choć trochę szanuje.
- Przydupasów Ashtona - szepnął tak, że prawie nic nie usłyszałam.
- Dob... - Zaczęłam, ale szybko przerwałam marszcząc brwi i patrząc z nieskrywaną nienawiścią na Harry'ego. Chwila... Że kogo? - Otworzyłam szeroko oczy.
- Noaha, Jake'a i tego trzeciego - mruknął chłopak patrząc w skupieniu na drogę.
- Jedź do tego skończonego debila - fuknęłam. - Z tego co wiem siedzi dzisiaj w siedzibie FBI.
Harry bez słowa ruszył w stronę Federal Bureau of Investigation w Houston. Całą drogę przemilczeliśmy. Mogło by się wydawać, że ta cisza była niezręczna i strasznie napięta, ale tak nie było. Była mi w cholerę potrzebna przed rozmową Mikiem. Kiedy zaparkowaliśmy pod wysokim budynkiem wyszłam z samochodu i szybkim krokiem weszłam do siedziby. Windą mieszczącą ponad dziesięć osób wjechałam na drugie piętro gdzie miał swoje biuro Mike. Zostawiłam Harry'ego daleko w tyle, ale doskonale wiedziałam, że za chwilę pojawi się obok mnie, więc się o niego nie martwiłam. Przechodziłam obok ludzi, którzy krzywo się na mnie patrzyli. Nie przeszkadzało mi to. Wiedziałam, że większość osób pracujących w FBI mnie nie lubiła, ale szczerze? Nie zwracałam na to nigdy szczególnej uwagi.
CZYTASZ
Agentka FBI // TOM 1 // UPDATE
ActionTOM 1 SERII "Agentka FBI" "Bo każdy błąd da się naprawić..." TOM 2 JUŻ NA PROFILU! *Przeczytajcie "Kilka słów ode mnie na początek" zanim zaczniecie czytać* _________ Clara Black nie jest dziewczyną, na którą wygląda. Przeszła w swoim życiu wiele, a...