Cross zmarszczył brwi, przyglądając się mu. Niemal podejrzliwie.
- Na.. jakiej podstawie to niby stwierdzasz?
Nightmare chwilę sam się zastanowił. Będąc szczerym strzelił, bo to najzwyczajniej w świecie zdawało się mieć najwięcej sensu. Nie mówi się ,,to ciężko wyjaśnić" kiedy sąsiad robi ci przeciek na suficie przez który nie możesz spać u siebie. Wzruszył ramionami, cały czas czując na sobie wzrok Cross'a, wiercący dziurę w jego czaszce.
- Strzeliłem.-odpowiedział powstrzymując się od skrzyżowania ramion na klatce piersiowej, osłonięcia się.
- Naprawdę tak po prostu strzeliłeś?
- No tak. Czemu miałbym kłamać..?-zmarszczył brwi, zaczynając czuć się dziwnie z sytuacją.
Cross odwrócił głowę, a jego wyraz się rozluźnił. Przez chwilę wydał się nagle zmęczony, zanim jego wyraz przełamał powolny uśmiech, jak ziemia pękająca kiedy deszczu nie było od zbyt dawna. Wyglądał tragicznie.
- Nie wiem.. Nie wiem po prostu–... hah, chyba zaczyna mi odbijać.
Night tylko mocniej zmarszczył brwi, przestępując z nogi na nogę. Z swoich własnych dłoni, schowanych w zgięciach ramion, skrzyżowanych na swojej klatce piersiowej zdał sobie sprawę dopiero po chwili.
- Ta. Zachowujesz się cholernie dziwnie... O co chodzi..?
Mina Cross'a zrzedła. Teraz został tylko ten zmęczony, zawiedziony wyraz porcelanowego klauna, z wystawy antykwariatu koło rynku. Tego o namalowanych, czarnych łzach i nienaturalnie wygiętych brwiach. Ten klaun nazywał się Pierrot. Był na wystawie od tak dawno, że któregoś razu Night wszedł zapytać o cenę, sprzedawca jednak powiedział, że on nie jest na sprzedaż i klaun pozostał w gablocie. Każdy ma swojego Pierrota.
Cross milczał chwilę, zanim w końcu spojrzał na Night'a, jakby oceniając, kalkulując.
- Myślę– to znaczy nie myślę, wiem, że ktoś mnie ściga.
- Um. I nie zamierzasz tego zgłosić na policję?-odparł przyglądając się drugiemu podejrzliwie.
- Policja wie! Ale o to chodzi– ja-a nie wiem kim on jest. W sensie wiem, widziałem go i w ogóle i to nie raz! Ale on jest– nie do wykrycia...
Nightmare zmarszczył brwi, przechylając głowę.
- Jakim cudem?
- Nie wiem... Widziałem go.. ale nie zostawił nic po sobie. Policja nie chce mi do końca wierzyć.
Nightmare dał sobie chwilę aby przetrawić to co usłyszał, przeżuć słowa parokrotnie, a im dłużej żuł, tym gorszy posmak pozostawiały. Coś tu nie pasuje.
- Co.. ten ktoś zrobił?
Zdawało się jakby Cross bardziej pobladł. Światełka w jego oczach lekko dygotały, jak płomyki świec które zaraz zgasną, zalane woskiem. Opuścił wzrok jakby się wahając, po czym ponownie spojrzał Nightmare'owi w oczy, szukając tam upewnienia.
- Zabił moją rodzinę.-głos wyższego zadrżał.- Brata, przybranych rodziców i jeszcze jednego, przybranego brata.
Oh.
Przez kilka bardzo długich sekund wypełnionych gęstym, ciężkim powietrzem Night przyglądał się Cross'owi. On był poważny?? Cholera. On był poważny.
- I.. oskarżyli cię?
- Nie. Nie mieli żadnych dowodów a ja miałem alibi. Zresztą nimi się nawet nie przejmuję.-dodał wyższy cierpko, z jakimś bólem w oczach.
CZYTASZ
Urojony. [Passive Crossmare]
Fanfic"Jeżeli spoglądasz w otchłań wystarczająco długo, otchłań również spojrzy na ciebie"- Friedrich Nietzsche Wraz z powrotem do domu, czymś co miało być ostatecznym zamknięciem tego niepokojącego rozdziału w życiu Night'a, powracają koszmary. Na domiar...