VIII. A bębny zwiastują wojnę

47 5 3
                                    

- Co robisz?- dobiegł go głos Dream'a.

Odłożył pokryte grubą warstwą kurzu pudełko na podłogę i spojrzał na niego, otrzepując dłonie. Od dawna nikt nie pomyślał aby fatygować się aż na szafę, żeby wytrzeć kurze.

- Porządki.

- A ich nie robi się na wiosnę?- lekko uśmiechnął się, biorąc gryz jabłka.

- Sprzątasz tylko na wiosnę? Okej, przypomnij mi abym nigdy nie wchodził tam na boso.

W akcie nagłej potrzeby obrony, Dream zaciągnął się powietrzem tak nagle, że zaczął się krztusić. Opierając dłonie na biodrach, Nightmare niemal się zaśmiał.

- Pf- Nie! Jasne, że sprzątam, śmiałem się tylko.- wydukał jak tylko odkaszlał dość dobrze, a lekki uśmiech zaraz powrócił.- Pomóc ci?

- Nie, ale gryza możesz dać.- odpowiedział i podchodząc arogancko pochylił się, z ustami otwartymi z wyczekiwaniem.

Dream uniósł brew na brata, zanim odrobinę zbyt mocno wepchnął mu jabłko w usta.

- Dobre?- uśmiechnął się półgębkiem.

Nightmare wzdrygnął się, cofając nagle. Kąciki ust mimowolnie drgnęły w górę kiedy wyciągnął jabłko, wcześniej biorąc porządny gryz. Przyglądał się drugiemu stojącemu w wejściu, ponownie przybierając prostą jak struna postawę.

- Pyszne. Zatrzymam sobie.

- Nieznośny jesteś.- zmarszczył czoło, lekko przechylając głowę.- Ale na zdrowie; i tak wychodzę.

- Ink?- zapytał, biorąc kolejny gryz. Planował oddać, ale skoro dostał pozwolenie, no to cóż.

- Przyznaj się; tylko jego imię pamiętasz.- Uśmiechnął się Dream, krzyżując ramiona.

Nightmare lekko wzruszył ramionami.

- O nie, masz mnie.- Powiedział, nie wkładając niemal ani odrobiny energii w brzmienie wiarygodnie.

Drugi lekko prychnął, zanim odbił się od progu.

- Jak potrzebujesz odkurzacza, to masz pecha bo się zepsuł, ale miotła jest tam gdzie zawsze.- rzucił Dream, zanim skierował się na parter.

- Mhm.

Wziął jeszcze kilka gryzów zanim odstawił jabłko na półkę, po czym ponownie się rozejrzał. Od powrotu nie do końca czuł się jakby to on mieszkał w tym pokoju. Albo bardzo się przeliczył, myśląc, że powrót przyniesie uczucie swojskości, albo w ciągu tych kilku miesięcy zmienił się bardziej niż mu się zdawało.

Cofnął się o kilka kroków wstecz, wzrok kierując na szczyt szafy z której właśnie ściągnął pudło. Nawet kiedy uderzył łydkami o ramę łóżka, wciąż przez gzyms nie był do końca pewien czy nic tam nie zostało. Podszedł i z lekkim westchnięciem, walcząc z cichym głosem obrzydzenia i protestu w środku, przejechał dłońmi po panelu za gzymsem, opuszkami brodząc w głębokiej warstwie kurzu. Robił to szybko, bojąc się trafienia na zwłoki jakiegoś owada, suche, pochowane pod grubą warstwą pyłu. Miał już zabierać dłonie, kiedy nagle jego palce zderzyły się z czymś twardym. Wzdrygnął się. Ponownie namacał przedmiot, aby odkryć, że było to w rzeczywistości nieduże pudełko.

Po ściągnięciu okazało się nie tak zakurzone jak spodziewał się, że będzie. Prawdę mówiąc, miał wrażenie, że cały pył na wierzchu pochodził raczej z jego chaotycznej eksploracji kurzu na szafie, niż z czasu jakie pudełko tam spędziło. Było drewniane i raczej stare, z rytymi i malowanymi już wyblakłą farbą kwiecistymi wzorami. Pamiętał je; jak był młodszy znalazł je na rozbiórce starego domu i chował tam różne znaleziska, których teraz już jednak nie pamiętał dokładnie. Wizja odkrycia ich na nowo wygładziła skupione napięcie na jego czole.

Urojony. [Passive Crossmare]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz