- Harry! Idziemy jeździć! Chodź!
Harry podniósł głowę znad pracy domowej, spoglądając na zamknięte drzwi. Syriusz dostał ataku, kiedy zobaczył zmiany, jakie Harry wprowadził w swoim pokoju na początku wakacji. Remus był tym, który przemówił animagowi do rozsądku. Wilkołak, podobnie jak Ginny, w dużej mierze przeszkadzał Harry'emu i jego ojcu chrzestnemu.
Usłyszał pukanie i drzwi się otworzyły. Syriusz wsadził głowę do środka. - Chodź, dzieciaku. Przygotujmy się.
- Przy takiej pogodzie? - Harry uniósł brew.
Brwi Syriusza złączyły się.
- To tylko mały śnieg, Harry. Nie zabije cię. Myślałem...
- Miałem na myśli konie - Harry powstrzymał zirytowane westchnienie.
- Huh?
- Można jeździć na koniach w śniegu?
- Pewnie, że tak! Tak naprawdę nawet nie pada. Tylko kilka płatków tu i tam.
- A zaspy?
- Mamy oczyszczone ścieżki - Syriusz stał tuż w pokoju. - Chodź, Harry. Będzie fajnie!
Harry zerknął na swoje zadanie domowe.
- Jasne, tylko się przebiorę i zaraz przyjdę.
Syriusz wrzasnął i podbiegł do Pottera. Harry miał wystarczająco dużo czasu, aby zamknąć kałamarz z atramentem, zanim został podniesiony z krzesła.
Syriusz rzucił go na na łóżko, zdyszany i oszołomiony.
- Pójdę po pozostałych. Pospiesz się! - Poderwał się, zbiegając ze schodów z dźwiękiem podekscytowanych krzyków.
Harry podniósł się na łokciach i odgarnął grzywkę z twarzy.
- Skąd on bierze na to energię?
𓆉𓆉𓆉
Później ubrany, zakapturzony, owinięty szalikami i przebrany we właściwy zestaw butów, Harry szedł w ślad za innymi do stajni.
Opady śniegu ustąpiły, pozostawiając szare niebo nad białymi polami. Niewielki wiatr starał się przebić przez szparę w jego ubraniu. Podciągnął wyżej rękawiczki i pochylił głowę pod wpływem podmuchu. Drzwi stajni były otwarte i emitowały przyjemnym ciepłem.
Wewnątrz odepchnął śnieg ze swoich butów na macie przy drzwiach. Usłyszał pisk Ginny i podniósł wzrok i zobaczył, jak zarzuca ramiona wokół szyi konia stojącego w trzecim boksie, pięknego kasztana z jaskrawoczerwoną kokardą zawiązaną na szyi.
- Och, Syriuszu! Dziękuję! - Zagruchała do konia, który zakołysał głową i dotknął jej pleców.
- Wszystkie są już twoje - Syriusz potarł tył głowy z nieśmiałym uśmiechem. - Ale pomyślałem, wiesz...
- Kocham to! Kocham ją! Och, dziękuję! - Rzuciła się w jego ramiona, śmiejąc się bez tchu. Remus uśmiechnął się do nich obu. Bill stał blisko, oparty o słupek, obserwując uroczystość i dotykając szyi ciekawskiego konia.
To była niezła scena.
Harry ruszył naprzód, gdy ojciec i córka rozstali się, wszyscy w uśmiechach i z jasnymi oczami
Harry miał przeczucie, że to będzie długie popołudnie.
𓆉𓆉𓆉
Bill sprawdził kieszenie. Różdżka, jest. Portfel, jest. Oferta Świąteczna, jest. Mała figurka w jego kieszeni, była czymś, co pracodawcy nagradzali pracowników za całą swoją ciężką pracę. Była cenna i starożytna, dobra ofiara na ich pierwszą uroczystość rodzinną.
![](https://img.wattpad.com/cover/260284360-288-k168302.jpg)
CZYTASZ
Wiara część 2 | Drarry
FanfictionFf nie jest mój, ja tylko tłumacze. Część pierwsza jest u : l_rien Koniecznie przeczytaj pierwszą część, jeśli tego nie zrobiłaś/eś Miłego czytania