Koszmar. Tak to dobre słowo. Każdy mój dzień to koszmar. Wszędzie złowrogie spojrzenia. Codziennie popychany, a niekiedy wciągnięty do zaułka, gdzie biją i kopią. Nawet nie mogę nic innym powiedzieć. Nie mam dowodów. Moje rany goją się szybko. Za szybko wręcz. Przez co znowu obrywam. Co ja im takiego zrobiłem??!!
Mam dość. Mam wszystkiego dość. Czuję się samotny. Matki innych dzieci zabraniają się do mnie zbliżać. Jestem sam. Bez przyjaciół, rodziny. "Po co w ogóle on istnieje?" Ciągle słyszę takie pytania za plecami. Czym sobie zasłużyłem? Co takiego mógł zrobić całej wiosce pięciolatek??!!
Czuję się taki samotny...