Dust powiedział coś niezrozumiałego, jakby odbitego echem z dalekiego końca korytarza i odszedł. Night nie wiedział nawet co to było. Całym sobą skupiał się na wytrzymywaniu uczucia jakie pełzało po jego ciele. Uczucia drętwości, które jednocześnie paliło, brutalnie wciskając się pomiędzy dyski kręgosłupa i separując je rozżażonym żelazem. Całą siłę i uwagę jaką posiadał w swoim wątłym ciele przelał na to.
Jego blado-fioletowe oczy zachodziły łzami w akcie bezradności. Już nawet nie wiedząc kiedy zaczął zaciskać dłonie na bokach głowy. Skulił się na łóżku. Ile to jeszcze będzie trwać??
Wtedy nagle zdał sobie sprawę, że słyszy zdenerwowany głos, mamroczący coś niezrozumiałego. Przed oczami mu poczerniało od mroczków. Chwilę mu zajęło zanim do niego dotarło, że był to jego własny głos. Zaczął mamrotać w amoku?
Poczuł rosnącą gulę w gardle. Na moment kompletnie nic nie widział, kolory tańczące mu przed oczami. Skulił się na łóżku, starając łapać równe oddechy. Jeszcze chwilę. Jeszcze chwilę. Jeszcze...
Ucisk na bokach głowy jak i ból nagle ustąpiły. Z ulgą zachłysnął się powietrzem. Przez chwilę poczuł się lekko, wręcz niezdrowo lekko. Obrzydliwie słodki smak wypełnił jego usta.
- Night!
Nie wiedział kto krzyczy, jedyne co czuł to jak coś nagle zgniata jego żebra i ramiona, odbierając uczucie lekkości. Otworzył oczy. Jego obraz był wciąż pociemniały, ale powoli zobaczył otoczenie. Siedział w gabinecie, na krześle naprzeciwko biurka z jasnego drewna. W tle słyszał tylko szum. Ciągły szum wiatraka w kącie pokoju, który teraz zdawał się być ogłuszający. W ustach zgniło-słodki posmak. Skojarzył mu się z jabłkami.
- No i ponownie się spotykamy.
- Huh..?-momentalnie zdał sobie sprawę jak bardzo bolało go gardło, jakby było kompletnie zdarte od krzyku.
- Ponownie się spotykamy.-powtórzył lekarz przed nim, siedzący na blacie biurka. Kiedy Night chciał się przekręcić, zdał sobie sprawę, że siedzi w kaftanie. To on go krępował. Doktor uśmiechnął się do niego pobłażliwie.- Tak.. A już myśleliśmy, że ci się poprawia.
- Co się stało..?
- Znowu dałeś swojej drugiej stronie przejąć kontrolę. Ćwiczyliśmy chyba jak nie dać jej wygrać, prawda? Robiłeś postępy, więc co się stało?-Nie mógł na nim skupić wzroku. Wszystko się trzęsło. Twarz lekarza rozmywała się, była niewyraźna.
- Ja.. N–nie wiem.-musiał zrobić pauzę, jego gardło zbyt bolało. Postarał się uspokoić głos.- Nie pamiętam co się działo..
Lekarz przytaknął tylko, przyglądając mu się, usta zaciśnięte w cienką kreseczkę. Nie wszystko co mówił było kłamstwem, ale zdecydowanie pamiętał jak to się dziś zaczęło. W jego pamięci jeden obraz był wyraźny, jak wypalony rozżarzonym żelazem, i za każdym razem kiedy go przywoływał, coraz bardziej żywy.
Teraz to nawet nie było wspomnienie. On tam był. Gabinet w mgnieniu oka przelał się w salę z rzędem łóżek pod ścianą. Znowu tam był, zaciskając dłonie na brzegu łóżka na którym siedział. Dust'a już nie było, a on patrzył się w pustkę w kącie pokoju. A pustka popatrzyła się na niego.
Czuł jakby odbierała mu oddech, stopniowo wypełniała przecież nie-istniejące gardło zgniło-słodką cieczą, aż zaczynała go dusić. Czuł jak powoli wzrasta w nim panika. Chciał krzyczeć, ruszyć się, cokolwiek, ale jego ciało skamieniało w miejscu, jakby to nie on nim kierował.
Czuł jak jego dusza bije jak szalona, szumiąc w głowie, niemal zagłuszając wszystko, także jakiś odległy krzyk.
Czuł jakby tonął w powietrzu.
CZYTASZ
Urojony. [Passive Crossmare]
Fanfiction"Jeżeli spoglądasz w otchłań wystarczająco długo, otchłań również spojrzy na ciebie"- Friedrich Nietzsche Wraz z powrotem do domu, czymś co miało być ostatecznym zamknięciem tego niepokojącego rozdziału w życiu Night'a, powracają koszmary. Na domiar...