1. | Mój (były) ukochany się żeni |

2.5K 237 245
                                    

Takiej ciszy, jaka panowała właśnie w domu państwa Agreste, nie było tam od czasów powrotu pani domu. Stary, dębowy zegar z kukułką odziedziczony po dziadku Gabriela tykał w irytujący sposób, przypominając Adrienowi o każdej kolejnej sekundzie lodowatego milczenia, jakie zapadło między nim, a jego matką.

Nie do końca rozumiał jej reakcję. Od dziecka to właśnie matka powtarzała mu, że sensem istnienia jest miłość i to jej powinno się zawierzyć całe swoje serce. Dlaczego więc, kiedy stanął w drzwiach domu, by podzielić się z rodzicami tak radosną nowiną, jedyne co usłyszał w zamian, był dziki krzyk Emilie, która trzymana w żelaznym uścisku jego dawnego ochroniarza, kopała mężczyznę po łydkach i zarzekała się, że gdy tylko ją uwolni, natychmiast uda się do szafki na buty po jakieś kapcie?

Dlaczego świat nie potrafił zrozumieć, iż w końcu miał dość poczucia, że życie ucieka pomiędzy jego palcami niczym melodia? Melodia tak piękna i czysta, że niemożliwa do zagrania dla kogoś takiego jak on. Za każdym razem, gdy dotykał klawiszy, chcąc zbliżyć się do zagrania w poprawny sposób choćby jednego, pełnego taktu, jego niezgrabne palce plątały się od nadmiaru emocji, ostatecznie fałszując dźwięk, na którym tak bardzo mu zależało.

W końcu to pojął. Melodia, której próbował za wszelką cenę dobyć, choć była tak bliska jego sercu, w rzeczywistości była dla niego nieosiągalna. Nie był dość dobrym pianistą. Musiał odpuścić, dlatego postanowił raz na zawsze uciszyć utwór wiercący bolesną dziurę w jego sercu i zagłuszyć go całkiem nową symfonią. Być może nie tak piękną i ujmującą jego duszę, ale o wiele łatwiejszą do osiągnięcia.

Biedronka nigdy nie była celem, który byłby możliwy do zdobycia przez kogoś takiego jak on. W głębi serca wiedział to od samego początku, jednak każdy jej uśmiech, gest, każde słowo kierowane przez nią w jego stronę sprawiały, że miał niekończącą się wolę walki. Wszystko runęło jednak, jak domek z kart, kiedy pewnego mroźnego, styczniowego wieczoru, w końcu zawierzyła mu na tyle, by zdradzić mu tajemnicę, którą nosiła w sercu przez wiele lat. Kiedy z jej idealnie wykrojonych ust padło jego imię, zamarł. Przez ułamek sekundy ogarnęła go niewypowiedziana wręcz radość, jednak po chwili żal i rozczarowanie przysypały jego szczęście z prędkością pędzącej lawiny. To był moment, w którym uświadomił sobie, że cokolwiek by nie zrobił, nikt, nawet ona, nie był w stanie pokochać osoby, która skrywała się za fasadą bogatego, popularnego modela. Świat chciał Adriena, nikt nie dbał jednak o to, kim Adrien był naprawdę. Nikt nie chciał nawet spróbować pokochać Czarnego Kota.

Wtedy widział ją po raz ostatni. Błysk konsternacji i niezrozumienia odbijający się w jej fiołkowych oczach nawiedzał go we śnie wielokrotnie. Nie rozumiała jego reakcji, ale przecież on sam nie mógł jej zrozumieć, podobnie jak nie mógł pojąć ogromu targających nim uczuć. Wybrał najprostszą z możliwych dróg – ucieczkę. Nowa ścieżka, jaką sam sobie wyznaczył, nie była prosta do przebycia. Musiał uporać się ze sprzecznymi emocjami, jakie towarzyszyły mu po tym, jak dowiedział się, że za maską największego złoczyńcy, z jakim przyszło mu walczyć, był jego własny ojciec. Nienawidził go, choć w głębi duszy rozumiał. Czyż nie zrobiłby dla niej tego samego? Czy nie byłby gotów sprzedać duszy diabłu, byle uratować życie swojej ukochanej?

Mówią, że czas leczy rany. Adrien osobiście uważał, że to nie czas, a ludzie, których spotykamy niby przypadkiem, stają się remedium na całe zło tego świata. Kagami zawsze była bliska jego sercu. Nie był w stanie wyobrazić sobie kogoś, kto mógłby lepiej zrozumieć otaczający go świat niż ktoś, kogo na co dzień otaczała bardzo podobna rzeczywistość. Kiedy postanowił uciec, to właśnie ona chwyciła jego dłoń i powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Gdy cały wszechświat zmówił się przeciwko niemu, ona osłoniła go własną piersią i dała mu czas i przestrzeń, by mógł zacząć naprawdę być sobą i żyć rozdając swoje własne karty. Była jego prawdziwą i drogą przyjaciółką. Wiedział jednak, że nie może trzymać jej w niepewności w nieskończoność. Ona oczekiwała od niego klarownej deklaracji, a on... nie miał nic do stracenia. Mógł tylko zyskać. Właśnie dlatego postanowił kupić pierścionek i zdecydować się na krok, który jak miał nadzieję, miał nakreślić jego nową rzeczywistość, która grubą kreską odcięłaby go od przeszłości, bólu i wspomnień.

Prócz ciebie, nic | Adrienette |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz