Draco zmrużył oczy, gdy wyszli ze względnej ciemności pracowni na ścieżkę w zalanej światłem dolinie.
Za nimi Severus kichnął, Draco zasłonił oczy przed gorącym słońcem nad głową.
- Od kiedy ten świat ma własne słońce ? - rozejrzał się wokół.
Wcześniej jasna Ścieżka była niczym więcej niż świecącą linią piasku pod nimi, prowadzącą do samotnego drogowskazu wykutego w szarej skale. Otaczał ich teraz gruby las. Draco nie widział świecącej Ścieżki, ale Harry wydawał się ją widzieć, śledząc ją oczami po ich lewej stronie. Drogowskaz nie był już skierowany w ciemność, filar przeciw nadciągającemu chaosowi. Zamiast tego, dwie inne Ścieżki rozgałęziały się poza nią, jedna prowadząca do złotych pól, a druga do lasu.
Severus znowu kichnął. - Pyłki - mruknął. - Cholera.
Draco patrzył tylko na Harry'ego. Były Gryfon odszedł kilka kroków od nich, z rękami rozłożonymi, jakby był ślepy.
- Harry?
- To nie boli. Właściwie to trochę łaskocze.
Draco zmarszczył brwi.
- Co masz na myśli?
Harry odwrócił się i Draco zapomniał oddychać. Oczy drugiego chłopca były pełne gwiazd.
- Widzę je, pasma, ale tutaj jest o wiele łatwiej. To wcale nie boli!
Draco przełknął ślinę i poczuł, jak dłoń Severusa spoczywa na jego ramieniu. Delikatny uścisk i mężczyzna ruszył do przodu, rozglądając się po ścieżkach. Draco odchrząknął i dołączył do Harry'ego u jego boku.
- Którędy, panie Potter?
Severus machnął nadgarstkiem.
- Zakładam, że oboje mieliście jakiś plan. Dokąd idziemy?
- Do Gwenn - powiedział Draco, mając nadzieję, że bogini matka ich przywita. - To najlepsze miejsce na rozpoczęcie.
✰✰✰
Harry prawie pobiegł w dół Ścieżki, wzbijając kurz w swoim entuzjazmie. Od wieków nie czuł się tak dobrze. Nic go nie bolało, światła nie były zbyt jasne, dźwięki nie były zbyt głośne, było cudownie. Draco nadal wydawał się nieco spięty, a Snape kichał co pięć minut, ale Harry nie mógł podzielać ich niepokoju. Nic nie boli. To było takie przyjemne uczucie uświadomić sobie, jak bardzo cierpiał przez tak długi czas, a teraz, kiedy zniknął...
Potknął się i skończyłby na ziemi, gdyby Draco nie powstrzymał upadku. Udało mu się uśmiechnąć niepewnie do drugiego chłopca, a serce zabiło mu szybko w gardle.
Muszę do tego wrócić, pomyślał, patrząc na Draco. Nie ma mowy, żebym zostawił tam Draco samego.
Uświadomienie sobie tego przytłumiło jego podekscytowanie. Draco zmarszczył brwi, ale Harry potrząsnął głową i odwrócił wzrok, zanim blondyn mógł odczytać błysk rozpaczy w jego oczach. Wiedział, że tam będzie. Nie potrafił ukryć czegokolwiek przed drugim chłopcem.
Mogę to znieść, wziął oddech i sięgnął po dłoń Draco. Wszystkie rzeczy mają swoją cenę. Ból jest jednym ze sposobów zapłaty za moje szczęście, niech tak będzie.
Draco spojrzał na niego dziwnie, ale złączył ich palce. Snape znowu kichnął i zaczął mamrotać straszne groźby pod adresem wszystkich pól pszenicy w pobliżu.
Uśmiechając się, Harry wszedł do małej wioski, w której mieszkała Gwenn, i poczuł, jak jego stopy zatrzymują się w szoku.
- Merlinie - westchnął Draco. - Co tu się stało?
CZYTASZ
Wiara część 2 | Drarry
FanfictionFf nie jest mój, ja tylko tłumacze. Część pierwsza jest u : l_rien Koniecznie przeczytaj pierwszą część, jeśli tego nie zrobiłaś/eś Miłego czytania