19. Nauka latania

27 1 1
                                    

12 stycznia 1972r.

Od koncertu minęło kilka dni jednak Syriusz i Remus nadal rozmawiali ożywiono i swoich autografach na koszulkach.

- Oh błagam skąńczcie! - stękał im cały czas Peter.
- Pete nie przesadzaj.- odpowiedział Syriusz i wszedł na stół w bibliotece.- oni są wspaniali!- i zaczął głośno śpiewać jedna z ich piosenek po czym obok niego stał już Remus i udawał że gra ożywiono na gitarze.

James zaczął się głośno śmiać dopuki nie przyszła bibliotekarka.

- Co tu się dzieje?! To biblioteka! Panie Lupin panie Black proszę zejść ze stołu ale już!- krzyknęła na nich głośno.
- ciiiii..... trzeba być cicho!- szepnął do bibliotekarki, żeby go usłyszała na co ona tylko przekręciła oczami i poszła a James, Peter i Remus śmieli się pod nosem.

- Powinniśmy iść się przygotować. Zaraz mamy lekcje LATANIA!- Przy ostatnim słowie James zrobił uśmiech od ucha do ucha.
- Racja powinniśmy się przebrać.- powiedział Syriusz.

Remus'owi nie za bardzo się to podobało bał się on dużych wysokości.
Chłopcy poszli się przebrać i zeszli na boisko. Zaszli najpierw do szopy z miotłami bo uczniom na pierwszym roku nie wolno było mieć swoich mioteł. James strasznie przez to oblewał inaczej już latał by na swojej miotle dookoła Hogwartu.

- Najpierw nauczymy się przyciągania mioteł do siebie. - powiedziała kobieta i pokazała im jak to zrobić.- teraz wy.

Jako pierwszemu udało się James'owi a zaraz po nim Syriusz'owi. Remus'owi trochę zajęło przyciągnięcie miotły ale i tak zrobił to szybciej niż Peter któremu udało się to dopiero jako ostatniemu.

- Wspaniale, a teraz wsiadajcie na miotły odepchnijcię się od ziemi i kto pierwszy zrobi pięć okrążeń ten nie będzie musiał sprzątać Mioteł z kurzu do końca roku...czas start!- po tych słowach wszyscy odbili się od ziemi i zaczęli lecieć.

Syriusz i James lecieli bardzo szybko, zresztą oni we dwoje zawsze z wszystkiego robili rywalizację.
Peter był na samym tyle nie bał się wysokości ale nie umiał dobrze się posługiwać miotłą, Remus leciał nie za szybko nie za wolno jemu i tak nie zależało wiedział, że i tak wygra Syriusz albo James. Lily Evans, Dorcas Meadowes, Marlane Mckinnon i Mary McDonald (przepraszam osoby które zrobiły się głodne 😅) leciały obok siebie mniej wiecej w tempie Remus'a. Gdy nagle James zawrócił się i podleciał do Lily.

- Hej Evans! Pewnie myślisz że masz ze mną jakieś szansę. Otóż nie tym razem (kto wie ten wie) - powiedział chłopak w okularach.
- Pal wrotki Potter.- syknęła do niego rudowłosa która za nim nie przepadała.
- Uuu jaka groźna.- zaśmiał się James.
- Jeszcze się z dziwisz.- Lily popatrzyła na chłopaka z rozczochraną czupryną popsutą przez wiatr i przyśpieszyła tępa.
- Cóż żegnam panie...muszę prześcignąć pewną wariatkę.- powiedział do pozostałych uśmiechnął się lekko i ruszył za Evans.

Lecieli tak przez chwilę dopuki James nie zaczął się popisywać. Zaczął krążyć dookoła niej i ja zaczepiać.

- No co Evans? Nie dajesz rady? Dać ci fory? - zadawał jej pytania James lecąc przodem by widzieć jej twarz.
- Oh! Odsuń się nic nie widzę!- krzyknęła zirytowana.
- Uważaj Evans złość piękności szkodzi.- powiedział James uśmiechając się lekko i puszczając jej oczko na co ona tylko przekręciła oczami zirytowana, a James odwrócił się i pomknął w stronę Syriusz'a który był na początku.

I znowu się ścigali, a Lily próbowała go dogonić by mu udowodnić że da radę pierwsza zrobić to pięć okrążeń.

Minęło pierwsze okrążenie...potem drugie i trzecie...a James i Syriusz nadal się ścigali. Potter patrzył od czasu do czasu na rudowłosą czy go dogoni ale z jego prędkością nie miała żadnych szans. Po dłuższym czasie Syriusz odpuścił i podleciał do Remus'a.

- I jak Remi? Niezła zabawa co?- pytał.

Remus był już zmęczony i nie miał ochoty na pogawędki.

- Odpuść. Leć lepiej do James'a będzie pierwszy.- powiedział.
- I tak by był.- Odpowiedział z lekkim uśmiechem jednak Lupin nie odpowiedział tym samym.
- Co ty taki obużony Lupin?- zapytał.
- nie jestem obużony...poprostu chce jak najszybciej to skończyć!- powiedział z lekkim zdenerwowaniem w głosie.
- Nie spinaj się tak.- i podleciał bliżej Lupin'a i lekko go popchnął.

Jak już było wspomniane Remus bał się dużej wysokości więc złapał szybko mocniej miotle by nie spaść.

- Pokręciło cię?!- zapytał mega wkurzony.- mogłem spaść!- krzyknął na niego.
- Nie dopuścił bym do tego. Złapał bym cię przecież.- powiedział z uśmiechem Syriusz po czym zrobił to samo znowu.
- No weź!- teraz Remus już się zachwiał mocniej złapał za miotłę i wleciał w Syriusz'a.

Chłopcy zaczęli się lekko przepychać i lecieć coraz bardziej ku dolę aż w końcu spadli na szczęście tylko z wysokości nie całych dwóch metrów więc nic poważnego im się nie stało.

Wpadli oni w śnieg i musieli iść się przebrać bo byli cali mokrzy. Weszli do Hogwartu cali przemarznięci.

- Co ci odbiło? - zapytał Syriusz.
-Mi? To ty zacząłeś!- powiedział do niego wkurzony.

Chłopcy weszli się przebrać, założyli Na siebie kurtki i spowrotem poszli na boisko. Siedli na trybuny i tak siedzieli w ciszy patrząc jak inni nadal latają. Lily powoli zaczęła doganiać James'a.

- Dlaczego tak zareagowałeś?- zapytał Syriusz.
- Czyli? Że niby jak?-zapytał.
- Masz lęk wysokości tak?
- skąd...
- to było widać po twoich reakcjach... jakbyśmy mi powiedział...- ale w tym momencie Lupin mu przerwał.
- Już nie ważne. Jak myślisz Evans z nim wygra?- zapytał Lupin patrząc na Lily i James'a ścigających się.
- Nie... Coś czuję że zaraz przyspieszy i ja zostawi w tyle.

Syriusz miał rację bo po chwili James bardzo przyśpieszył i skończył piąte kółko.

- I co Evans? Musimy się więcej razy tak ścigać.- uśmiechnął się przebiegle.- Następnym razem o wspólnie jedzony deser co ty na to?
- Chyba śnisz Potter.- dziewczyna odgarnęła włosy i usiadła na trybunach.

James podszedł do chłopaków i siadł obok nich.
- To teraz czekamy na Peter'a.- powiedział Remus.

Po jakimś czasie Peter skończył ostatnie okrążenie.

- Już myślałem że wygra z tobą baba James.- zaśmiał się blondyn.
- Nie miałaby ze mną szans.- chłopak zaśmiał się lekko i spojrzał na rudowłosą siedząca niżej na trybunach z koleżankami.

- A więc pan Potter nie będzie musiał sprzątać Mioteł z kurzu do końca roku zgodnie z umową!- krzyknęła.- już idźcie odłożyć miotły do szopy i idźcie się ogrzać do budynku.

Ten rozdział jest dłuższy niż inne ale mam nadzieję że i tak się spodoba💓

A co gdyby wszystko potoczyło się inaczej? - HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz