I. Bagaż

103 10 5
                                    

  Biały szkielet przysłonił twarz dłonią. Jego fioletowe oczy powędrowały pomiędzy paliczkami po niebie, za ciemnym kształtem ptaka. W ciszy skwarnego popołudnia, na dalekich obrzeżach miasta zdawało mu się, że może wręcz usłyszeć trzepot jego skrzydeł. Zmrużył oczy, próbując odgadnąć jego gatunek, sięgając w odmęty pamięci w której zapewne pozostały jakieś szczątki informacji z książki o ptakach którą kiedyś czytał. Kruk? Hm, możliwe, ale i tak nie było już czasu żeby zmienić zdanie, bowiem ciemny cień coraz bardziej się oddalał.

Jeszcze chwilę zatrzymał wzrok na niebie, po czym opuścił głowę. Jego wzrok utkwił w popękanym betonie z którego wychylała się trawa, a który stanowił podłoże przystanku. Czekał na brata który miał go zabrać do domu. Domu w którym dawno go nie było.

 Spokój jaki ciągnął się przez cały dzień, wraz z skwarem i powolnymi obłokami na pogodnym błękicie nieba, wydawał mu się kompletnie niepasujący do sytuacji. Ale to była jego subiektywna opinia. Nie mógł wymagać, i nie wymagał od wszechświata, że ten się nad nim pochyli, pokiwa głową ze zrozumieniem i zakryje niebo chmurami, żeby bardziej mu to pasowało do jego wizji powrotu do domu ze szpitala. Właśnie... Szpital. Miał dość tego z jaką delikatnością niektórzy traktowali ten temat. Doskonale zdawał sobie sprawę gdzie jest, chociaż nie twierdził, że powinien tam być, więc po co ta delikatność?

  Z zamyślenia wytrąciło go trąbienie niedaleko niego. Uniósł głowę, wystraszony nagłym dźwiękiem i się rozejrzał. Obok niego, koło chodnika na zajeździe dla autobusu stało srebrne auto. Rozpoznał je niemal natychmiast.

  Szyba po stronie kierowcy osunęła się i wyjrzała z niej koścista ręka.

- Pośpiesz się Night! Nie mogę tu stać.-głos jego brata uderzył w niego z jakąś nieopisaną nostalgią ale i.. żalem.

- Już.-przełknął ślinę, aby pozbyć się guli w gardle po czym dynamicznie wstał, podnosząc sporą walizkę.

  Im bliżej był samochodu tym lepiej widział sylwetkę brata za szybą. Był uśmiechnięty, w błękitnym, krótkim rękawku, jednak jego twarz zdradzała też pewien cień zmartwienia. Odwrócił wzrok i przyśpieszył kroku.

  Walizkę wpakował na tylne siedzenie a sam usiadł z przodu. Zapiął pas, a wtedy Dream wrócił na pas ruchu i szybko nabrali tępa. Przez jeszcze moment panowała cisza. Żaden nie wiedział jak zacząć rozmowę.

Nightmare spojrzał kątem oka na brata za kierownicą. Słowa same nasunęły mu się na język;

- W życiu bym nie pomyślał, że mama puściła by cię samochodem na takiego tripa.-odwrócił wzrok, łokieć opierając u dołu szyby a na dłoni głowę.

- Wiesz, teraz to już raczej nie problem.-Dream lekko się zaśmiał. Był wdzięczny, że to jego brat zaczął rozmowę. Chociaż jego głowa była teraz pękająca od natłoku myśli, nie mógł z niej wyłonić żadnego sensownego tematu na rozmowę.

  Night uniósł lekko jedną brew, odwracając się do drugiego

- Zdałeś prawo jazdy?-sam fakt, że dowiaduje się dopiero teraz nie dziwił go szczególnie. Nie rozmawiali za dużo w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Nie był jednak o to zły.

Był niemal pewny, że to ich mama nie pozwalała go odwiedzać, ani później dzwonić. Początkowo bowiem nie pozwalano Night'owi mieć przy sobie telefonu. Oddano mu go na stałe dopiero kiedy mu się.. poprawiło.

- Yhm. Dość niedawno co prawda ale tak.-uśmiechnął się pogodnie, odpowiadając.

- Huh... Więc gratuluję. Pozazdrościć.-Night lekko się uśmiechnął, i ponownie odwrócił do okna.

Urojony. [Passive Crossmare]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz