Neville zapukał do drzwi, próbując trzymać gorące filiżanki herbaty, tak by nic nie rozlać.
- Złupić? - pochylił głowę w stronę drzwi. - To ja, Neville. Mogę wejść?
Wydawało mu się, że usłyszał stłumione „tak" i szarpnął klamką. Otworzył szeroko drzwi stopą i wślizgnął się do zaciemnionego pokoju.
Draco zniknął ze swojego ciała na cały dzień. Kiedy blondyn wrócił, spędził godzinę w toalecie, wymiotując. Potem zemdlał, ku panice wszystkich. Madam Pomfrey oznajmiła, że to epizod magicznego wyczerpania i skarciła ich wszystkich za zbytnią ekscytację.
Bardzo niewielu uczniów opuściło swoje pokoje w ten weekend. Neville spędził większą część swojego czasu, pisząc do krewnych, z którymi nie rozmawiał od lat, w nadziei, że znajdzie jakąś dźwignię, której mogliby użyć, by zabrać Harry'ego od Świętego Munga.
Przerwa nastąpiła od kuzyna Millicenty, młodego czarodzieja, który studiował prawo, wcześniej zgodził się przejrzeć dokumenty, które Syriusz Black i szpital musieli złożyć w Ministerstwie. Dzięki łapówce we właściwym miejscu otrzymali kopie automatycznych rejestrów w ciągu kilku godzin od ustalenia, gdzie Harry został zabrany. Znaleźli dziurę w formularzach przyjęć, w której mogli rozerwać mimowolny chwyt i natychmiast zabrać Harry'ego ze szpitala, z oficjalnym nakazem Ministerstwa lub bez niego. Przerwa nadeszła późnym wieczorem w niedzielę - lub bardzo, bardzo wcześnie rano w poniedziałek. Niewielu starszych Ślizgonów spało w ten weekend. Ich opiekun domu zaaranżował to tak, aby mogli jeść w pokoju wspólnym, z dala od zamieszek spekulacji i plotek, które nawiedziły resztę szkoły, odkąd Harry został zabrany. Większość z nich upadła na łóżka, kiedy profesor Snape poszedł z dyrektorem po Harry'ego. Neville zasnął na kanapie, zanim wrócili, tuż po świcie. Wszyscy zostali zwolnieni z zajęć tego dnia.
Draco wciąż był w skrzydle szpitalnym, kiedy Neville się obudził. Harry został zabrany do swojego pokoju na odpoczynek. Nie minęło dużo czasu, zanim wiadomości Draco dotarły do dormitoriów dzięki Madam Pomfrey - nie pozwólcie by Harry został sam. Draco nie powiedział dlaczego.
Więc Neville podjął się dotrzymywania Harry'emu towarzystwa, dopóki dziedzic Malfoyów nie zostanie wypuszczony ze szpitala.
- Harry? - Pokój oświetlał tylko ogień huczący w kominku. Łóżko było puste. Neville postawił kubki pełne herbaty na małym stoliku. Krzesła były puste, tak samo jak biurko, z wyjątkiem...
Neville ukląkł i zajrzał pod łóżko. Przełknął zaskoczony krzyk, który chciał uciec mu z gardła, kiedy stanął twarzą w twarz z drugim chłopcem.
- Harry? - Zapytał, kiedy doszedł do wniosku, że jego głos nie wyrwie się ze strachu.
- Cześć, Neville. - Harry był zwinięty na boku, koc był owinięty wokół jego ciała a poduszka przyciśnięta mocno do jego piersi.
- Przyniosłem herbatę.
- Dziękuję, Neville.
Neville rozejrzał się po pokoju, nie wiedząc, co zrobić.
- Musisz stamtąd wyjść, Harry - w końcu się zdecydował. Głos, który brzmiał jak jego babcia, pobudził go. - Ukrywanie się przed tym nie sprawi, że wszystko zniknie.
Patrzyły na niego zielone oczy.
- Neville... - Harry przerwał z westchnieniem.
Neville spojrzał na niego.
- Nie, Harry - powiedział. - Nie pozwolę ci wymknąć się spod kontroli jak moja mama i tata. Musisz walczyć z tym, Harry, z tym czarnym uczuciem, które cię obciąża. Nie możesz się poddać - zacisnął szczękę. - Nie pozwolimy ci się poddać.
![](https://img.wattpad.com/cover/260284360-288-k168302.jpg)
CZYTASZ
Wiara część 2 | Drarry
FanfictionFf nie jest mój, ja tylko tłumacze. Część pierwsza jest u : l_rien Koniecznie przeczytaj pierwszą część, jeśli tego nie zrobiłaś/eś Miłego czytania