[2.] It's over, Ray

382 11 71
                                    

czas akcji: druga połowa piątego sezonu

[SAD MOOD ALERT]

- Ray, zrozum w końcu, że nie chcę gnić w Swellwiew do końca mojego życia!

- Zaczynam podejrzewać, że to miasto nic dla ciebie nie znaczy

- czy jakby nic dla mnie nie znaczyło, poświęcił bym mu całe dzieciństwo? Ty się lepiej zastanów, co mówisz!

- to ty się lepiej zastanów, czemu chcesz mnie tu zostawić samego!

- Ray, dobrze wiesz że to nie tak...

- wiesz co? Wyjdź, nie chcę cię więcej widzieć- powiedział odwracając się do mnie plecami

- a wiesz co? Wyjdę, wyjdę bo mam dość twojego dziecinnego zachowania!

Zdenerwowany wyszedłem z kryjówki i ruszyłem w stronę domu. Odkąd Ray dowiedział się, że chcę wyjechać ze Swellwiew i zacząć nowy rozdział mojego życia ratując ludzi w Dystopii, stał się nie do zniesienia. Codziennie wypominał mi moją przysięgę daną temu miastu. Zamyślony, szedłem chodnikiem nie zwracając uwagi na otoczenie. W pewnym momencie poczułem, że się z kimś zderzyłem.

- sory- burknąłem, ale zamiast przejść dalej mężczyzna złapał mnie za kaptur bluzy.

- gdzie!- warknął mężczyzna- powiedziałem ci, że możesz iść?- Podniosłem wzrok i zobaczyłem mężczyznę w kominiarce. Co jak co, ale mało który złoczyńca w Swellwiew skrywa swoją twarz za maską. Ja aktualnie nie miałem na sobie swojego uniformu.

- możesz mnie łaskawie przepuścić?- powiedziałem od niechcenia w stronę złoczyńcy, nie miałem najmniejszej ochoty na walkę, jedyne o czym teraz marzyłem, to położyć się do łóżka i poukładać sobie to wszystko w głowie

- sorka młody, ale mam misję do wykonania- zaśmiał się mężczyzna- ktoś kazał mi przyprowadzić do siebie niebezpiecznego

- właśnie niebezpiecznego, a nie jakiegoś blondwłosego randoma z ulicy

- nie musisz kłamać Henry, wiem o tobie wszystko, dosłownie wszystko- no nie powiem, zaniepokoiły mnie jego słowa. Może i zalazłem za skórę wielu przestępcom tego miasta, ale moją tożsamość zna tylko garstka z nich- to co, teraz grzecznie pójdziesz ze mną?

- po moim trupie

- przykro mi, ale dostałem rozkaz przyprowadzenia cię żywego- po tych słowach mężczyzna zamachnął się i dostałem pięścią w twarz. Właśnie w takich momentach tęsknie za moją hipermobilnością. Zatoczyłem się w tył i potykając się o krawężnik przewróciłem się. Gdy starałem się podnieść, mężczyzna złapał mnie od tyłu za szyję i przyłożył do ust chusteczkę nasączoną jakąś substancją. Poczułem nagłe osłabienie, a i tak ciemny o tej godzinie horyzont zaczął powoli gasnąć.

**RANO** **3 OSOBA**

Do kryjówki wpadła rozwścieczona Piper.

- obiecuje, że jak go dorwę, to go rozszarpię!- krzyknęła już na wejściu dziewczyna

- coś się stało?- zapytała jakby trochę od niechcenia Charlotte wpatrując się w komputer

- wyobraź sobie, że mój debilny brat obiecał, że przyjdzie gościnnie na spotkanie fanklubu, oczywiście jako niebezpieczny i mnie wystawił!

- widzisz, okłamał cię tak jak i mnie- burknął Ray jedząc chipsy

- a temu co?- zapytała młodsza dziewczyna wskazując na szefa trójki przyjaciół

- dalej nie może się pogodzić z tym, że Henryk chce wyjechać

- a propos, to jest tu z wami? Bo muszę go zabić.

One Shots || Henry Danger and Danger ForceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz