SEVEN

8 1 0
                                    

-Czego pragniesz?- szepnął siedząc na wprost mnie na stołówce podczas lunchu.

-Niczego, pragnę jedynie czegoś słodkiego- odpowiedziałam

-Naprawdę?- spytał z niewiarą Miki.

-Widzę że Lucyfer ci wszedł za bardzo- mruknęłam odwracając się z powrotem do innych.

-To jest zajebiste będę przystojny i dziany jak Lucyfer, zajebistym szpiegiem jak Detektyw Decker i zajebisty w walce po Mazikeen- powiedział z zajawką

-Dobra też kocham Lucyfera jest najlepszy ale nie wprowadzam go aż tak w życie- zaśmiałam się. Wszyscy milczeli.

-Moim zdaniem powinieneś Aaron uważać na tego Lucyfera- powiedział nic nie wiedzący Harry. Wybuchliśmy śmiechem.

-Kurwa to serial na netflix'sie- wychichrała Rose.

-Myślę że poszedłbym przed wyjazdem na siłkę- powiedział Marcus

-Jasne chodźmy wszyscy -powiedział Dean

-Chce zobaczyć kuśtykającego Deana na bieżni- ryknął śmiechem Max

-To może być ciekawe doświadczenie- dodał Dean

-Możemy iść jutro rano, popołudniu chce iść na paznokcie i do fryzjera.- powiedziałam

-O jezu idę z tobą- powiedziała Rose.

Do końca przerwy myślałyśmy co zrobić z paznokciami. Z włosami mam już pomysł ale nikomu go nie zdradzam.

-Jesteś zła za poranek?- spytał Aaron odprowadzając mnie i Rose do sali.

-nie- powiedziałam

;ale jednak jesteś; dodało sumienie.

Dostał sms i od razu zmienił się o 180 stopni.

-Dziś po lekcjach jadę pozałatwiać sprawy, tu masz adres lekarza. Wsumie pewnie zobaczymy się na lotnisku...- mruknął trochę beznamiętnie. Wtedy oczy zaszły mi łzami.

-Kocham cię- szepnęłam

-Ta ja ciebie też- odpowiedział. Rose weszła do sali a ja zamknęłam za nią drzwi.

-O co ci znów chodzi, co ci jest? zachowujesz się jak dupek.- powiedziałam z obrzydzeniem

-Nic idź na lekcje.- zlekceważył mnie

-Nie. Odpowiedź- warknęłam, on milczał. Więc kontynuowałam:

-Miło było KOCHANIE nawet nie potrafisz ze mną rozmawiać, po co ja ci w ogóle kurwa jestem? Może jednak do jebanej ozdoby?- mówiłam a on nadal milczał

-Wiesz co... jak odnajdziesz chwile na otwarcie buzi to odezwij się i odpowiedz mi na pytania bo jak na razie nie widzę sensu tej rozmowy, a raczej mojego monologu- odwróciłam się i poszłam do sali zostawiając go samego.

Po lekcjach nie pisał i nie zadzwonił, uznałam że pojadę z Rose pod wyznaczony adres.

Wielki biały budynek. Umówił mnie do kobiety, Melanie Mors. Weszłam sama do gabinetu usiadłam naprzeciwko niej, plakietka Melanie Mors-Moroone. Jasne kurwa...

-Dzień dobry- przywitałam się a ona mnie zmierzyła.

-Cześć Melanie- podała mi dłoń

-Patrycja- przedstawiłam się

-No ma chłopak gust, niech zgadnę masz charakterek?- spytała uśmiechnięta

-Możliwe, a Pani kim dla niego jest?- odbiłam pałeczkę

NASTOLETNIA GŁUPOTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz