prologue

173 14 48
                                    

             nocne powietrze muskało policzki dwudziestojednoletniej ophelii, gdy ta wlepiała wzrok w ciemność, otulającą całą ingram street. siedziała w tym momencie na parapecie okna, ponieważ marne próby zaśnięcia nic nie dawały. zresztą, teraz i tak nie było sensu, za mniej więcej godzinę i tak musiała wstawać. gdy do jej uszu dotarło dość przeraźliwe skrzypienie, odwróciła głowę, a jej wzrok spotkał się z wzrokiem jej kuzyna, petera.

             – tak czułem, że nie śpisz – stwierdził, a jasnowłosa zachichotała.

             — nawet jakbym spała, to otwieranie tych drzwi by mnie obudziło – odpowiedziała, klepiąc wolne miejsce naprzeciwko siebie. parker przyjął zaproszenie i po chwili obydwoje gapili się na egipskie ciemności za oknem.

             – boisz się? – zapytał po chwili szatyn, a młoda kobieta wzięła głęboki oddech.

             – nie wiem. może trochę. Nie będę nikogo znać, ale… chyba będzie dobrze.

             – musi być dobrze. – uśmiechnął się peter i pomimo mroku, blondwłosa odwzajemniła odruch.

             – masz rację. musi – odparła i obydwoje znowu zamilkli. ocknęli się, dopiero telefon ophelii nie rozbrzmiał na cały pokój, informując o tym, że wybiła godzina, na którą właścicielka urządzenia nastawiła budzik.

             – ubierz się i te sprawy, ja pójdę obudzić may – rzucił ciemnowłosy, wstając z parapetu i wykrzywiając usta w grymasie. – noga mi ścierpła.

             – obiecaj, że będziesz dzwonić – powtarzała may Parker, co chwilę zadając kolejne pięć pytań, podczas gdy jej córka czekała na odprawę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

             – obiecaj, że będziesz dzwonić – powtarzała may Parker, co chwilę zadając kolejne pięć pytań, podczas gdy jej córka czekała na odprawę.

             – mamo, ja nie umieram, tylko wyjeżdżam na studia. wrócę.

             – kto Cię tam wie, może poznasz jakiegoś włoskiego mafioso i zostaniesz tam na zawsze!

             – nie bój się o to, nie mam zamiaru poznawać włoskiego mafiosa – odparła jasnowłosa, przytulając swoją rodzicielkę, robiąc przy okazji dziwną minę w stronę petera, który parodiował w tym momencie wspomnianego, włoskiego mafiosa. po chwili on także postanowił przytulić obie kobiety i cała trójka odkleiła się od siebie, dopiero gdy ophelia zasugerowała im, że musi się do samolotu dostać.

             – wyślij mi tylko zdjęcie z londynu! – zawołał za nią jeszcze dwudziestodwulatek, którego ciotka pacnęła lekko w ramię, aby ten się poprawił. – nam, przyślij nam zdjęcie! – poprawił się, a jasnowłosa roześmiała się i pomachała im w odpowiedzi.

A/N
prolog wyszedł dość tandetnie,
jednak mam nadzieję, że na krótkie
wprowadzenie wystarczy,
do dość krótkiej powieści!

PRETTY GIRL | mary jane watsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz